Witam kolegów i na wstępie przychylam sie do powyższej wypowiedzi Derek'a . Aby była sprawa Powstania Styczniowego jasna i bez niedomówień oraz podtekstów to dla mnie osobiście Powstanie Styczniowe to bardzo znaczący epizod w histori Polski i mimo tego że ''wyszło jak zwykle'' bardzo szanuje Powstanie zwłaszcza że było to najdłuższe powstanie w polskiej histori gdzie słusznie przyjęto taktykę walki partyzanckiej.
Lecz dla mnie jako bronioznawcy i historyka amatora jest ono bardzo interesujące oraz broń w rękach Powstańców jest poniekąd namiastką tego co działo sie podczas amerykańskiej wojny secesyjnej. Do tego sporo pozostało epokowych fotek z powstania co daje twarde dowody w kwesti bronioznawstwa...
Dlatego też trzeba kontekst mych wypowiedzi traktować dwutorowo co innego kwestie historyczne związane z powstaniem do którego jestem sympatykiem a co innego kwestie bronioznawcze które w różnych opisach powstańczych są bardzo często przekłamane lub zwyczajnie błędnie opisane...i tu jestem krytyczny.
No to po kolei postaram się odpowiedzieć kolegą na ich posty:
Kolega compass zamieścił następną karte z pamiętnika powstańczego , wszystko dość ciekawie opisane jednak za wyjątkiem kwesti bronioznawczych...
Podchmielony Ruski kapitan wyszedł z karczmy i wsiadawszy na konia został mało skutecznie cięty szablą przez podoficera powstańczego [jakoby w oczy] , tu nasuwa sie pytanie jak słabo musiał władać ów podoficer polski swą szablą że po takim ciosie ruski kapitan jeszcze trzymał sie w siodle ??!
Druga kwestia , pamiętnikarz najpierw pisze że ruski kapitan dobywa ''pałasza'' a następnie pisząc że odmawia ''pardonu'' rusza na Polaków z ''szaszką'' w ręce...no to niech sie w końcu zdecydują czy ma pałasz którego w 1863-64 roku ruska kawaleria już nie posiadała czy ''szaszke'' czyli szable kozacką...lecz i ta ''szaszka'' to bzdura gdyż to był kapitan ruskich Dragonów a oni mieli szable M 1841 a nie ''szaszki''...ot takie dyletanctwo i zawiłości pamiętnikarskiego pisania.
Jestem pełen uznania dla odważnej postawy kapitana Dragonów mimo ewidentnego podchmielenia , nie poddał sie i mężnie walczył...
Ciekawostką jest opis zabicia kapitana Dragonów gdyż padł miedzy innymi od strzału z rewolweru...wiec rewolwery niebyły u powstańców czymś marginalnym w uzbrojeniu nawet u PODOFICERÓW.
Kolega magua ciekawie nawiązyje do kwesti wielostrzałowego [15 naboi w rurowym magazynku] u Henry Rifle kal.44'' który to opisują nam w kilku potyczkach i że jakoby był to ten sam egzemplarz broni...mógłbyś to rozwinąć kolego magua to bardzo ciekawe i mogło by wiele światła rzucić na kwestie takiej broni w Powstaniu.
Kolega magua ma też zasadniczo wiele racji w swym twierdzeniu że gro broni powstańczej to były cywilne/myśliwskie sztuki broni a gdzie były braki w broni palnej tam uzupełniano to oddziałami kosynierów. Jest też taka kwestia jaką opisują u J.Oxińskiego że wielu rekrutów wywodzących z plebsu nawet po krótkim przeszkoleniu nadal nie potrafiło należycie władać najprostszym muszkietem...waląc w naciągnięty kurek pięścią i wołając..."Panie oficijerze a kurczeba nie puszcza" ?!...normalnie zgroza i zacofanie. Więc nie dziwota że takich zacofańców to tylko do kosynierów...
Cierpliwości następnie będzie dużo dla kolegi variaga w tym fotki...cdn
Lecz dla mnie jako bronioznawcy i historyka amatora jest ono bardzo interesujące oraz broń w rękach Powstańców jest poniekąd namiastką tego co działo sie podczas amerykańskiej wojny secesyjnej. Do tego sporo pozostało epokowych fotek z powstania co daje twarde dowody w kwesti bronioznawstwa...
Dlatego też trzeba kontekst mych wypowiedzi traktować dwutorowo co innego kwestie historyczne związane z powstaniem do którego jestem sympatykiem a co innego kwestie bronioznawcze które w różnych opisach powstańczych są bardzo często przekłamane lub zwyczajnie błędnie opisane...i tu jestem krytyczny.
No to po kolei postaram się odpowiedzieć kolegą na ich posty:
Kolega compass zamieścił następną karte z pamiętnika powstańczego , wszystko dość ciekawie opisane jednak za wyjątkiem kwesti bronioznawczych...
Podchmielony Ruski kapitan wyszedł z karczmy i wsiadawszy na konia został mało skutecznie cięty szablą przez podoficera powstańczego [jakoby w oczy] , tu nasuwa sie pytanie jak słabo musiał władać ów podoficer polski swą szablą że po takim ciosie ruski kapitan jeszcze trzymał sie w siodle ??!
Druga kwestia , pamiętnikarz najpierw pisze że ruski kapitan dobywa ''pałasza'' a następnie pisząc że odmawia ''pardonu'' rusza na Polaków z ''szaszką'' w ręce...no to niech sie w końcu zdecydują czy ma pałasz którego w 1863-64 roku ruska kawaleria już nie posiadała czy ''szaszke'' czyli szable kozacką...lecz i ta ''szaszka'' to bzdura gdyż to był kapitan ruskich Dragonów a oni mieli szable M 1841 a nie ''szaszki''...ot takie dyletanctwo i zawiłości pamiętnikarskiego pisania.
Jestem pełen uznania dla odważnej postawy kapitana Dragonów mimo ewidentnego podchmielenia , nie poddał sie i mężnie walczył...
Ciekawostką jest opis zabicia kapitana Dragonów gdyż padł miedzy innymi od strzału z rewolweru...wiec rewolwery niebyły u powstańców czymś marginalnym w uzbrojeniu nawet u PODOFICERÓW.
Kolega magua ciekawie nawiązyje do kwesti wielostrzałowego [15 naboi w rurowym magazynku] u Henry Rifle kal.44'' który to opisują nam w kilku potyczkach i że jakoby był to ten sam egzemplarz broni...mógłbyś to rozwinąć kolego magua to bardzo ciekawe i mogło by wiele światła rzucić na kwestie takiej broni w Powstaniu.
Kolega magua ma też zasadniczo wiele racji w swym twierdzeniu że gro broni powstańczej to były cywilne/myśliwskie sztuki broni a gdzie były braki w broni palnej tam uzupełniano to oddziałami kosynierów. Jest też taka kwestia jaką opisują u J.Oxińskiego że wielu rekrutów wywodzących z plebsu nawet po krótkim przeszkoleniu nadal nie potrafiło należycie władać najprostszym muszkietem...waląc w naciągnięty kurek pięścią i wołając..."Panie oficijerze a kurczeba nie puszcza" ?!...normalnie zgroza i zacofanie. Więc nie dziwota że takich zacofańców to tylko do kosynierów...
Cierpliwości następnie będzie dużo dla kolegi variaga w tym fotki...cdn