Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dwubączkowe karabiny Enfield dla oddziałów Strzelców.
#1
Lightbulb 
Wprowadzenie
Tym postem inauguruję cykl artykułów autorstwa Rusznika o krótkich karabinach z Enfield produkowanych dla strzelców Jej Królewskiej Mości królowej brytyjskiej Wiktorii. Zaczynamy od historii tych karabinów i pokazania ich współczesnego wyglądu.
Zapraszam także do dyskusji i uzupełnienia wiedzy tak ciekawej bronioznawczo.

Rusznik napisał(a): Historia zaczęła się jeszcze podczas wojny krymskiej 1853-56 r. W czasie tej wojny strzelcy-jegrzy Angielscy otrzymali w zamian za swe przestarzale karabiny Brunswick karabiny Minie M 1851 po 1854 roku zaś otrzymali małą partię zmodernizowanych Brunswick'ów z lufami typu Minie. Także cześć strzelców otrzymała nowe piechotne karabiny Enfield M 1853. Z karabinów Minie M 1851 oraz piechotnych Enfieldów M 1853 – P/53 strzelcy nie byli zbyt zadowoleni gdyż broń była dlugaśna i zatem nieporęczna dla tych mobilnych formacji a ich celność punktowa pozostawiała wiele do życzenia, natomiast zmodernizowane sztucery Brunswick'ie M 1837/54 z lufą typu Mnie okazały się celne i poręczne jednak zbyt mało ich wyprodukowano [około 4 tys. sztuk] aby zaspokoić potrzeby strzelców. Tak wiec jeszcze przed 1856 rokiem zapadła decyzja zaprojektowania strzeleckiego Enfield'a czyli zwyczajna przeróbka piechociaka Enfield P/53 na potrzeby strzelców i tak się stało. Karabin Enfield skrócono do długości około 49'' [125 cm] w tym lufa miała 33'' z gwintem tożsamym jak w piechotnej wersji czyli 3 bruzdowy o stałym skręcie 1-78'' oraz stałej głębokości 0.014'' , natomiast okucia kolby wykonano w całości z utwardzanego żelaza . Celownik ramkowy wyskalowany od 100 do 1100 jardów, przesunięto go dalej od oka w pobliże bączka objemki. Zaczep na pas zmieniono przenosząc antabkę z kabłąka spustowego [piechota] na kolbę oraz zamontowano [lutowanie] zaczep do szablastego bagnetu z lufy kilkanaście cm od jej wylotu.
Lufa ważyła około 3 funty i 10,5 oz wiec była stosunkowo lekka a cała bron ważyła też niewiele bo 3,7-3,85 kg. Ten nowy model karabinu wprowadzono do służby dla strzelców w 1856 roku a do 1859 r. wyprodukowano ich około 76.000 sztuk. Broń ta jednak podczas testów strzeleckich okazała się niezbyt celna zwłaszcza z nałożonym na wiotka lufę ciężkim jataganowym bagnetem. Około 1858 r. postanowiono zmodernizować ten model strzeleckiego karabinu Enfield P/56 i tak powstał nowy model z przedłużanym łożem i nowa lufa z gwintem progresywnym na głębokości u dna lufy miał głębokość 0.013'' a u wylotu 0.005'' co wyraźnie poprawiło celność i tolerancje na rożną jakość amunicji. Zaczep bagnetowy powędrował na pierwszy bączek-objemke co poprawiło walory strzeleckie z założonym bagnetem stąd też wzięła się potoczna nazwa tego modelu ''Bar on Band''. Karabin ten często w oficjalnych rejestrach oznaczano „Short Rifle P/56, Bar on Band”. Czasami można spotkać wersje z obróconą ramką celowniczą. Wyprodukowano tego modelu około 30.000 sztuk [wielka rzadkość na dziś].

W międzyczasie dla Marynarki Wojennej UK powstał nowy model karabinu Enfield'a z ciężką lufą i nowym gwintowaniem 5 bruzdowym z szybkim skrętem gwintu 1-48'' w mosiężnych okuciach jak piechociak to sławny model P/58 Naval rifle. Okazało że nowa lufa jest bardzo celna co ''podnieciło'' strzelców angielskich którzy domagali się szybkiego wprowadzenia tych nowych luf w swych strzeleckich Enfieldach i tak powstał nowy model M 1860 – P/60 z nowa ciężką lufą o wadze 4 funty i 1,5 oz z progresywnym gwintowanie o szybkim skręcie 1-48'' reszta podzespołów broni pozostała bez większych zmian.
W 1861 wprowadzono wersie z nową nastawą celownika pod amunicję z ulepszonym prochem i zwiększono nastawy do 1250 jardów oraz częściowo wprowadzono nowe bączki-objemki lufy typu Baddeley. Wyprodukowano nowego modelu M 1860 – P/60 i M 1861 – P/61 około 50.000 sztuk . Broń ta okazała się wyjątkowo celna i sprawna podczas amerykańskiej wojny domowej modeli tych ożywali strzelcy wyborowi obu stron konfliktu.
 
Poniżej przedstawiam trzy Enfieldy Rusznika w tym (pierwszy z góry) jego karabin zawodniczy model M 1860/61 [data na zamku 1864].
Kolejny w żelaznych okuciach to model ''czysty'' M 1860 – P/60 a ten w mosiężnych okuciach to wersja exportowa. Wszystkie mają lufy pięcio bruzdowe z gwintem 1-48'' w kalibrze nominalnym 0.577” czyli wagomiarowy 25 co jest wybite z boku komory lufy wraz z innymi puncami ostrzału angielskiego i kontrolnego z Birmingham.
Na fotkach też jest ujęty bagnet szablasty typu jatagan jaki był używany do tych modeli Enfielda. Ogólna produkcja tego modelu wraz z podtypami wynosiła zaledwie około 50.000 sztuk zważywszy, że długiego - piechotnego modelu M 1853 – P/53 wyprodukowano blisko 1.400.000 sztuk.
Wszystkie te Enfieldy Strzelców wyprodukowano w Birmingham każdy w innej fabryce i tak egzemplarz Rusznika jest z fabryki J.S.Roberts , mosiężny jest z fabryki Wilson , a P/60 z fabryki Moore&Harris. Wszystkie mają znana historie służby wojskowej . Wszystkie części są oryginalne i zgodne numerycznie oraz jest zgodne sygnowanie poszczególnych podzespołów broni.

[Obrazek: 903114a0fb1e92f2med.jpg]  [Obrazek: a8ceed4c9e3fa32emed.jpg]  [Obrazek: 0cd2be33f6033557med.jpg]  [Obrazek: d4a599ce66df2821med.jpg]  [Obrazek: 0f6bc650a0b9da89med.jpg]  [Obrazek: a1226c3808eba502med.jpg]



trochę więcej o tych dwóch karabinach Enfieldach M 1860 – P60. Ten w mosiężnych okuciach jest z późnej produkcji Tower z 1866 r. i nigdy nie opuścił Europy, dzielnie służył w jednej z europejskich armii i srodze się bił. Kiedyś może poznamy resztę historii tej sztuki broni . Kolbę ma nieco smuklejszą niż w typowych strzeleckich P60 punce i oznaczenie typowe dla Birmingham , zamek i kurek bez ''grawery'' czyli linii obwiedniowych itp.

Drugi przedstawiciel Enfielda dwubączkowego to typowy, rasowy P60 z celownikiem wyskalowanym do 1100 jardów. Wszystkie główne podzespoły tego karabinu są zgodnie sygnowane puncą firmową Moore&Harris co ciekawe na plasku kolby jest wybita okrągła pieczęć  korporacji zbrojeniowej z Birmingham. Robertson prawdopodobnie prowadzili skomasowaną sprzedaż tej broni dla USA - Jankesów i stąd ta dodatkowa punca-pieczęć na kolbie jako znak handlowy. Karabin ten prawdopodobnie wrócił do Europy wraz z dostawa broni dla walczącej Francji w 1870-71 roku i przeleżał spory czas w magazynach wojskowych. Zaczep bagnetowy nosi numeracje, która była zgodna z numerem bagnetu jataganowego skompletowanego z tym karabinem. Jankesi tego modelu oraz pochodnych zakupili oficjalnie w ilości około 11.000 sztuk, dodatkowo niewiele [parę tysięcy] zakupiły milicje stanowe z własnych składek społecznych.

[Obrazek: eb4f2ed8fc9f5063med.jpg]  [Obrazek: 0ba18b5f2ff4257bmed.jpg]  [Obrazek: e7237863224fc7ffmed.jpg]  [Obrazek: 59aa06d222b0e5bamed.jpg]

Rusznik napisał(a):Warto nadmienić to co pokazują fotki z mych książek, że karabiny strzelców P56 , P58 , P60 oraz P61 były drogą bronią. Karabiny te wymagały precyzyjniejszej fabrykacji i selekcji powykonawczej w porównaniu z siermiężnym piechotnym P53. Z mych obliczeń wynika, że karabin strzelców dziś musiałby kosztować ponad 10.000 zł, gdyż epokowo było to około 4 wypłat wykwalifikowanego fabrycznego robotnika w Anglii w latach 60-tych XIX wieku.
Ciekawe jest przedstawienie w liczbach zakupu piechotnych karabinów Enfield vis karabiny Strzeleckie na potrzeby ACW (amerykańskiej wojny domowej).
Jankesi zakupili na ten konflikt około 500.000 sztuk P53 i tylko około 11.000 sztuk strzeleckich Enfield'ów rożnych modeli , Konfederacja zakupiła oficjalnie około 400.000 dlugich karabinów Enfield P53 a tyko około 10.000 strzeleckich modeli.

Wszystkie te fakty „widać” na fotkach z książek, które posiada Rusznik

[Obrazek: c9b37ea806390c3cmed.jpg]  [Obrazek: 5bc5967ab4776ec3med.jpg]

Ostatnie fotografie przedstawiają rzadki karabin strzelców M 1858 czyli tak zwanego ''Bar on Band'' .



 
[Obrazek: c23c3b096ea3add2med.jpg]  [Obrazek: e6f0ee3ad2b2a4d6med.jpg]

relacja Rusznika ze strzelań epokowymi karabinami strzelców.


Rusznik napisał(a):Tu są fotki z dzisiejszego (19 listopada) przestrzeliwania karabinów Enfield P/60 po remoncie czyli pierwsze spontaniczne strzały po ponad 150 latach!!

[Obrazek: c83dd8b27e680f70med.jpg]
Pierwsza fotka przedstawia ''super profesjonalny sprzęt'' do elaboracji Enfieldów oraz inny tajemny i wielce skomplikowany sprzęt . A tak na poważnie to do obu Enfieldów P60 użyłem tej samej naważki 53/54 grain ZS4 i tego samego [mojego] pociski Wiliams Minie niekalibrowanego około kalibru .58" oraz mojego smaru. Tego samego zestawu amunicji ożywam w mym Enfieldzie M 1860/61 wiec poszedłem na twardo albo będą strzelać na tej amunicji albo „mom to w rzyci” …
Co do warunków na strzelnicy mimo tego, że było dość ciepło jak na listopad 13-15 stopni C to niestety wiał wiatr halny, który kiwał i kołysał mi ekranem tarczy co miało negatywny wpływ na wynik skupienia przestrzelin do tego oświetlenie było problematyczne gdyż stanowisko miałem w słońcu a tarcze w cieniu.
Nic to przecież chodziło o to aby uruchomić strzelecko oba Enfieldy po ponad 150 latach letargu.


[Obrazek: c0850d5862dab313med.jpg]
Powyżej jest ukazane super hiper wyczynowe stanowisko strzeleckie z ławą strzelecką regulowana śrubami i z poziomicami oraz z amortyzatorami odrzutu . 
Na pierwszy ogień poszedł ''mosiężny'' Enfield najpierw odstrzeliłem kilka pocisków w kulochwyt dla ułożenia i rozgrzania lufy , następnie oddałem 10 strzałów z podpórki:

[Obrazek: 82a82be1373fbbd1med.jpg]

Potem bez czyszczenia i innych ceregieli 10 strzałów z WOLNEJ REKI wynik sumaryczny na fotce poniżej.

[Obrazek: ba1b2da5924cc136med.jpg]

Broń odpalała bez problemów za każdym razem nic nie prychało z kominka, ponad 20 strzałów oddałem bez czyszczenia , pociski ładowało się tak samo lekko od pierwszego strzału do ostatniego lufa niewiele się zabrudziła.
Niestety albo to wynik bujania tarczy albo jeszcze niedorobionego ''be
[b]d[/b]ding'u'' skupienie nieco wędrowało w osi, ale i tak jak na pierwsze strzały po ponad 150 latach od tak z marszu i nonszalancko to skupienie jest wielce obiecująco strzelecko.
Drugi do przestrzeliwania poszedł Enfield P60 ''w żelazie'' ta sama amunicja i sentencja strzelecka czyli najpierw 10 strzałów z podpórki:

[Obrazek: d1ec07e7fb8628d4med.jpg]
i następnie 10 z wolnej ręki: fotka nr 08.

[Obrazek: 5f0fae037cc3b19dmed.jpg]

Tu też bez czyszczenia , ładowanie cały czas tak samo przyjemne i sprawne.
W „mosiężnym” Enfieldzie będzie trzeba poprawić be
[b]d[/b]ding pod lufa a w tym „żelaznym” jest luźna pierwsza objemka przed wylotem lufy co też ma negatywny wpływ na skupienie.
Zamki-spusty chodzą jak w ''szwajcarski zegarku'' ustawienie celowników to już kwestia indywidualna użytkowników tych wspaniałych karabinów.

[i]Na koniec w związku z prośbą o fotografię z bagnetem [/i]

Rusznik napisał(a):Przedstawiam Wam zdjęcie z książki, jest to reprint z oryginalnej fotki z czasów ACW przedstawiający strzelców armii północy ''jankesów'' z Enfildami P60 wraz z nałożonymi bagnetami , warto tez zwrócić uwagę na umundurowanie i osprzęt strzelców oraz na ich, że się tak wyrażę inteligentniejsze rysy twarzy w stosunku do szarej piechoty.
Moją uwagę zwraca tez nieco inne niż piechotne kepi z ozdobnymi sznurami [strzeleckimi insygniami-nagrodami??].

[Obrazek: 3d4411dbe8f1c939med.jpg]

Kontynuując temat bo Rusznik  będąc na zawodach Expert Silhouetes Cup nie zapomniał o swoich fanach (plus i minus) i przywiózł jednego ze swych Enfieldów P60 a mianowice tego w "żelazie" co to miał być ten gorszy. Strzelaliśmy z niego z powodzeniem z wolnej ręki stojąc na dystansie 50 m. Amunicja ta sama co w Goleszowie czyli 53/54 ZS 4 sypany z prochownicy do fiolek pocisk ten sam typ Wiliams-Minie tylko nieco większy niż kal. 0.580'' niekalibrowany.

[Obrazek: 938ec0f5fe00a96emed.jpg]
To pierwsze zdjęcie przedstawia efekt 10 strzałów Rusznika.


[Obrazek: 7ccd1d018b13dbcemed.jpg]

[Obrazek: 66139357de350d9emed.jpg]

Tutaj strzelał Mario tak z 6-7 pocisków (z radości zgubił rachubę strzałów  )


[Obrazek: ac5f70050904a0fcmed.jpg]

Powyżej moje dzieło i wstyd przyznać dwa istotne odskoki ten w górę to prawdopodobnie za ciasny pocisk (tak sobie tłumacze [Obrazek: icon_razz.gif]) a ten w lewo to ewidentnie moja wina.


[Obrazek: 365a045ada3b7459med.jpg]
Oddaję głos Rusznikowi :
Rusznik napisał(a):ostatnia fota to podkład tarczowy i nasze wspólne dzieło z około 22-23 przestrzeli... a tu takie ponad 157 letnie zardzewiale originały na drugim strzelaniu po ponad 150 letnim letargu.

A tak przy okazji chciałbym wam zaprezentować efekt renowacji karabinów Enfield za pomocą fotek od Rusznika. Czyli przed renowacją i po niej. Przykład blachy zamka i kurka:
[Obrazek: fd560191fc498c49med.jpg]
i po renowacji:
[Obrazek: 92ba4e1abb7729ddmed.jpg]

Kolejny przykład to fragment lufy z mocowaniem bagnetu na którym jest wybity numer. Przed renowacją wyglądał tak:
[Obrazek: 10669cada105f839med.jpg]
a po renowacji wygląda tak:
[Obrazek: 9ebaed580dcecf11med.jpg]

Wracając do meritum nasz guru pisze:
Rusznik napisał(a):Regulacje celowników ORGINALNYCH karabinów Enfield nie dokonuje się przez lutowanie.
Na fotkach są ukazane zapasowe szczerbinki wkładane na jaskółczy ogon w końcówkę ramki celowniczej i mocującą całość małą śrubką dzięki temu nie tylko można mieć kilka różnych konfiguracji formy i wielkości szczerbinki-wizjera ale też łatwo regulować lewo-prawo oraz góra-dół na najniższej nastawie celowniczej.

[Obrazek: f2f0410af601e961med.jpg]  [Obrazek: 070f0ad5c4765bf5med.jpg]

Aha co do pięknej patyny na niewyremontowanym Enfieldzie to drodzy dyletanci tam PATYNY to może było 10-20% reszta to zaschnięta rdza powierzchniowa i stary brud wszelkiej maści co otworzył skorupę o grubości około 0,5 do nawet 1mm.
Oryginalna OKSYDA lufy została zachowana w 50% całości na styku drewna łoża – lufy i istnieje nadal dla potomności. Z zaschniętego starego brudu i rdzy nie da się wyczytać HISTORI tej broni natomiast CZYTA się to z sygnatur i napisów fabrycznych oraz oznaczeń pułkowych lub magazynowych a te są tu w doskonałym stanie zachowania więc historia tego Enfielda jest mi DOSKONALE znana i zachowana dla potomności.
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#2
Mysle ze warto dodac do tematu o dwubaczkowych Enfieldach nieco likow  dla ubarwienia tematu . 

https://youtube.com/watch?v=6o-dTB3kLtY  oto fajny film naszego wegierskiego kolegi jak i nastepny w temacie strzelan sportowych na 100 m z orygilnego Enfielda P56 
https://youtube.com/watch?v=wUuc_Kp17_A

Oraz link do niezlej norweskiej strony ''czarnoprochowej'' w tym artykul o Enfieldzie dwubaczkowym P56 

https://svartkrutt.net/articles/vis.php?id=2
Odpowiedz
#3
No i stało się, trafił do mnie jeden z tych dwóch P60/61 opisywanych przez Rusznika. Ten karabin z mosiężnymi okuciami. Dlaczego ten ? Bo ma dziwną historię pisaną w Europie i brał udział w wojnie o której mało kto słyszał, ale po kolei.
Przypomnę co pisał o nim Rusznik:

Cytat:Ten w mosiężnych okuciach jest z późnej produkcji Tower z 1866 r. i nigdy nie opuścił Europy, dzielnie służył w jednej z europejskich armii i srodze się bił. Kiedyś może poznamy resztę historii tej sztuki broni . Kolbę ma nieco smuklejszą niż w typowych strzeleckich P60 punce i oznaczenie typowe dla Birmingham , zamek i kurek bez ''grawery'' czyli linii obwiedniowych itp.

Przypomnę też jak strzelał z niego
Rusznik napisał(a):z naważki 53/54 grain ZS4 i tego samego [mojego] pociski Wiliams Minie niekalibrowanego około kalibru .58" oraz mojego smaru

[Obrazek: ba1b2da5924cc136med.jpg]


Wziąłem karabin w obroty czyli go rozebrałem i zacząłem oglądać wszelakie punce jakie się na nim znajdują. Pierwsze wpadło mi w oko imię i nazwisko Joseph Wilson (o nim później) oraz klasyczne punce ostrzału z Birmingham czyli litery BP pod koroną i druga punca litera V pod dwoma włóczniami i koroną (punca odbioru ostatecznego). Punce te sa zgodne ze wzorcami z lat 1855-1868

[Obrazek: english-proofmark-chart-1200h.jpg]

Na lufie znajduje się też tajemnicza punca BSA2 a wygląda ona tak:
   

No i zaczęło się co oznaczają te trzy litery, kto to jest ten Joseph Wilson?
Trochę pokopałem na necie i znalazłem takie oto informacje. BSA to skrót od Birmingham Small Arms, który służył stowarzyszeniu BSAT (Birmingham Small Arms Trade) rusznikarzy z Birmingham do oznaczania ich wyrobów. Stowarzyszenie to zrzeszało wielu znanych rusznikarzy jak:
COOPER & GOODMAN (*)
PRYSE I REDMAN (*)
JOSEPH WILSON (*)
J. BOURNE (*)
E & G HACKETT
TURNER (*)
W L SARGANT (*)
W SCOTT
BENTLEY & PLAYFAIR
JOSEPH SMITH
KING & PHILLIPS
R&W ASTON
SWINBURN (*)
J. BOURNE (*)

Rusznikarze ci odpowiadali za ponad 40% produkcji karabinów Enfield w Birmingham a ci z gwiazdką oznaczali swe wyroby kartuszem BSA. Wśród nich jest i „mój” J. Wilson.
Joseph Wilson produkował karabiny od 1840 do 1886 roku. W 1862 roku jego reklama głosiła:

"JOSEPH WILSON, 67 to 70 Great Charles St., Birmingham Present Contractor to Her Majesty's War Department, and Manufacturer of RIFLE MUSKETS, Guns, and Pistols of Every Description, Suitable for the African for the American and all other MARKETS."

W moim wolnym tłumaczeniu:
„JOSEPH WILSON, 67/70 Great Charles St., Birmingham
Dostawca dla Departamentu Wojny Jej Królewskiej Mości i producent muszkietów, karabinów, pistoletów wszelkiego rodzaju, odpowiednich dla Afrykanerów, dla Amerykanów i na wszystkie inne RYNKI”.

Jednak to nie cała historia BSA bo jako, że ten Enfield P/60 pochodzi z roku 1866 to trzeba uzupełnić historię o przekształcenie BSAT w The Birmingham Small Arms Company. A było to tak:
Latem 1855 r. w Enfield zaczęto produkować broń za pomocą maszyn, a do czasu ogłoszenia pokoju w kwietniu 1856 r. (wojna krymska) fabryka ta osiągała tygodniową produkcję ponad 2000 karabinów i karabinków. Od tego czasu działalność Enfield wywierała stopniowo negatywny wpływ na handel bronią w Birmingham. Miejscowi rusznikarze nadal głosili przewagę ręcznie robionej broni nad produkcją przemysłową, ale nieuchronnie była to walka przegrana. Zamówienia skurczyły się do tego stopnia, że rusznikarze z Birmingham zostali zmuszeni do podjęcia decyzji; albo kupią maszyny i obniżą swe koszty, albo zakończą działalność.
Ostatecznie na spotkaniu członków Birmingham Small Arms Trade w czerwcu 1861 r. postanowiono założyć firmę „The Birmingham Small Arms Company”, która będzie produkować broń za pomocą maszyn.
Z początkowym kapitałem w wysokości 24 500 funtów, firma Birmingham Small Arms Company zakupiła nieruchomość w Small Heath - 25 akrów po 300 funtów za akr - i zbudowała na niej fabrykę kosztem 17 050 funtów. Aby połączyć nowe obiekty z główną arterią w okolicy, Golden Hillock Lane, na terenie firmy została zbudowana droga. Nazwano ją Armoury Road i wzdłuż niej przez lata miliony karabinów trafiały na pola bitew całego świata.
Przez pierwsze dwa lata jej istnienia sprawami spółki zajmował się komitet składający się ze wszystkich jej akcjonariuszy. Nic dziwnego, że okazało się to nieefektywną formą kontroli i na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu, które odbyło się 30 września 1863 r., wybrano zarząd składający się z przewodniczącego J. D. Goodmana i J. F. Swinburn, jako wiceprzewodniczącym. Członkami zarządu zostali Joseph Wilson, Samuel Buckley, Isaac Hollis, Charles Playfair, Charles Pryse, John Ratcliff i Edward Gem.
Pod koniec roku rozpoczęto wstępne prace nad pierwszym dużym zamówieniem firmy - 20 000 karabinów Enfield dla rządu tureckiego. Było to częścią kontraktu na 50000 zawartego w handlu z Birmingham i zostało zabezpieczone przez dobre kontakty Goodmana.

Historia BSA Co trwa nadal i jest pełna fascynujących zwrotów jak chociazby produkcja sławnych motocykli BSA ale to już zostawiam dociekliwym. Mnie interesował tylko pierwszy okres historii firmy czyli jej działalność w drugiej połowie XIX wieku.
W każdym razie jak widać rusznikarz Joseph Wilson nie był poślednią osobą w Birmingham skoro nie tylko tworzył stowarzyszenie rusznikarzy ale i wszedł do zarządu powołanej nowej firmy BSA Co.
Z jego ogłoszenia wynika, że był dużym eksporterem broni własnej produkcji i ten sposób powstał ten P/60 jako wersja eksportowa na rynek europejski.
Przyjżyjmy się zatem ponownie dacie wybitej na płycie zamka czyli roku 1866. Od razu widać, że nie był to karabin wyprodukowany w ramach kontraktu dla Turcji bo kontrakt ten był z roku 1863. Nie był to także kontrakt dla Rosji z roku 1870 bowiem został on zerwany w wyniku zmian w projekcie jak i konieczności realizacji zamówienia rządowego na produkcję karabinów Snider – wojna Francusko-Pruska wymusiła te działania.
Dlaczego piszę o kontrakcie dla Rosji bowiem na kolbie, przed kabłąkiem spustu ktoś wyskrobał w drewnie cyrylicą dwie litery „X” i „Ф”. No to wiemy, że to nie był karabin dla Rosji bo raz jest z roku 1866 dwa i tak ten kontrakt nie doszedł do skutku.
Jaki zatem kraj potrzebował broni bo toczył walki w latach 1866 i później i ożywał cyrylicy ?
Z tym pytaniem zostawiam Was do kolejnego odcinka tej opowieści.


Cdn ...
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#4
Druga połowa XIX wieku w Europie pełna była ponownych starć i wojen tak między mocarstwami jak i mniejszymi krajami wybijającymi się na niepodległość. Wiosna ludów w 1848 r. stłumiona bagnetami Moskali nie wiele przyniosła zmian ale wojny Prus z Danią i Austrią wiele zmieniło na mapie środkowej Europy. Na Bałkanach też sporo się działo. Imperium Osmańskie osłabło tak znacznie, że ludy Słowian wreszcie podniosły skuteczny bunt. My jednak oczy zwróćmy na malutkie księstwo ze stolica w Cetyni. Tam miejscowy książę  Daniel II Petrowić-Niegosz wywodzący się z rodu prawosławnych biskupów, władających malutkim obszarem wokół swej stolicy, w roku 1851 rozpoczął walkę o wolność dla Czarnogóry. Tak to małe niezłomne państewko nigdy nie było do końca podbite przez Osman (nie mylić z Turkami, państwo Osmanów to nie obecna Turcja). Wreszcie po 1858 roku gdy zadano klęskę interwencyjnym wojskom Osmanów Czarnogóra ustaliła z Imperium swe granice. Jednak konflikt z byłym ciemiężcą trwał nadal bowiem w latach 1860-tych ścierano się z Osmanami i na granicach i w czasie powstań w Hercegowinie aż do Kongresu Berlińskiego w  1878 r.
Jeżeli kogoś interesuje historia Czarnejgóry vel Montenegro to zachęcam do przestudiowania historii Bałkanów. Niestety w naszym języku polskim źródeł pisanych jest niewiele.

Powracając do historii tego eksportowego kb Enfield P/60, nazywajmy go odtąd Czarnogórec na cześć dzielnych wojaków co po górach Durmitoru hasali i Turków gonili to mogę jeszcze dodać, że zapewne był sprowadzony przez znajomości otoczenia księcia  Mikołaj I Petrowić-Niegosz z zachodnimi handlarzami bronią. Sprowadzono do Czarnogóry wiele kb Enfield bowiem w wojnie w 1875-77 r. były już przerobione na system odtylcowy Krnka. Ten egzemplarz się jednak uchował ale w jaki sposób wrócił na zachód Europy można się już tylko domyślać.

Nim przejdę do opisywania pierwszych moich prób strzeleckich to chciałbym zwrócić jeszcze raz na uwagę dotyczącą renowacji starych karabinów z XIX w. Oto relacja Rusznika jak poczynał sobie z tymi dwoma Enfieldami, z którą w pełni się zgadzam:


Rusznik napisał(a):Teraz w kwesti uzupelnienia w temacie o 2bączkowych Enfieldach pod kwestia ''renowacji''. Wszystkie prezentowane powyżej Enfieldy były  kupione po przeglądzie stanu technicznego  z przemyślanym zamiarem aby je odrestaurować w kierunku UŻYTKOWYM czyli aby to były oryginały do strzelania a nie jakieś  ''oszukiwane kolekcjonerskie super karabiny''. Co do pierwotnego stanu zachowania to najlepej prezentował się Enfield w mosiężnych okuciach tu niewiele trzeba było pracy renowatorskiej włożyć aby ''poddźwignąć'' jego stan techniczny i walory strzeleckie. Gorzej [wizualnie zwlaszcza na fotkach] prezentował się Enfield w żelaznych okuciach ale to nie była żadna zażarta korozja tylko powierzchniowo zaschnięta stara konserwacja z nalotem rdzy i brzydkiej nierównej patyny , jedynie w rejonie komika i trzewiku kolby oraz  na samym kurku bylo nieco bardzo drobnych i plytkich wżerków co zreszta widać na zamieszczonych fotkach gdyż nikt tego nie szlifowal czy zaspawywał a potem szlifował kontówką  [Obrazek: huh.png]. Jeśli ktoś ma takie pojęcie o renowacji starej broni jest ograniczonym umyslowo WIEŚNIAKIEM.
Drastyczne mechaniczne metody  [szlifowanie mechaniczne przy pomocy szlifierek obrotowych itp , spawanie i zaszlifowywanie wrzerów , szlifowanie drewna szlifierkami itp] oraz podobne pseudo renowacje zostawiam dyletantom i wieśniakom z zaścianka,  gdyż tylko takie persony mogą mieć takie pojęcie  o sztuce renowacji starej broni . 
Co do nowej bruniry na lufach to po pierwsze ORYGINALNA zachowana pod drewnwm łoża brunira zostala ZACHOWANA, nowa brunira została fachowo położona bez ujmy w stanie zabytku, gdyż taką brunirę można łatwo usunąć bez szkody dla struktury zabytku. 
Warto też nadmienić, że punce na lufie zostaly w nienaruszonym stanie, tak więc fachowo poprawiona czy nałożona nowa brunira niepomniejsza wartości  starej broni tylko ewentualnie może jej wartość poddźwignąć . 
Na fotkach Enfielda w żelaznych okuciach wiadać jakoby był pokryty straszną korozją i wżerami...no cóż tak tylko mogą mniemac dyletanci lub ludzie słabujący na wzroku, gdyż to było jak wspominałem powyżej, powierzchniowo zaschnięty brud z dodatkami mający miejscami strukturę  grudek, niczym skóra gada...to wszystko zostalo zmiękczone odpowiednimi środkami,  następnie zmyte i lekko przetarte - muśnięte ręcznym polerowaniem - glinka itp...
Co do drewna to w Enfieldzie z mosiężnymi okuciami wystarczyło zwyczajowe mycie płynem będącym mieszanina benzyny i alkoholu i nastepnie po osuszeniu natarcie olejem do kolb oraz  lekkie woskowanie. 
Natomiast przy Enfieldzie w żelaznych okuciach poprzedni wlasciciel drewno kolby pokryl albo jakąś wspolczesną politurą abo jakimś ekologocznym lakierem , to zostalo zmyte plynem jak powyżej, bez wybielania czy innych mocniejszych zabiegów. 
Jak widać liczne punce na drewnie kolby pozostaly w NIENARUSZONYM stanie są czytelne i ostre w swym wizerunku.
Co do kolorów ''casehardingu'' na płytach zamkowych i kurkach to jest to robota termiczna w zakresie temperatur 200-300 stopni C. Można to wykonac przy odrobinie wprawy i wiedzy mini palnikiem gazowym... [Obrazek: biggrin.png]  Może kiedyś  otworzymy na forum wątek o tematyce renowacji i napraw staroci gdzie będą się mogli wypowiedzieć koledzy z doświadczeniem i fachową wiedzą, wtedy i ja może się podzielę z forumowiczami ''moją szkołą renowacji'',  która mnie osobiście kosztowala kilkanaście lat praktyk i nauk w amatorskim trybie edukacji aby przejść z żałosnego amatora do majstra renowatora... 

cdn...
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#5
Pierwsze moje próby strzeleckie z tym karabinem Enfield P60 Czarnogórzec nie wypadły zbyt pomyślnie. Użyłem dwóch pocisków typu Minie jeden to Old Style w kalibrze .583" i ciężarze ok. 500 gr, drugi ciężka klucha z kokili RCBS o ciężarze ok. 530 gr oraz 55gr prochu ZS4. Przestrzeliny ułożyły się także po prawej stronie czarnego pola ale z rozrzutem prawie pół metra. Jak się domyśliłem pociski Rusznika w stylu Wiliams-Wilkinson ulegały lepszej kompresji i lepiej się doszczelniały do przewodu lufy.
Mając już pewne doświadczenia ze starymi Enfieldami dosypałem 24 gr kaszki na proch, pociski poszły wyżej i okazało się, że doszczelniłem je i uzyskałem dobry wynik. Oto tarcza z końcówki strzelania :
   

Jak widać bez przestawiania przyrządów celowniczych wszystko się ułożyło w miarę w osi tak jak celowałem. To strzelanie było już na stojąco z wolnej ręki. 
Przede mną dalsze próby i dobieranie naważek oraz oczekiwanie na zamówioną kokile w stylu Wilkinsona u Łukasza.
To jest właśnie ten czas jaki najbardziej lubię w swej karierze kolekcjonera-strzelca Smile
Dysponuję karabinem wojskowym o jak zwykle ciekawej a tu i egzotycznej historii i doprowadzam układ karabin-amunicja-strzelec do jak najlepszego efektu działania Big Grin
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#6
Dziś korygowalem celownik w Enfieldzie M 1860 po przestrzeliwaniu w Jaworznie Expert [strzelanie po zawodach Silhouetes kilka miesiecy temu]...i tak przy okazji zauwazylem jak duża jest roznica w  wysokosci  podstaw celowniczych pomiedzy modelem M 1860 a M 1861 , naprzyklad pomiedzy nastawa ''4'' czyli czterysta jard roznica wysokonci ''schodka'' pomiedzy tymi modelami to az ponad 1mm , roznica max. nastawy celownika na gornym plasku ramki to w M 1860 1100 jardow a w M 1860 to 1200 jardow . Te roznice pomiedzy nastawami celownikow wziely sie stad ze po 1860 roku wprowadzono amunicje/patrony z nowym SILNIEJSZYM prochem strzelniczym zawanym fabrycznie J2 ,  byl o granulacji ziaren okolo 1,3-0,8 mm czyli dzisiejsze 1-1/2 F lub CH/ZS 4. Nowy silniejszy proch byl fabrykowany z specjalnie przepalanego  drewna z  [dogwood] czyli po polsku Derenia.
Stary rodzaj prochu jaki uzywano w recznej dlugiel broni to byl cp  zwany/typie F.G o granulacji 1,2 do 0,5 mm z  wegla drzewnego uzyskanego poprzez przepalenie galezi wierzbowych , po 1850 roku zmienono  granulacje wielkosci  ziaren prochowych na 1,7 do 0,85 mm zwano ten proch R.F.G .
Powyzsze rodzaje prochu angielskiego byly stosunkowo mało energetycznymi prochami stad dosc spora nawazka cp w patronie do Enfieldow  wynoszaca 70 grain w karabinach a do karabinkow stosowano dawke okolo 55 grain. Nowy proch z wegla derenia byl bardziej energetyczny stad zaistniala koniecznosc zmiany nastaw celownikow w nowo produkowanych karabinach Enfield po 1860 roku - w karabinach strzelcow max. nastawa z 1100 y na 1200y a w muszkietach piechoty z  900 na 1000y...jednak na dzis dzien takie modele KAPISZONOWYCH Enfieldow z zmienionymi celownikami sa dużą rzadkością gdyz wiekszosc z tych kapiszonowcow zostala przerobiona na nabojowke Snidera.  


                                                      

Na przedstawionej powyzej fotce widnieja celowniki od dwóch Enfieldow strzelcow - po prawej stronie mamy ukazanego M 1860 z wyraznie wyzszymi ''schodkami'' ramki celowniczej zwłaszcza w stosunku do nastaw ''3'' oraz ''4'' gdzie roznica pomiedzy  ''schodkami'' w modelach  wynosi  ponad 1mm . Po lewej ukazany jest celownik z modelu M 1861 z bardziej ''płąskim'' celownikiem-ramą...kolo niego lezy epokowy niewystrzelony pocisk do Enfieldow z okolo 1855 roku , jest to  duża rzadkość gdyz jest to wesja z ŻELAZNĄ miseczka ekspansywna . Pocisk ten pochodzi z pobojowisk Wojny Krymskiej.
Odpowiedz
#7
Enfield P60 znów przyjechał do Jaworzna i dorwał go w swoje ręce najlepszy Avengers i tak sobie postrzelał Smile
   

Kto nim był znaczy Avengersem to chyba wszyscy wiedzą Tongue

   

Skupienie z tego Enfielda jest bardzo przyzwoite chociaż nadal by trzeba było poszukać optymalnej naważki.
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#8
Tak w kwesti doprecyzowania...tam na tarczy jest 22 lub  23 przestrzelin [tyle miałem pocisków w pudełku] , wszystko było wystrzelone ''z wolnej ręki'' na dystansie 50 metrów z ładunku okolo +/- 54 grain prochu ZS 4 sypany do fiolek z prochownicy ,  pocisk 530 grainowy Minie-Williams niekalibrowany smar miękki ''Rusznik Lube'' na bazie łoju owczego. Mimo tego że lufa jest stara i matowa z licznymi mikro wżerkami pokorozyjnymi w przewodzie to praktycznie się nie brudzi i można oddać nawet kilkadziesiąt  strzałów pod rząd bez czyszczenia lufy.
Na dziś celownik-szczerbinke już odpowiednio przestawiłem aby skorygować przesuniecie średniego punktu skupienia przestrzelin ''w lewo'' na tarczy , postrzelamy i zobaczymy jak będzie ,  prawdopodobnie na II Żorskim pikniku   Big Grin
Odpowiedz
#9
Całkiem bym zapomniał że na ostatnim Żorskim Pikniku strzelałem poza konkursem konkurencje Lamarmora z  oryginalnego Enfielda P60 . Ot takie strzelanko bez napinki zawodniczej i wyszło tak  , chodzi głównie o skupienie a nie wynik sumaryczny punktacji  ''średnio-słabych lotów'' 84 punktów...

               

Jak widać na powyższych fotkach tarczy  główna grupa [skupienie 8miu przestrzelin] ułożyła się po lewej pomiędzy liniami okręgu punktowego 9 i 8 reszta przestrzelin nieco na prawo oraz trochę w pionie się rozeszła...główna grupa skupienia 8miu przestrzelin to rozrzut mierzony o środków skrajnych przestrzelin 4 x 3 centymetra  , myśle ze to niezły rezultat skupienia-celności...lekka korekta celownika i mamy przesunięte skupienie w rejonie 10tki , wtenczas punktacja wyniosła by około 95 punktów.
Odpowiedz
#10
Dzisiaj w ramach relaksu od zawodów postrzelałem sobie z mojego P60 wypróbowując nową naważkę i pocisk a la Wiliams 0.583".
   

Jak widać nadal nie skorygowany mam celownik i bije w prawo ale z podpórki dużo mniej niż z "ręki". To trzeba jeszcze załatwić czyli dorobić płytkę celownika ale to już zimą. Jeszcze naważka do skorygowania bo 60 grain to trochę dużo jak na 50 m.

Potem strzelałem jeszcze z pocisku Minie Old Style 0.583" a wynik był taki jak na poniższym zdjęciu. Jak widać z wkładka z drewna bukowego jest momentami super skupienie ale nie zawsze udaje mi się osadzić tę wkładkę równo w dnie pocisku stąd są i odskoki. To była raczej ciekawostka, którą chciałem zobaczyć na tarczy.
   

Dodam, że czyściłem lufę przed zmianą pocisku by mieć w miarę podobne warunki no i dodawałem 48 grain kaszki manny by podnieść pocisk do pełnego gwintu jak to w starej broni jest.
Powoli dogaduję się z tym Enfieldem i będzie karabin na 100 m a może i dalej  Angel
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości