Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Palestro 1859. Trzy w jednym: niezawodna recepta na przegranie bitwy
#1
Po bitwie pod Montebello dowodzący armią austriacką gen. Gyulai dalej nie znał intencji sprzymierzonych i musiał rozproszyć siły od Nowary po Piacenzę. W podejrzeniach ataku na wschodzie Francuzi utwierdzali go demonstracjami i fałszywymi ruchami wojsk. Ich plan był taki: wspomagając się koleją, forsownym marszem szybko skoncentrować siły na zachodzie, przejść rzekę Sesię i idąc na północ wkroczyć do austriackiej Lombardii. Potrzebowano "zasłony dymnej". Skoro Austriacy obserwują Francuzów to niech Włosi zrobią coś wyglądającego na pozorowaną ofensywę. Austriacy muszą w pozorację uwierzyć i nie ściągać sił ze wschodu. Niewielki oddział w Valenza zamarkuje aktywność Francuzów. W międzyczasie ich główne siły przeprawią się na zachodzie, za plecami Włochów.
[Obrazek: 20e873902c3e47f9gen.jpg]
Na miejsce operacji wybrano okolice miasteczka Palestro. Jego okolice są gęsto poprzecinane rzekami, strumieniami i kanałami irygacyjnymi.  Marsze po polach, głównie ryżowych, są uciążliwe. Kawaleria i artyleria przywiązane do dróg, co zmniejsza ich efektywność. Teren dla piechoty. Szosy często idą po nasypach a po bokach obramowują je kanały lub rowy. Gęsta roślinność ogranicza widoczność.
[Obrazek: ebdec86af912d68agen.jpg]
Bitwa pod Palestro odbyła się 31 maja ale preludium rozegrano dzień wcześniej. Rankiem 30 maja w Vercelli, Piemontczycy, po prowizorycznych przeprawach przeszli Sesię. Przed południem, w sile dywizji (gen. Cialdini, ~10000 ludzi, 18 dział), zaatakowali Palestro. Austriacki garnizon (1 baon+2 działa), dobrze wykorzystując teren, stawił zacięty opór ale wkrótce został wyparty. Dowodzący tam ppłk. Augustin cofnął się za kanał Borghese i posłał po posiłki do Robbio, gdzie stała dywizja gen. Lilii. O 12.30 Lilia wysłał mu dla wzmocnienia pojedynczy baon + 4 działa po szosie oraz drugą grupę (łącznie 5 kompanii+ 2 działa, płk. Fleischhacker) dla obejścia i zaatakowania Palestro od północy. Nie chcąc brnąć przez pola Fleischhacker musiał przejść przez Confienzę.

Problem: Fleischhacker miał 3 razy dłuższą trasę i skoordynowany atak był niewykonalny. Gorszy problem: akcję odbicia Palestro (zde)zorganizowano "na pałę", bez zwiadu, zakładając że to tylko dywersja albo rozpoznanie a siły Włochów są skromne. Piemoncka piechota ustępowała austriackiej - uważano że włoski piechur "nie bardzo chce być w armii". Włosi walczyli jednak dobrze a złożeni z ochotników bersalierzy byli szczególnie zmotywowani i efektywni.
[Obrazek: 50a1a41bc282ae93m.jpg]
Otrzymawszy posiłki, o 14.00 Augustin przeszedł do natarcia. Atak 1500 ludzi na umocnionych w mieście 6000 przyniósł ciężkie straty (406 ludzi) i ok. 15.30 konieczny stał się pośpieszny odwrót. Austriacy rejterowali przez podmokłe pola i pełne wody rowy, ponieważ wróg ścigał ich po szosie aż do kanału S.Pietro.

W tym czasie idąca od Confienzy kolumna Fleischhackera minęła Vinzaglio i podeszła do Palestro. Chwilę wcześniej w Vinzaglio usadowiła się kolejna włoska dywizja, wyrzucając stamtąd setkę cesarskich piechurów. Do Fleischhackera ta informacja nie dotarła, a o zwiad i ubezpieczenie prawego skrzydła się nie troszczył. Przecież Włochów miało tam nie być. Jednak byli i uderzyli na Fleischhackera z flanki i od tyłu, biorąc go w kleszcze, ponieważ został zaatakowany także od Palestro. Rezultat: ciężkie straty (212 ludzi, 2 działa) i szybki odwrót, z pościgiem za plecami, przez pola ryżowe i doły z wodą po szyję. Zdołali umknąć na czas bo za chwilę do Confienzy weszła następna piemoncka dywizja. To także pozostało dla Austriaków tajemnicą. Łączne straty Włochów tego dnia: 140 ludzi.

Wobec niedowładu rozpoznania Gyulai trwał w przekonaniu że akcja w Palestro ma tylko odwrócić uwagę od domniemanej ofensywy na wschodzie. "Słabe siły" Włochów, szacowane na maks. 15000 ludzi, postanowiono jednak wyrzucić. Zdaniem sztabu dwie austriackie dywizje (też ok. 14000-15000 ludzi) powinny sobie łatwo poradzić. Tymczasem Włochów było już ~40 tysięcy (4 dywizje) i stanowili nie demonstrację a osłonę przegrupowania francuskiej armii. Dotąd Francuzi manifestowali swą obecność na wschodzie. Teraz, wykorzystując kolej, ruszyli na zachód aby jak najszybciej przejść Sesię i wkroczyć do Lombardii. Gromadzili się pod Prarolo. Most pontonowy przez rzekę na zachód od Palestro zaczęto budować 30 maja wieczorem, ale przez wysoki stan wody ukończono dopiero rankiem o godź. 7.00. Pierwszy francuski korpus od razu rozpoczął przeprawę.

Austriacy o moście, ani tym bardziej o Francuzach nie mieli pojęcia. Dlaczego nie wiedzieli o wczorajszej przeprawie Włochów? Czy nie powinni obserwować i patrolować brzegu? Austriackie rozpoznanie kulało jak zawsze. Stacjonujący w Rosasco baon pp.Leopold (*) (objaśnienia na końcu posta) patrolował nad Sesią aż za Palestro. Jednakże wieczorem 30 maja gen. Lilia ściągnął go do Robbio dla wzmocnienia obrony. Powiadomiony dowódca korpusu, gen. Zobel, kazał ponownie obsadzić Rosasco i o 3.30 w nocy zmęczony baon pomaszerował z powrotem. Zanim tam doszedł i wysłał patrole nastał ranek. W czasie gdy brzegu nie obserwowano saperzy zbudowali most a pierwsza francuska dywizja przekroczyła rzekę. Austriackie natarcie, obmyślone w nieświadomości tego faktu (a także innych faktów), już się wtedy rozwijało. Cesarscy do akcji przeznaczyli łącznie 15 baonów i 26 dział (~14000 ludzi). Miano nacierać wzdłuż trzech osi. Zacznijmy od północy.

1. Gen. Weigl (2 baony, 4 działa, ~2000 ludzi) miał zaatakować Confienza a jeżeli uda się ją zdobyć to nacierać dalej i zająć Vinzaglio. To nie był dobry plan ponieważ w Confienza stała cała piemoncka dywizja (gen. Fanti,  ~ 10000 ludzi)), w Vinzaglio druga (gen.  Durando). Przez podmokłe pola maszerować trudno więc Weigl idąc z Robbio trzymał się drogi, z obu stron obramowanej kanałami. Zajął farmę dei Prati i już miał natrzeć na Confienza, gdy przygotowani na atak Włosi, (godź. ~9.30) otwarli ogień.  Strzelano z dużej odległości ale trzy piemonckie baterie wkrótce uciszyły austriackie działa, ustawione przy drodze bez osłony. Piechota mimo wielokrotnych prób nie mogła rozwinąć się do ataku. Po 2 godzinach bezskutecznego dreptania w miejscu pod ostrzałem, zagrożony oskrzydleniem z lewej, ranny Weigl wycofał się do Robbio ze stratą 135 ludzi, w tym 19 zabitych.
[Obrazek: 5e4cae38749d0470gen.jpg]

2. Gen. Dondorf (7 baonów, 6 dział, ponad 6000 ludzi) dowodził głównym atakiem wzdłuż szosy z Robbio do Palestro. W awangardzie po prawej stronie szosy szedł 21.bj a po lewej niepełny baon graniczarów z pułku Ottocaner. W pierwszym rzucie 2 baony pp.Wimpffen, w drugim rzucie - 3 baony pp.Jellacic. Przy kanałe S.Pietro oczekiwała piemoncka tyraliera (9.30) ale została ona szybko przepędzona przez 21.bj. Następnie jegrzy i graniczarzy usadowili się nad kanałem Borghese. Jegrzy przekroczyli kanał i próbowali szturmować skrajne zabudowania miasta, zostali jednak odparci.
[Obrazek: 9e2e4d124c7d2220gen.jpg]
Natarcie awangardy omyłkowo pociągnęło za sobą pierwszy rzut Dondorfa, którzy przedwcześnie rzucił się do ataku. Niestety byli za daleko i gdy dobiegli w końcu do kanału Borghese, byli zmęczeni, ledwie łapali oddech i stali na polu bez osłony. Z przygotowanych pozycji dostali zmasowany ognień strzelecki i artyleryjski, a od prawej oskrzydlili ich piemonccy bersalierzy (6.bb) i piechurzy (15.pp). Na końcu linii 3/pp.Wimpffen wpadł w panikę i rzucił się do ucieczki, zostawiając w pierwszej linii dowódcę z 5 ludźmi. Panika zaraziła najpierw batalion grenadierów a potem także 21.bj, który właśnie wycofywał się po nieudanym szturmie. Tylko graniczarzy wytrwali i trzymali lewe skrzydło przy ujściu kanału Borghese. Tymczasem drugi rzut pozostał nad strumykiem Busca - za daleko aby na czas wesprzeć rozbite skrzydło. Natarcie Piemontczyków przegoniło Austriaków aż za kanał S.Pietro. Dopiero tam 3 baony pp.Jellacic o 11.00 zatrzymały uciekinierów a potem pomaszerowały starą drogą na północ szosy. O 11.30 poszły skośnie w stronę prawego skrzydła Dondorfa, skręciły na zachód i odepchnęły przeciwnika za kanał Borghese. [Obrazek: 02ceb9b402669568gen.jpg]
Jegrzy szybko się uporządkowali i zaczęli z powrotem posuwać się szosą na zachód. Włosi nie zamierzali pozostawać na wschód od Palestro i w porządku wycofali się do miasteczka. Gdy austriackie baony szykowały się do uderzenia na miasto, o 13.00 gen. Zobel nakazał odwrót do Robbio. Wobec przewagi wroga i bez wsparcia artylerii atak i tak nie miał szans. Powodem rozkazu Zobela była jednak sytuacja na południu.

3. Ostatnia grupa (gen. Szabo, 6 baonów, 8 dział, ~5500 ludzi), zmęczona nocnym marszem, brnęła z Rosasco po wąskiej drodze, rozmiękczonej przez deszcz. Piechota szła w kolumnie - na czele 7.bj, dalej pp.Wilhelm. Artyleria poruszała się z trudem:
[Obrazek: 3e06b57f44baa17bgen.jpg]
Pierwszym etapem była śluza la Bridda wraz z mostkiem nad kanałem la Sartirana. Mostek stanowił jedyną możliwość przekroczenia tego głębokiego kanału o stromych brzegach. Włosi zaniedbali należytego umocnienia tego krytycznego punktu. Idący na czele kolumny czele jegrzy z 7.bj  ok. 10.30 wypędzili z budynków piemoncką załogę. Za mostkiem jegrzy tyralierą poszli w stronę masywnych zabudowań gospodarstwa Cascina S.Pietro, skąd także wyparli Włochów. Podochoceni sukcesem, zaatakowali z kolei południowe zabudowania Palestro. Z pp.Wilhelm  kanał przekroczył jeszcze baon grenadierów i 2 kompanie fizylierów oraz 5 dział. Pozostałe 3 działa pozostały przy moście, dalsze 3 baony - w kolumnie na szosie.

Przy śluzie gen. Szabo czekała niespodzianka. Dostrzegł stamtąd francuski most, na który wchodziła kolumna wojska. W rozkazach generała nic o tym nie było. Przyjął więc zapewne że przeprawa dopiero się zaczyna i próbował realizować pierwotny plan ataku na Palestro z zachowaniem harmonogramu. Bulwersuje zaniechanie jakiegokolwiek zwiadu na lewym skrzydle. Można przypuszczać że Szabo niewiele wiedział o terenie przyszłych działań  i z jego topografią zapoznał się dopiero po przybyciu. Trudno przecież zakładać u generała brygady tak głęboki dyletantyzm aby bez rozpoznania i ubezpieczenia pakował się we wzorcową pułapkę. Mostek la Bridda był bowiem nie tylko jedynym dojściem do Palestro ale i jedyną drogą odwrotu. W austriackiej kolumnie był tylko jeden sztabowiec który znał teren operacji a ten odniósł ciężką ranę już na początku boju.

Fakt, że Szabo wysłał na lewo kompanię jegrów i 2 kompanie fizylierów. Najwyraźniej ich zadaniem było jednak tylko oskrzydlenie Palestro od południa. Wpierw musieli przejść w brud strumyk Sesietta. Szabo rozkazał też artylerii otworzyć ogień na most pontonowy. W odpowiedzi po drugiej stronie Sesii Francuzi rozwinęli baterie i obłożyli ogniem zarówno austriackie działa jak i rezerwowe bataliony przed mostkiem.
[Obrazek: ef27484b8208a28fgen.jpg]
Jeszcze 30 maja Napoleon III wysłał królowi Piemontu jako wsparcie 3 pułk żuawów w sile ok. 2100 ludzi (3 baony). Przeprawili się w Vercelli, przenocowali w Torrione i rankiem pomaszerowali do Palestro. Rozbili biwak za południowym końcem miasteczka ale wkrótce na wschodzie rozległa się strzelanina. Nie czekając na rozkazy,  żuawi zwinęli biwak i z własnej inicjatywy przemieścili się nad brzeg Sesietty. Tu, w gęstym zbożu, za osłoną drzew i zarośli, zdjęli tornistry i  uformowali się: dwa baony w pierwszej  linii, trzeci trochę z tyłu. Połowa każdego batalionu rozwinęła się  w tyralierę, reszta ruszyła za nią w zwartej kolumnie. Gdy trzy austriackie kompanie próbowały sforsować Sesiettę, żuawi wyczuli dogodny moment i zaatakowali biegiem. Austriacy w popłochu uciekli na północny brzeg zaś żuawi zaczęli forsować rzeczkę w okolicach rozwidlenia dróg na zachód od la Bridda.

Bród miał głębokość 90-120 cm i żuawi zamoczyli amunicję ale pozostały im bagnety. Za rzeczką wspięli się na płaskowyż koło farmy S.Pietro i znowu biegiem ruszyli na kompletnie zaskoczonych cesarskich. Ci nagle ujrzeli chmarę najwyraźniej nieżyczliwych ludzi w orientalnym odzieniu, lecących na nich z dzikim wrzaskiem i groźnie wymachujących zaostrzonymi przedmiotami. To mogło wyglądać tak:
[Obrazek: 509a64abf0850ccemed.jpg]
Epokowy oficer zrelacjonował to wydarzenie w sposób następujący:
[Obrazek: a62e53c989fc0a50m.jpg]
Nagle wszyscy dobosze żuawów biją krok szturmowy (? - raczej biegiem), każdy batalion pułku rozproszył 4 kompanie jako tyralierów, pozostałość jako zwarta rezerwa z tyłu. Tak sformowani forsują głęboki na 3 do 4 stóp kanał w miejscu, gdzie łączą się drogi od la Bridda, S.Pietro i Palestro. Podczas gdy 2. batalion idzie w lewo obok S.Pietro, 3. batalion kieruje się w stronę baterii, która, osłaniana z boków przez grupy strzelców, otwarła skuteczny ogień na nowego wroga z chwilą gdy go dojrzała. W tym czasie 1.batalion podąża z tyłu w luce między dwoma pierwszymi batalionami jako wzmocnienie. Tak wspinają się, już całkiem pozbawieni maskowania, na płaskowyż S.Pietro. Porucznik artylerii Pontini wychodzi im śmiało naprzeciw  z działem i z odległości 30 kroków strzela w nich kartaczem. Kilku oficerów żuawów natychmiast pada, ale napastnicy, mając przemoczoną amunicję, pochyleni i poruszając się zygzakowymi skokami, rzucają się z bagnetem przeciw działom i prowadzonemu ze sztucerów ogniowi jegrów.
Austriacy za mostkiem zostali całkowicie rozbici, działa zdobyte, farma S.Pietro odbita, część niedobitków  zepchnięta do kanału ze śluzy i wysokich brzegów, reszta trafiła do niewoli. 7.bj stracił większość stanu. Oto artystyczna wizja wydarzeń:
[Obrazek: 1b6078f118a93285med.jpg]
Teraz żuawi rzucili się na mostek i w krótkim czasie wzięli go szturmem.  Gen. Szabo stracił kontrolę nad bitwą. Przed mostkiem stały trzy świeże bataliony i 3 działa. Mostek powinien być dla wroga przeszkodą nie do przebycia. Żaden z cesarskich oficerów na wschód od mostka nie zdobył się jednak na energiczną i racjonalną reakcję. Z oficjalnej austriackiej historii wojny:
[Obrazek: 5bdd5ef1924ed6d5m.jpg]
Ze znajdujących się wciąż po tej stronie w kolumnie batalionów pp.Wilhelm i 3 dział, 2.batalion wraz z dwunastofuntówką stał wprawdzie blisko mostu, ale wskutek nieporozumienia sformował czworobok. Jego przedni oddział bardzo opornie robił użytek ze broni palnej, ponieważ przed sobą widział w tłumie własnych towarzyszy broni, a nawet generała.
Atak na bagnety mógłby w tym momencie przynajmniej na chwilę oczyścić most z wroga, ale nie został podjęty, ponieważ 2.batalion pp.Wilhelm, zaskoczony przez nieprzyjaciela, nie miał czasu do rozwinięcia.

[Obrazek: 89764ec2446ba6ddgen.jpg]
Nieporozumienie? Czworobok (quarre)? Przeciw kawalerii, której nie było? Czworobok jest bardzo wrażliwy na ogień dział co na pewno ucieszyło francuskich artylerzystów za Sesią. Poza debilizmem, dezorientacją i paniką innych wytłumaczeń trudno się doszukać.

Za mostkiem żuawi wzięli następne 2 działa (trzecie zdołało uciec) i błyskawicznie rozproszyli kolumnę na szosie, która rzuciła się do chaotycznej ucieczki. Z Palestro nadciągnęli bersalierzy z 7.bb i po przejściu mostu wspólnie z żuawami urządzili pościg w stronę Rivoltella i Rosasco.
[Obrazek: af58d91af8351d27gen.jpg]
Wielu uciekinierów kryło się w chaszczach na płaskowyżu S.Pietro i nad kanałami ale napastnicy teren dokładnie przeczesali. Niektórzy, chcąc uniknąć niewoli próbowali kanał przepłynąć ale jego strome zbocza były śmiertelną pułapką i większość utonęła. Dopiero między Rivoltella a la Costa, niepełny baon pp.Leopold,  (ten sam co miał patrolował brzeg) powstrzymał pościg i osłonił odwrót do Rosasco. Dowódca baonu należał do nielicznych, którzy pokazali inicjatywę. Oto jego relacja:
[Obrazek: bd887b1462e1a502m.jpg]
W pociętym, zasłaniającym widok terenie wydawało mi się ze brygada (Szabo) z początku osiągnęła sukces. Rozwinął się gwałtowny ogień artylerii, trwający do 11.30. Wtedy usłyszałem trąbki na odwrót i zaraz potem zobaczyłem wózki, luźne konie i pojedynczych ludzi wracających szybkim biegiem. Pojedyncze oddziałki, wozy sanitarne, przodki przelatywały obok mnie w wielkim zamieszaniu. Tylko z największym wysiłkiem zdołałem wydobyć od uciekających kilka okrzyków przerażenia. Razem z kapitanem Zachem przedsięwzięliśmy wszystko aby zatrzymać uciekających. Gdy nam się to nie udało zobaczyłem całe bataliony powracające w wielkim bałaganie na wąskiej, ograniczonej polami ryżowymi drodze. Postanowiłem wtedy z 4 kompaniami mojego batalionu zająć stanowiska, aby, przynajmniej na ile to było możliwe tymi siłami, zatrzymać wroga, żeby powstrzymać go od pościgu uciekających już w wielkim nieporządku oddziałów i dać im czas aby mogły się za moją pozycją pozbierać.
Pod generałem Szabo ustrzelono (podobno) 2 konie i kilkakrotnie (podobno) przedziurawiono mu kapelusz ale to jedyny powód do chwały. Sprzymierzeni Austriaków nie ścigali aby nie prowokować walnej bitwy. Kolidowałoby to ze strategią, zakładającą niezwłoczną koncentrację koło Nowary (zdobytej 1 czerwca) i jak najszybszą inwazję Lombardii.

31 maja 1859 roku straty stron w bitwie pod Palestro wyniosły:
Austriacy: 528 zabitych, 901 rannych i 780 zaginionych, łącznie 2209 ludzi (w tym 44 oficerów).
Francuzi (= żuawi): 46 zabitych, 233 rannych, 8 zaginionych, łącznie 287 ludzi (w tym 16 oficerów).
Piemontczycy: 56 zabitych,  258 rannych, łącznie 314 ludzi  (w tym 13 oficerów).
Straty żuawów wydają się wysokie - niewiele mniejsze niż Włochów. Jest to niewątpliwie wynik szarży w ogień i brutalnej walki przy la Bridda. Jednak oceniając rezultat - kompletne rozbicie i zmiecenie z pola całej austriackiej brygady - sukces nie został okupiony zbyt drogo.

Włosi uważali bitwę za swoje zwycięstwo i na jego cześć jeden z ich pancerników nazwali Palestro. Nazwa nie przyniosła okrętowi szczęścia. Wyleciał w powietrze w bitwie z Austriakami pod Lissą, 20 lipca 1866 r.

Działania żuawów pod Palestro ilustrują znaczenie inteligencji i samodzielności żołnierza oraz wysokiego morale, które dają wojsku zdolność samoorganizacji. Mimo szybkiego tempa akcji, potwornego zamieszania i częściowo rozproszonego szyku bataliony żuawów cały czas "trzymały się w kupie" i działały spójnie, jak jeden organizm. Oficerowie nie musieli żołnierzy stale zbierać i formować - wystarczyło nimi dowodzić. Luźny szyk, ruchliwość i szybkość dawały względną odporność na ogień a inicjatywa i determinacja decydowały o skutkach starć z bliska. Z uwagi na ciasnotę miejsca i desperacką sytuację w okolicy la Bridda dochodziło do rzeczywistej walki wręcz - akcji niespotykanej na otwartej przestrzeni.

Austriacki sztab znajdował się w Mortara, za daleko by wpływać na bitwę. Króla Piemontu trudno nazwać wybitnym wodzem, był jednak na miejscu, w Palestro. Dzięki temu Wiktor Emanuel zaliczył świetną akcję PR-ową. Towarzyszył żuawom w ostatniej fazie ataku i pokazał się przy la Bridda. Zachwyceni żuawi obwołali go swoim honorowym kapralem:
[Obrazek: 2945fc0b50ea268bmed.jpg]

Bitwy pod Montebello i Palestro mocno się różniły:
Montebello: Austriacy z ponad trzykrotną przewagą (o czym nie wiedzieli).
To Austriacy zaskoczyli przeciwnika.
Akcja praktycznie wzdłuż jednej osi, w trzech aktach.
Palestro: Przeciwnik z trzykrotną przewagą (czego Austriacy też nie wiedzieli).
Przeciwnik oczekiwał ataku Austriaków i później sam ich zaskoczył.
Akcja w jednym akcie, równocześnie na trzech izolowanych odcinkach.

Wspólnym elementem tych bitew była dzielna postawa cesarskich żołnierzy, niekompetencja i bierność ich oficerów, skandaliczne rozpoznanie oraz dyletanckie i powolne działanie sztabów (albo brak działania).

Austriacka praktyka urlopowania żołnierzy przyniosła fatalne skutki. Przed wojną wciąż trwało przezbrajanie piechoty w broń Lorenza. Gdy urlopowani i rezerwiści zgłaszali się do jednostek, dostawali broń której jeszcze nie widzieli. Na szkolenie brakło czasu. Liczba piechurów, którzy przed bitwą nie oddali z nowej broni ani jednego strzału, mogła sięgać 20%.

Po bitwie gen. Canrobert spotkał się z dziesiątką wziętych do niewoli austriackich oficerów. Jeden z nich przytacza słowa Francuza: "Panowie, co wam wpadło do głowy, aby nas tutaj atakować? [...] Albo nie mieliście zwiadowców wcale albo tylko bardzo kiepskich. Byliście dzisiaj bardzo źle dowodzeni". To lakoniczne podsumowanie daje się uogólnić. Czy można się dziwić że Austriacy, mając bitnego, ofiarnego żołnierza i świetne karabiny, przegrywali bitwę za bitwą? Pukawki Lorenza zasłużyły sobie na lepszą armię.

Na zakończenie obiecana, niezawodna recepta na przegranie bitwy w 3 wersjach:

(1) Zaatakować pięciokrotnie liczniejszego, najlepiej umocnionego przeciwnika.
(2) Wystawić pierwszy rzut na zmasowany ognień zza przeszkody terenowej i tak umieścić odwód aby w razie załamania pierwszego rzutu broń Boże nie zdołał go wesprzeć.
(3) Wpakować się w ciemno i z impetem w pułapkę z pojedynczą, wąską drogą odwrotu.
Jako bonus, jeszcze optymalny wariant (4): zastosować (1), (2) i (3) równocześnie.

-----------------------------------
(*) pp = pułk piechoty, pg = pułk graniczarów (Grenzer Infanterie), pż = pułk żuawów, bb = baon bersalierów, bj = baon jegrów, /15.pp oznacza baon 15 pp, 2/3.pż = drugi baon trzeciego pułku żuawów, td. W armii cesarskiej zamiast numerów używano raczej nazw pułków, przykładowo /pp.Leopold to baon pułku piechoty Leopold, g/pp.Wimpffen = batalion grenadierów pułku Wimpffen, itd.
Odpowiedz
#2
Czyta się to jednym tchem Smile świetnie napisane Big Grin
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości