Pora najwyższa coś tu napisać od siebie w temacie szwajcarskich jegrów...jak widać z fotki na strzelnicy w Jaworznie ''Ekspert'' zawitały dwie takie ''flinty'' czyli jegerskie karabiny M 1856/59 jednak od siebie nieznacznie sie różniące gdyż wyprodukowane w różnych latach dla różnych armi/zamówień choć z tej samej belgijskiej firmy B. Freres.
Darkowy jeger jest z wcześniejszych lat produkcyjnych z zamówienia szwajcarskiego , lufa ma bardziej wyraźny gwint konusowy [progresywny kaliber] drewno kolby jest bardziej smukłe i forma kolby nieco inna co widać z fotek. Mój jeger jest produkcji prawdopodobnie z około 1865 dla armi włoskiej [Bersaglieri] , lufa ma mniejszy konus gwintowania oraz masywniejsze drewno oraz nieco krótsza i masywniejsza kolbę co sprawie że broń jest cięższa o ~250 gram od przepisu szwajcarskiego do tego broń ta posiada włoskie sygnatury wojskowe na ''brzuchu kolby''...broń ta jest praktycznie w idealnym stanie zachowania w tym 90% zachowanej oryginalnej czekoladowej bruniry na lufie oraz oksydy granatowej na okuciach do tego wszystko zgodnie i bogato sygnowane i numerowane. Do tego wszystkiego mój karabin posiada ORYGINALNY-EPOKOWY kominek na ''małe kapiszony 4mm'' jest buksowany platyną oraz sygnowany firmowo , Darkowy jeger ma standardowy ''duży 6mm'' kominek .
Dla jasności kolekcjonerskiej jest to bardzo rzadki model broni na dziś gdyż szwajcarzy prawie wszyskie swoje sztuki transformowani na nabojówke po 1867 roku.
Warto tu zaznaczyć ze szwajcarzy broń ta głównie zamawiali w belgijskim Liege u fabrykanta Beuret Freres w ilości około 11.ooo sztuk do tego w Szwajcari rodzimi producenci wykonali około 2600 sztuk tego modelu oraz niemiecki Oberndorf wyprodukował niewielką partie tej broni jak i belgijska firma Francotte , no max. mogło ich powstać w ''porywach'' pod 20.ooo sztuk.
Broń ta służyła zasadniczo w dwóch armiach , czyli u szwajcarskich jegrów oraz u włoskich jegrów czyli Bersaglieri , testowali ja u siebie też Niemcy i Holendrzy ale ze względu na zbyt innowacyjny=mały kaliber nie przyjeli tej broni.
Teraz conieco z współczesnej praktyki strzeleckiej : ze względu na to że posiadam w swej kolekcji trzy karabiny w typie szwajcarskim z lufami w kal.~ 10.40mm ''zunifikowałem'' swą amunicje a dokładnie pocisk który zewnętrznie jest nieco podobny do Vetterli z wnęka ekspansywną w idealnych wymiarach jak u pocisków Buholtzera , długość mego pocisku około 22,5 mm kaliber około 10,55 i waga 255 grain = 16,5 grama co stanowi przepisowa-epokową wage pocisku dla tego typu karabinu.
Było to moje pierwsze strzelanie z tego karabinu , głównym założeniem tego strzelania było przetestowanie broni jak sie będzie sprawować na różnych naważkach i prochach , brudzenie lufy , cykl ładowania i strzelania czyli to nie był test na skupienie/celność. Strzelałem na dystansie 50 m stojąc z ''wolnej ręki'' . Na początku użyłem sporych dawek prochu ZS 4 oraz ZS 5 o naważce ~ 56/57 grain , prędkości jakie uzyskałem z tych naważek to około 370-380 m/s , lufa sie nie brudziła , strzał intensywny nieznaczny odrzut...celność ''po czarnym polu tarczy''
bo to ''z rąsi było'' i w pierwszych nieco emocjonalnych ''szusach''...
Na druga ture poszedł proch szwajcarski CH4 gdyż taka granulacja była w epokowych patronach , ja użyłem nieco mniejszej naważki ~56/57 grain [epokowa 62grain] tu uzyskałem prędkości bliskie epokowym 444 m/s dlatego gdyż epokowy proch szwajcarski był bardziej progresywny gdyż był prochem KULKOWYM , strzał bardzo intensywny przy stosunkowo niewielkim odrzucie. Celność-skupienie też dalekie od dobrego...
No to pora na mniejsze naważki CH4 ~45 grain dawał 399 m/s przyjemny strzał i lepsze skupienie natomiast proch ZS 4 ~ 53 grain dawał 360m/s i całkiem przyzwoite skupienie ''z ręki''
W sumie oddałem około 45 strzałów i tylko po strzałach z seri ''wielkodawkowej'' przeczyściłem nieco lufe dla pewności...
Pierwsza od lewej fotka to przestrzeliny z ''dużych dawek'' , druga fotka to widok ogólny na stanowisko strzelecki i broń , trzecia fotka to tarcza z przestrzelinami z ZS 4 53 grain...
Następnie postanowiłem sobie strzelić na 100m ''z wolnej ręki o dziwo'' każdy strzał w tarczy...lecz fotki tu nie robiłem bo ''szłaptać'' mi sie tam nie chciało
Ogólnie test wyszedł bardzo pozytywnie bron strzela mimo 160 lat , nie rozpadła sie czy zepsuła jak większość współczesnych replik , następne strzelanie z tego jegra z mniejszych naważek i kalibrowanych pocisków , będę strzelał na skupienie i nie omieszkam zdać z tego relacji.
Najwyższa pora napisać tu conieco historii tej rzadkiej i ciekawej broni jaką jest niewątpliwie szwajcarski karabin jegrów M 1856/59.
Gdy szwajcarzy przepisowo wprowadzili na swe federalne uzbrojenie ''Scharfschutzenstuzer Feldstutzer M 1851'' pojawiła sie kwestia przezbrojenia Jegrów piechoty w ulepszoną małokalibrowa broń. Już w 1853 wprowadzono pierwszy prototypowy karabin Jegrów który zasadniczo można uznać za nieco uproszczoną wersie Felsztucera M 1851 gdyż miał podobna długość oraz lufe=gwintowanie , tożsamy celownik , inna była kolba w uproszczonej formie oraz okucia broni w wersji ''karabinowej'' wykonanej z mosiądzu. Wyprodukowano niewielka partie tych karabinów Jegrów w Szwajcari w prywatnych wytwórniach , dla uproszczenia a zatem zwiększenia szybkostrzelności opracowano nowy typ amunicji do tego karabinu z nieco innym pociskiem ''pod łatke'' jaki stosowana u Feldsztucerów. Jednak w tej formie karabin ten nie został oficjalnie przyjęty przez armie federalną.
Ryciny epokowych pocisków w tym do karabinu jegerskiego z 1853 roku Fig.429
Na tej fotce stosowne opisy do kolorowych rycin pocisków i nie tylko...
W 1856 roku powstał nowy model jegerskiego karabinu z nową lufą o 4ro polowym szybkim gwintowaniu o skręcie około 1-30'' w tym wzorowanym na austryjackim Lorenzie M 1854 progresywnym kalibrze przewodu lufy [konus=stożek czyli progresywny kaliber lufy] który był nieco dłuższy jak u Lorenza sama lufa miała podobną długość jak Lorenz , okucia były stalowe brunirowane na granatowy kolor a sama kolba o nieco mniejszym ''pochyleniu'' jak w poprzednim modelu celem umożliwienia strzelania w różnych pozycjach w tym leżąc. Pobojczyk jak w poprzednim modelu nie wymagał obracania podczas ładowania , lufa była brunirowana na kolor brązowy , kolba z drewna orzechowego olejowana bez ''baki'' , bagnet trójgraniasty tulejowy z zaczepem na podstawie muszki. Amunicje też ulepszono na wzór Lorenza czyli pocisk kompresyjny dwurowkowy [Merian] umieszczony w papierowym patronie zwiniętym z cienkiego i mocnego papieru , w nim ładunek około 4 gram kulkowego prochu o granulacji ziarna około 1,2 mm czyli dzisiejszy CH4 [ epokowe oznaczenie granulacji GP3 ] . W miejscu osadzenia pocisku w papierowym patronie papier był pokrywany na ciepło smarem , skład smaru 1:4 wosk i łój owczy. Pocisk kompresyjny miał długość około 24mm i kaliber od max. 10,15 mm do min. 9.94 mm w zależności jaka lufa była w danym egzemplarzu tym samym ciężar pocisków klasował sie od max. 17,85 grama do min. 15,63 grama . Jeger miał ładownice która mieściła bojowo 60 takich papierowych patronów .
Pierwsza fotka od lewej ukazuje rycinę z ''przepisem na pocisk'' oraz przymiar do kalibracji-sortowania pocisków i instruktarz do robienia patronów...
Druga fotka ogólne widoki na pociski w tym kompresyjny do Jegera nr. 4
trzecia fotka ukazuje między innymi przekrój patrona do kb.jegrów i wyraźnie widzimy tam kulkową granulacje prochu...
Karabin został przyjęty ofcjalnie na uzbrojenie Jegrów i w 1859 nastąpiła jeszcze pewna poprawka systemu stad też nazwa modelu M 1856/59...
U góry na 4tej fotce dodatkowo widać epokowe zwymiarowanie pocisku Buholzer M 1863 [ekspansywny pocisk] jaki w latach 1863-67 używano tez w amunicji do kb. jegrów...
Tabelka z balistyka miedzy innymi kb. jegrow szwajcarskich
Powyżej fotki z holenderskiej książki i epokowe opisy testów tego karabiny w ich szkole strzeleckiej...bardzo sobie chwali z resztom Niemcy też , lecz nie zdecydowano sie na przyjęcie tej broni gdyż miała zbyt innowacyjny mały kaliber...
Na pierwszej od lewej fotce widok epokowych narzędzi do ''feldków'' i jegrów , warto zwrócić uwagę na to że używano zamiennie kominków na ''małe kapiszony'' 4mm jak i standardowe wojskowe ''skrzydełkowe'' 6 mm, następne fotki ukazują epokowa szwajcarska prochownice strzelców wyborowych oraz współczesne repliki pocisków szwajcarskich , od lewej kopia kompresyjne pocisku do jegrów M 1856/59 następny to niemiecka replika pocisku Buholzer M 1863 i ostatni to moja aktualna wariacja pocisku Buholzer-Vetterli [z tego aktualnie strzelam z trzech moich szwajcarów]...
Karabin szwajcarskich jegrów miał istotny wpływ na dalszy rozwój broni palnej nie tylko w armii helweckiej jak też w innych państwach a balistyka pocisku[ duża prędkość i płaski tor lotu] miała niebagatelny wpływ nie tylko na dalszy rozwój broni strzeleckiej w drugiej połowie XIX wieku lecz także na taktyke piechoty i nie tylko...
Warto tu nadmienić że armia helwecka w 1862 roku testowała nowe pociski ekspansywne ''Minie'' konstrukcji Buholzera właśnie na karabinach Jegrów gdyż miały bardziej nowoczesne gwintowanie lufy niż Feldszucery M 1851 [szybszy skręt gwintu i konus/stożek na kalibrze lufy=kaliber progresywny] , testy strzeleckie z nowym pociskiem Buholzer prowadzono na dystansach od 300 do 750 metrów , w tym pocisk wystrzelony leciał do celu na dystansie 750 metrów tylko 2,71 sekundy....broń ta przewyższała swa balistyka praktycznie wszystkie karabiny z epoki tak pod względem celności jak i przebijalności pocisku [patrz tabelki powyżej] . To sprawiło że między innymi musiano unowocześnić Feldsztucera M 1851 gdyż inaczej to elita strzelecka czyli helwecy strzelcy wyborowi mieli by gorsza broń od jegrów piechoty i tak powstał nowy ulepszony Feldsztucer M 1863 z lufa o praktycznie tożsamym gwintowaniu do tego zaopatrzony w wielofunkcyjny jataganowy bagnet a nie tam jakąś ''kłujke''...