Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Enfield w kalibrze .54
#21
Witam...w całej rozciągłości popieram wypowiedz kolegi Minera , no cóż ''młody zawsze zdziwiony'' wybacz kolego Maykito ale jesteś laikiem więc wielu rzeczy nie pojmujesz lub po prostu brak Ci wiedzy w temacie , po drugie na Śląsku cieszyńskim jest powiedzenie [wersja spolszczona] ''tanie mięso psy żerą''...czyli antyk-broń jak jest tani to raczej jest to dziadostwo...

W rejonie ogólnie pojętych historycznych Indi czyli w tym dzisiejszy sztuczny twór jakim jest Pakistan oraz Bangladesz były pod koniec XX tak przepastne magazyny starej broni że niejedna amerykańska czy zachodnio europejska firma handlowa sie tam ''napasła'' , zapodaje link do jednej z bardziej znanej firmy która wykupiła większość nepalskich magazynów starej broni , do tego warto przypomnieć że owa firma ''występowała'' w wielu programach telewizji w USA i nie tylko...

https://www.ima-usa.com/

Warto tu zwrócić uwagę ile w IMA  kosztuje na dziś PRZEPISOWY wojskowy angielski Enfield P53 i to w nie najpiękniejszym stanie zachowania a ile kosztują różne inne angielskie pukawki produkowane  dla Indi czy Persji...

Druga kwestia to szanowny kolega Maykito jako laik miesza i myli pojęcia bronioznawcze lub po prostu źle sobie tłumaczy teksty z angielskiego twierdząc cytuję:

- uwagi na temat oznaczeń broni rządowej nie odnoszą się do broni komercyjnej produkowanej na eksport, odziałów ochotniczych i strzelców sportowych.

- fabryki, które produkowały części dla broni rządowej, posiadały oddelegowanych przez rząd brytyjski kontrolerów, którzy oznaczali wszystkie części nawet jeśli nie trafiły one do broni przeznaczonej na kontrakty rządowe.

Drogi kolego Maykito specjalnie dla Ciebie wybrałem link jak powinien BYŁBY wyglądać twój ''enfield''....gdyby go fachowo poskładano...nawet w Indiach i okolicach.

https://www.ima-usa.com/collections/u-s-...bring-back
Odpowiedz
#22
Czołem Waszmościom!

Dzięki wielkie za kolejne opinie i informacje.

Kolego Miner super zdjęcia! Taki składzik bardziej zachęca do odwiedzenia Indii niż Tadż Mahal i Yami Gautam razem wzięte  Smile

A tak na poważnie, zerknijcie proszę Koledzy na pierwsze zdjęcie w linku od Kolegi Minera i zobaczcie jak wyglądają stopki kolb bez okuć przestarzałej technologii Brytyjskiego Imperium (dwa karabiny leżące na skrzyni) i porównajcie je ze stopką mojego karabinu. Jak dla mnie są bardzo podobne jesli nie identyczne. To po pierwsze.

Po drugie, taki składzik rzeczywiście mógł być źródłem oryginalnych częsci dla lokalnego magika. Zakładajac iż, ten lokalny magik dorwał oryginalne części i oryginalne łoże czyli pod lufę o kalibrze .577 lub .656, to powiedzcie Koledzy jakiego zaklęcia lub technologii ten indyjsko-pakistański magik użył żeby idealnie „obkurczyć” łoże wokół węższej lufy? Podgrzewał orzechowe łoże nad ogniskiem, nacierał curry i klepał kamieniem? Tak samo próbował obkurczyć bączki?  Wink

A skoro piszecie, iż tamtejsze magazyny były/są pełne postimperialnych reliktów i części o odpowiednich wymiarach i średnicach to po co u licha taki magik miałby się trudzić i płodzić coś pod lufę w kalibrze .54, który w imperium i jego koloniach raczej hitem popularności i dostępności nie był? I do tego jeszcze miałby dorabiać samą lufę w kalibrze .54? Po co? Dla kogo? Dla turystów???  Huh

Piszecie, że lufa nie ma bić. Bić nie znalazłem za to pozostałości oznaczeń już tak. Co ciekawe, żadne z nich nie przypomina liter ani znaków indyjskich. Pod kurkiem da się odczytać cyfrę 2, a na lewej stronie komory prochowej widnieją pozostałości cyfr.

Odnośnie mijających się cech na korku, o których wspominał Kolega Derek. Jam to nie chwaląc się sprawił. Chciałem zobaczyć czy da się go odkręcić i sprawdzić stan komory. Drgnął ale dalej nie poszedł.

Nosecap rzeczywiście jest lutowany ale mocowany już historycznie jak w karabinie Kolegi Rusznika – być moze była zbyt mała partia żeby uruchamić produkcję innego rozmiaru (pod lufę .54)?

Szczerbina też jest lutowana i idealnie wycentrowana (zachowały się znaki centrujące na lufie, więc komuś jednak zależało aby ten karabin strzelał tam gdzie się mierzy), a że strzelał i to intensywnie to „widać, słychać i czuć”. Może nawet tak bardzo, iż  oryginalne karabińczyki na pas poodlatywały i trzeba było na szybko coś dorobić  Wink
 
Kolego Ruszniku, bez urazy, szanuję Ciebie, Twoją wiedzę i doceniam dotychczasową pomoc ale od „Guru” oczekiwałem konkretnych punktów zaczepienia, które mogłyby pomóc. Nie wiem czy ich deficyt wynika z braku chęci, czy też rzeczywiście z niewiedzy w tym temacie ale to już wiesz Ty sam.

W zamian dzielisz się domysłami na temat życia intymnego Pani Walewskiej, chwalisz się znajomością księgi przysłów, „wiedzą” na temat „PROTOTYPÓW” Hay-a, których de facto powstało ponad 10.000 sztuk, jak również fachowym okiem Twym nieomylnym stwierdziłeś, że karabin który Wam przedstawiłem to „to hinduski składak i to prawdopodobnie niezbyt stary” z dorabianą lokalnie lufą „dla dla naiwnych dyletantów lub turystów odwiedzających Indie lub nawet Bangladesz”.

Teraz na poparcie swej fachowej oceny przytaczasz okiem Twym nieomylnym wyłowiony egzemplarz, który miałby być niedoścignionym wzorem dla mojej wydumki lokalnego magika.
Porównaj proszę kształt i wkręty okucia kolby, kontury łoża wokół zamka, wykończenie szyjki kolby, nie wspominając o ksztalcie i precyzji osadzenia kontr nakrętek zamka, lokalizacji przetyczki osłony spustu, kształt muszki itp. w tym Twoim niedoścignionym wzorze z elementami mojego karabinu, a wnioski powinny nasunąć się same.

Odnośnie tłumaczenia. Fakt tłumaczem nie jestem, a artykuł W.Curtisa na ten temat, każdy może sobie przeczytać i przetłumaczyć. Link poniżej:
http://www.researchpress.co.uk/index.php...n-markings
 
Jak już pisałem wcześniej nie chodzi mi o udowodnienie, że to regulaminowy karabin wojsk Brytyjskich tylko ustalenie co to za broń, gdzie i przez kogo była wyprodukowana i kto mógł ją tak intensywnie użytkować. Jak na razie moim laickim okiem widzę, iż trudno będzie to jednoznacznie określić ale nie tracę nadzieji  Smile

Dam znać jeśli uda mi się coś wiecej ustalić. 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za Wszystkie Wasze opinie i komentarze.
Odpowiedz
#23
Maykito nie obraź się ale z tego karabinu nie wiele można "wyczytać". Wiele jest w nim sprzeczności i wygląda tak jakby dwóch różnych ludzi go składało na różnym etapie "życia" tego karabinu - vide pięknie dopasowana lufa do kolby versus krętlik do pasa od wiejskiego kowala.
Przez analizę porównawczą jakiej dokonał Rusznik i Miner można wykluczyć angielskie pochodzenie tej broni czyli nie był wyprodukowany w całości ani w Londynie ani w Birmingham. To typowy składak a gdzie powstał to na prawdę w tej chwili trudno określić. W każdym razie powstał na rynek Indii (przyrządy celownicze).
Masz ciekawy egzemplarz bo strzelany i ciekawe jak będzie się sprawował w Twych rękach. Wymienisz te parszywe krętliki i voila masz gewehr strzelający mam nadzieję bardzo dobrze bo lufa jest ciekawa.
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#24
(16-12-22, 12:38 PM)Derek napisał(a): Maykito nie obraź się ale z tego karabinu nie wiele można "wyczytać". Wiele jest w nim sprzeczności i wygląda tak jakby dwóch różnych ludzi go składało na różnym etapie "życia" tego karabinu - vide pięknie dopasowana lufa do kolby versus krętlik do pasa od wiejskiego kowala.
Przez analizę porównawczą jakiej dokonał Rusznik i Miner można wykluczyć angielskie pochodzenie tej broni czyli nie był wyprodukowany w całości ani w Londynie ani w Birmingham. To typowy składak a gdzie powstał to na prawdę w tej chwili trudno określić. W każdym razie powstał na rynek Indii (przyrządy celownicze).
Masz ciekawy egzemplarz bo strzelany i ciekawe jak będzie się sprawował w Twych rękach. Wymienisz te parszywe krętliki i voila masz gewehr strzelający mam nadzieję bardzo dobrze bo lufa jest ciekawa.

Hej. Derek, Nie ma na co ani za co.  
Jaki karabin jest każdy widzi, a różnica zdań i poglądów to nie powód żeby się obrażać. A że są mocno odmienne to fakt.  Smile

Według mnie poza tymi nieszczęsnymi krętlikami ten karabin łączniez lufą był od początku do końca złożony jako całość. Te szkaradki to inna bajka pod żadnym względem nie pasująca do reszty. IMHO te elementy były dorabiane w trakcie eksploatacji.

Jak już pisałem związek z Indiami jest dla mnie mocno dyskusyjny. Nie ten kaliber, gwintowana lufa, łacińskie oznaczenia i punce, ślady intensywnego użytkowania, a więc konieczność dostępności amunicji w do tego kalibru (dominia brytyjskie czerpiące ze wzorów wyspiarskich to raczej .577 i .656), a szczerbinka mimo, że podobna do tych na Sepoy-ach to jednak zamontowana na innej większej podstawie, a jej wyciecia maja inny kształt i rozmiary od tych montowanych na Sepoy-ach. Podobnie jest z muszką.

Na pewno składak. Tylko, jak nazwać inną broń brytyjską, nawet tę rządową, która była składana w fabrykach z części dostarczonych od różnych lokalnych kooperantów? Już wtedy outsourcing nie był niczym nowym.

Co do strzelania to zobaczymy czy się da. Z zewnątrz lufa jest w bardzo dobrym stanie ale wnętrze nie wygląda już tak ciekawie. Szczególnie w komorze i na wylocie no ale zobaczymy. Kule na pierwszy ogień już mam  Smile

Pozdrawiam i miłego weekendu Wszystkim życzę
Odpowiedz
#25
Witam Wszystkich serdecznie,

Poszukując informacji na temat mojego cudaka w kalibrze .54 natknąłem się na inne ciekawe egzemplarze "Enfieldów" w kalibrach .38 oraz .48 cali.

Pierwszy z w/w był najprawdopodobniej wyprodukowany dla potrzeb strzelców sportowych, a drugi na zamówienie Duńskiego Związku Strzeleckiego. Co ciekawe obywda karabiny powstały w Belgii (Liege).

O ile wiem Liege produkowało Enfieldy dla armii Wielkiej Brytanii oraz m.in. na potrzeby obydwóch walczących stron w czasie Wojny Secesyjnej. W/w przykłady wskazują, iż Belgowie nie ograniczali się jednak do brodukcji karabinów tylko w kalibrze .577 i tylko dla tych odbiorców.

Co więcej, pozwolę sobie zacytować i sróbować przetłumaczyć kolejną ciekawą informację do jakiej udało mi się dotrzeć mianowicie:
„The makers of the European trade would often produce complete arms that were almost completely unmarked externally, allowing the purchaser to mark them as if they were their own product or to conceal the origin of the arms.”
„Broń Europejskich producentów często była pozbawiona jakichkolwiek zewnętrznych punc, w celu umożliwienia nabywcy naniesienia własnych oznaczeń lub w celu ukrycia pochodzenia broni.”

Wiecie może Koledzy czy Belgijscy producenci wszystkie elementy Enfieldów produkowali sami czy też posiłkowali się importem części z Wielkiej Brytanii?

W przypadku mojego egzemplarza import części tłumaczyłby obecność brytyjskich okuć, produkcja dla konkretnego nabywcy wyjaśniałaby brak oznaczeń na lufie, a egzemplarze w kalibrach .38 i .48 realną produkcję "Enfieldów" o innych kalibrach niż .577 w Europie.

Pozdrawiam
Odpowiedz
#26
Dobra odpowiem Ci kolego Maykito choć twa ''walka'' o tego bengalskiego grzmota co miał przypominać turystą Enfielda dla sierżantów jest raczej żałosna i skazana na porażkę...

Drogi Maykito Belgia robiła różne modele broni na angielskie zamówienie już w drugiej połowie XVIII wieku czasami w XIX wieku zdarzało sie że oprócz kompletnej broni wytwarzano też osprzęt do broni lub jakieś jej podzespoły , le NIGDY nie było odwrotnie czyli ANGLICY nie wysyłali  części broni do Liege aby tam z tego cosikkkk składano  nawet dla Kunta-Kinte.

W Liege były trzy lub nawet cztery fabryki zwane ''Societe des Anglais'' oraz inne ciekawostki bronioznawcze sa miedzy innymi opisane w książce która widać z belgijskim P53 i bliźniaczym temacie '' European Arms in the Civil War''...kup sobie [proszęęęę] ta książke i przestań wymyślać bajki oraz inne  dyrdymały...Szczęśliwego Nowego Roku kolego Maykito  Smile

Acha napominasz coś o duńskim Enfieldzie , to wiec że takiego kiedyś posiadałem i to prawie w idealnym stanie zachowania i była to prototypowa broń dla duńskich wojskowych strzelców z około 1865 roku w kal. 41 i gwintowaniem lufy typu szwajcarskiego , mój egzemplarz do tego posiadał przyspiesznik spustu , dziś cieszy innego kolege w Polsce i nawet go znasz z zawodów z Starachowic. Ten model małokalibrowego Enfielda niestety nie przyjoł sie w duńskiej armii i potem takie karabiny wytwarzano w Liege dla duńskich strzelców/volunterów itp lecz były to już często składaki z różnej maści części szwajcarsko/enfieldowskich fabrykacji Liege...
Odpowiedz
#27
Cytat:„Broń Europejskich producentów często była pozbawiona jakichkolwiek zewnętrznych punc, w celu umożliwienia nabywcy naniesienia własnych oznaczeń lub w celu ukrycia pochodzenia broni.”
Do czasu, w Belgii proceder ten przybirał takie rozmiary, że za wypuszczenie broni bez ostrzału i urzedowych odbiorów groziła grzywna, a za posługiwanie się podrobionymi puncami kara więzienia.
Cytat:Wiecie może Koledzy czy Belgijscy producenci wszystkie elementy Enfieldów produkowali sami czy też posiłkowali się importem części z Wielkiej Brytanii?
Zapewne też wszytko było tu możliwe, bo wielu belgijskich "producentów" tak na prawdę nie było rusznikarzami a jedynie firmowali swoim nazwiskiem płyty zamków i czerpali zyski ze sprzedaży broni. Czasem w okresie dużego zapotrzebowania na broń handlowano starociami z wojskowych magazynów bo i tak "głód broni" gwarantował, że handel się powiedzie.
Odpowiedz
#28
Variagu, dzięki wielkie za info w tej sprawie. Wiesz może kiedy Belgowie zaostrzyli praawo i ukrócili ten proceder? Przyznam szczerze, że coraz więcej elementów tej układanki bardziej pasuje mi do mapy Europy niż Indii/Pakistanu Smile

Pozdrawiam
Odpowiedz
#29
(29-12-22, 12:57 PM)Rusznik napisał(a): Dobra odpowiem Ci kolego Maykito choć twa ''walka'' o tego bengalskiego grzmota co miał przypominać turystą Enfielda dla sierżantów jest raczej żałosna i skazana na porażkę...

Drogi Maykito Belgia robiła różne modele broni na angielskie zamówienie już w drugiej połowie XVIII wieku czasami w XIX wieku zdarzało sie że oprócz kompletnej broni wytwarzano też osprzęt do broni lub jakieś jej podzespoły , le NIGDY nie było odwrotnie czyli ANGLICY nie wysyłali  części broni do Liege aby tam z tego cosikkkk składano  nawet dla Kunta-Kinte.

W Liege były trzy lub nawet cztery fabryki zwane ''Societe des Anglais'' oraz inne ciekawostki bronioznawcze sa miedzy innymi opisane w książce która widać z belgijskim P53 i bliźniaczym temacie '' European Arms in the Civil War''...kup sobie [proszęęęę] ta książke i przestań wymyślać bajki oraz inne  dyrdymały...Szczęśliwego Nowego Roku kolego Maykito  Smile

Acha napominasz coś o duńskim Enfieldzie , to wiec że takiego kiedyś posiadałem i to prawie w idealnym stanie zachowania i była to prototypowa broń dla duńskich wojskowych strzelców z około 1865 roku w kal. 41 i gwintowaniem lufy typu szwajcarskiego , mój egzemplarz do tego posiadał przyspiesznik spustu , dziś cieszy innego kolege w Polsce i nawet go znasz z zawodów z Starachowic. Ten model małokalibrowego Enfielda niestety nie przyjoł sie w duńskiej armii i potem takie karabiny wytwarzano w Liege dla duńskich strzelców/volunterów itp lecz były to już często składaki z różnej maści części szwajcarsko/enfieldowskich fabrykacji Liege...

Ruszniku to nie walka to po prostu głód wiedzy popartej faktami i/oraz realistycznymi poszlakami  Smile
 
Informacja na temat zakresu współpracy pomiędzy Liege, St. Etienne i Wielką Brytanią jest dal mnie ciekawa nie tylko ze względu na na mojego cudaka. Po prostu interesuje mnie czy ówczesne fabryki oprócz lokalnego outsourcingu części wspomagały się również ich importem oraz czy i w jakim stopniu łączyły siły aby sprostać wymogom kontraktów?
 
W Liege było też Francotte, które oprócz Enfieldów dla rządu brytyjskiego wyprodukowało broń dla Duńskiego Związku Strzeleckiego. Karabiny slużyły celom szkoleniowym, a później zostały odkupione przez rząd Duński i pełniły rolę nagród w konkursach strzeleckich. Właściwa nazwa tego karabinu to Francotte 1865. Karabin miał lufę w kalibrze .48 o sześciopolowym gwincie. Napis na zamku: A.Francotte i Liege. Karabiny te nie miały przyspiesznika.
Dla mnie w tej historii bardzo ciekawym jest fakt, iż karabiny powstawały z części wykorzystywanych w bieżącej produkcji wojskowych Enfieldów, a skoro tak to czemu u licha nie wykorzystali luf w kalibrze .577 tylko zdecydowali się na kaliber .48? Chyba byłoby łatwiej, szybciej i taniej.
 
Jak dla mnie w/w oraz pozostałe przykłady są dowodem na to, iż odstępstwa od najbardziej rozpowszechnionych Enfieldów w kalibrze .577 były w epoce jak najbardziej praktykowane i wcale nie była to tylko broń przeznaczona dla, jak to określasz, krajów "Kunta-Kinte" Smile 

W takiej sytuacji prawdopodobieństwo produkcji broni w kalibrze .54 jest (przynajmniej dla mnie) dość mocną poszlaką. Na pewno mocniejszą niż wizja Hindusa w turbanie usiłującego w prymitywnych warunkach wyprodukować staranną kopię regulaminowego Enfielda ale w kalibrze .54 z wykorzystaniem oryginalnych angielskich części. To po prostu mi się kupy nijak nie trzymie  Wink
Odpowiedz
#30
Drogi Maykito...masz głód wiedzy kup se dobre książki i przestań nas tu uraczać twymi wydumkami świeżaka , gdzie ty masz kolego te ''fakty'' poparte w internetowych dyrdymałach  Rolleyes , realistyczne poszlaki ? chyba o pani Walewskiej jak=w jakiej pozycji  lubiała dawać kurduplowi z Korsyki... Big Grin  , skończ  Waść wstydu se oszczędź...bo za chwilunie uraczysz nas ''historyjką'' że były Enfieldy P53 z mieszanych części USA/LACo/Liege może i jeszcze coś śmieszniejszego wymyślisz...widzisz taka jest różnica miedzy mną a Tobą że ja nie dość że posiadam wiedze i sporo książek tematycznych to do tego w większości miałem dane modele broni w swych rękach...Kolego myśleć a nie wymyślać gdyż my tu o realnych przedmiotach z epoki dyskutujemy a nie o wiedźminie  i jego mocach Cool
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości