Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ołowienie moje doświadczenia.
#1
Przeglądam na forach ,różne metody na pozbycie się tego cholerstwa z lufy.Bardzo chwalona jest metoda ,ocet woda utleniona.
Zrobiłem tak kiedyś w dwóch karabinach ,Oczywiście tak jak ,pisał SAS amerykanie mają ocet 5 procentowy ,więc taki dałem.
Wszystko poszło jak w opisach,bąbelki ,czerwony szlam, czyszczenie szczotą ,
Oba karabiny, po tej metodzie przestały strzelać..celnie.
Kolega też miał Volunteera zrobił to samo ,i po tym patrzyłem jak się męczy .na 100 z podpórki nie mógł trafić w czarne.
Muzealnicy do konserwacji zabytków ,nie używają octu ponieważ uważa się że ocet zżera ok 5procent metalu,i rozwija silnie porowatość.
Pewnie jak ktoś krótko trzyma to tak żle nie jest.
Kupiłem drugie karabiny,z których dużo strzelam ,średnio co 2 tygodnie, ok 40 pocisków.Strzelam miękkim ołowiem .
Mauser -czysty ołów,  Gibbs-1procent cyny.Po ok czterech latach takiego strzelania ,wystąpiły pewne oznaki zaołowienia ,
Kupiłem dobre szczotki mosiężne ,trochę pracy i po ołowiu,
Jak ktoś koniecznie chce coś do lufy wlewać, to może ROBLA ?
Takie są moje subiektywne doświadczenia ,nikt nie musi mnie naśladować ,może iść swoją drogą,ale warto się zastanowić.
Odpowiedz
#2
Faktycznie kiedyś też używałem mikstury woda utleniona + ocet z dobrym skutkiem ale tylko w replikach. Nie dopuszczałem do pojawienia się w nadmiarze czerwonego koloru bo to oznaczało koniec reakcji rozpuszczania ołowiu. Dopóki utleniało ołów to były bąbelki i biały nalot.
Wystarczył jeden pobyt na strzelnicy i wszystko wracało do normy.
Jednak teraz mam same oryginały i tak brutalne traktowanie lufy nie wchodzi w rachubę.
Naprawdę wystarczy Balistol lub Brunox tylko te dwa szpreje (dostępne u nas w kraju) mają funkcję rozpuszczania ołowiu w sobie. Wystarczy czytać etykietę (rozpuszcza tombak). Dajmy im czas do działania czyli po zapryskaniu lufy odczekajmy parę minut u tak jak pisał Compas200 szczotka brązowa lub mosiężna i jazda.
Dodatkowymi środkami bardziej agresywnymi ale nie oddziałowującymi na stal używanymi przeze mnie to angielski środek Napier Bore Solvent i amerykańska pasta J&B. Te środki używam rzadko i nie częściej niż raz na 3 miesiące.
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości