Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ołowienie moje doświadczenia.
#2
Faktycznie kiedyś też używałem mikstury woda utleniona + ocet z dobrym skutkiem ale tylko w replikach. Nie dopuszczałem do pojawienia się w nadmiarze czerwonego koloru bo to oznaczało koniec reakcji rozpuszczania ołowiu. Dopóki utleniało ołów to były bąbelki i biały nalot.
Wystarczył jeden pobyt na strzelnicy i wszystko wracało do normy.
Jednak teraz mam same oryginały i tak brutalne traktowanie lufy nie wchodzi w rachubę.
Naprawdę wystarczy Balistol lub Brunox tylko te dwa szpreje (dostępne u nas w kraju) mają funkcję rozpuszczania ołowiu w sobie. Wystarczy czytać etykietę (rozpuszcza tombak). Dajmy im czas do działania czyli po zapryskaniu lufy odczekajmy parę minut u tak jak pisał Compas200 szczotka brązowa lub mosiężna i jazda.
Dodatkowymi środkami bardziej agresywnymi ale nie oddziałowującymi na stal używanymi przeze mnie to angielski środek Napier Bore Solvent i amerykańska pasta J&B. Te środki używam rzadko i nie częściej niż raz na 3 miesiące.
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Ołowienie moje doświadczenia. - przez compass200 - 24-04-21, 06:42 PM
RE: Ołowienie moje doświadczenia. - przez Derek - 25-04-21, 12:09 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości