Feldstutzer odegrał w rozwoju broni wielką rolę, co w wyjątkowo obszerny i kompetentny sposób zaprezentował w swym bronioznawczym artykule Balazs Nemeth:
https://capandball.com/the-model-1851-fe...nt-part-1/
Beczce miodu towarzyszy jednak łyżka dziegciu. Bronioznawstwo i wojskowość to odrębne dyscypliny, mające średniej wielkości punkt styku. Pod urokiem broni nietrudno fantazjować o jej wojskowym znaczeniu i przemożnym wpływie na dzieje ludzkości. Wojsko ocenia jednak broń po jej przydatności w rękach żołnierza, w określonym miejscu, czasie, systemie taktycznym a nawet warunkach społecznych. Historia nieraz pokazała że oderwane od realiów bronioznawcze mrzonki nie chcą się spełniać. W artykule czytamy:
The Swiss sharpshooter companies played a key role in the development of the light infantry and sniper tactics as these units focused more on marksmanship than any other light infantry troops of European armies. They were troops suitable for the elite infantry role and for the modern style sniper roles as well.
Sniper? W języku potocznym snajperem nazwiemy każdego dobrego strzelca, a nawet piłkarza który czasem trafi do bramki. Zostańmy przy wojskowej definicji. Ekspert Martin Pegler [1] napisał:
In a military context, soldiers who were particularly able shots were referred to as sharpshooters or marksmen, but never snipers, and its use appears to come from the press during the early months of the First World War.
Light Infantry and sniper tactics? Taktyka wykuwała się w walce: w wojnach Fryderyka II, w wojnach napoleońskich, włoskich, w Algierii, na Krymie, w amerykańskiej rewolucji, itd. Czy szwajcarskie kompanie strzelców wyborowych (dalej: s.w.) faktycznie odegrały kluczową rolę w rozwoju lekkiej piechoty i snajperów? A może nie odegrały żadnej roli? Na czym ta rola miałaby polegać? Strzelanie z bezpiecznego ukrycia za murkiem lub skałą trudno uznać za taktyczną rewolucję. Czy sukcesy na strzelnicy są wystarczającą legitymacją do miana elitarnej piechoty? A może chodzi o zadufanych w sobie gamoni?
W roku 1837 szwajcarski fachowy periodyk [2] tak oto napisał o s.w.:
W wojskowości trudno znaleźć coś bardziej szkodliwego jak lekkomyślne oczekiwanie tego, czego mogą dokonać poszczególne rodzaje wojska. Gdy w końcu nadejdzie moment,w którym nastąpi weryfikacja stanu rzeczy, to często okazuje się, z największą szkodą, że wojsko to jest niczym więcej jak tylko pustym brzmieniem swojej nazwy.
Kasandryczne proroctwo czy trzeźwa ocena fachowca? Zbadamy epokowe źródła i spróbujmy ocenić to sami. Ponieważ kwestia szwajcarskich s.w. jest słabo znana i owiana mitami, zacznijmy od naszkicowania ich historii. Kompanie s.w. miały bowiem unikalną formułę, która wpierw spowodowała rozkwit, a później - degenerację tej formacji.
Strzelectwo ma Szwajcarii dawną tradycję. W średniowieczu królowały halabarda i pika, ale legenda Wilhelma Tella wyprzedza nawet bitwę pod Morgarten. Później czworobokom pikinierów zaczynają towarzyszyć luźni strzelcy z kuszami i rusznicami. Ościenne monarchie reglamentowały plebsowi dostęp do broni ale w Szwajcarii uzbrojony był prawie każdy. Pierwsze związki strzeleckie (głównie kusznicze) pojawiły się już w 14 wieku i były ważnym składnikiem milicji, stanowiącej podstawę obronności federacji. Towarzystwa strzeleckie nie są szwajcarską specjalnością,występowały m.in. w Czechach i krajach niemieckich, ale w Szwajcarii cieszyły się ogromną popularnością.
Broń palna szybko się rozpowszechniła, podobnie jak zamiłowanie do strzelectwa. Mnożyły się zawody i festyny strzeleckie, trwające nieraz cały tydzień. Kantony i miasta wspierały to i dotowały jako czynnik wzmacniający zdolność obronną, co już od roku 1504 dokumentują historyczne źródła. W wyniku defensywnego porozumienia kantonów (Schrirmwerk) z roku 1702 powstały pierwsze milicyjne kompanie strzelców, uzbrojonych w broń gwintowaną.
W roku 1770 w Zurychu następuje organizacyjny przełom. Niejaki Salomon Landolt, ukończywszy akademię wojskową w Metz podróżuje po Europie, zapoznając się z wojskowością m.in. Francji i Holandii. Po powrocie do ojczyzny angażuje się w politykę, próbując uzdrowić obronność Zurychu. W górzystym kraju, pełnym górskich wąwozów i przesmyków, mały oddziałek zdeterminowanych wojaków wyposażonych w celną broń mógł skutecznie powstrzymywać liczniejszego przeciwnika. Warunkiem było gruntowne wyszkolenie tych ludzi nie tylko w strzelaniu ale i sprawnym poruszaniu się oraz wykorzystaniu terenu. Landolt nie wynalazł regularnej, lekkiej piechoty z bronią gwintowaną. W Prusach oddziały jegrów zaczęto tworzyć w roku 1744, w Austrii - w roku 1758, wykorzystując je m.in. w II wojnie śląskiej i w wojnie siedmioletniej. Landolt obmyślił jednak rozwiązanie dopasowane do federacyjnych realiów, uwzględniając ich milicyjny charakter i strzeleckie tradycje.
Landolt oprócz wiedzy wojskowej posiadał talent do PR. Jako zamiłowany myśliwy i strzelec był znany w kręgach zamożnej młodzieży Zurychu. Z tej grupy właśnie grupy, spośród zapalonych strzelców, rekrutował swój pierwszy oddział s.w. Na samym początku nadał oddziałowi aurę elitarności. Szukał entuzjastów, ludzi gotowych pokryć wszystkie koszty włącznie z umundurowaniem, wyposażeniem i zakupem najlepszej (i najdroższej) broni. Pierwszą grupkę 40 członków gruntownie wyszkolił i w roku 1770, przy okazji lustracji kantonalnej milicji, zaprezentował rządowi Zurychu. Już umundurowanie i wyposażenie zwróciło uwagę, ale największe wrażenie zrobiły sprawne manewry przy symulacji różnych wojskowych zadań oraz strzelanie na różne dystanse do drewnianych kukieł. W stosunku do tradycyjnej milicji główną innowacją Landolta było szkolenie nie pozycyjnych strzelców, ale uniwersalnej lekkiej piechoty, sprawnej zarówno w walce ogniowo jak i manewrowej.
Świetne wrażenie na pokazie dało Landoltowi wolną rękę w organizacji kompanii liczącej 100 osób, której uzbrojenie i umundurowanie oraz kryteria rekrutacji mógł dobrać według własnego uznania. Chętnych nie brakowało, do czego przyczyniała się też nietuzinkowa osobowość kapitana, swoją drogą zdolnego malarza Wymagania Landolta były wysokie: przyjmował wyłącznie sprawną, zdrową, dynamiczną młodzież z tzw. dobrych domów. S.w. mieli się sami finansować więc warunek zamożności był oczywisty. Dzięki charyzmie Landolta i skutecznej propagandzie, jego strzelców wkrótce otoczyła aura elitarności. Liczba ochotników szybko rosła a przynależność do s.w. stała się symbolem wysokiego statusu społecznego.
S.w. Landotla pilnie ćwiczyli zarówno strzelanie jak i umiejętności polowe, osiągając wysoką sprawność i budząc powszechny podziw. Wkrótce korpus s.w. rozrósł się do 500 ludzi w 4 kompaniach. We wszystkich ćwiczeniach milicji Zurychu s.w. Landolta uczestniczyli w roli lekkiej piechoty, działając jako straż przednia, robiąc rozpoznanie, organizując rajdy i zasadzki, atakując "wrogie" placówki i wystawiając ubezpieczenia. Budzili podziw swym wyszkoleniem, sprawnością i wszechstronnością. Zgrabny mundur też robił swoje (poniżej z roku 1792, [3]). Być strzelcem było cool:
Odwiedzając okoliczne festyny s.w. zdobywali popularność i często wygrywali zawody strzeleckie. Przykład był zaraźliwy i sąsiedni Zug, a wkrótce i inne kantony zorganizowały podobne formacje, będące - zgodnie z ideą Landolta - ruchliwą lekką piechotą o świetnym wyszkoleniu strzeleckim, wyposażoną w dobrą i celną broń.
Okazja do wykazania się s.w. w walce nadeszła w roku 1798, gdy Szwajcarię zaczęły deptać armie Francji oraz Rosji i Austrii. Szwajcarzy walczyli po obu stronach. Przykładowo 2.03.1798 pod Lengnau, w walce ze wkraczającymi Francuzami, wyróżniła się kompania s.w. z Bern-Oberland.
5.03.1798 w bitwie pod Neuenegg, dobrze uplasowana w terenie berneńska kompania s.w. przyczyniła się do zatrzymania marszu Francuzów.
26.04.1798 pod Hägglingen s.w. kantonu Zug długi czas powstrzymywali ogniem francuską piechotę, zadając jej dotkliwe straty.
30.04.1798 pod Wollerau s.w. ze Schwytz skutecznie odpierają Francuzów ogniem, dwa dni później pod Schindellegi ci sami strzelcy znowu przez 2 godziny powstrzymują przeważającą sile Francuzów.
3.05.1798 pod Rothenthurm wojska Schwytz pokonały francuski oddział. W decydującym momencie jeden ze s.w., stosując (podobno) potrójną naważkę, strzałem na wielką odległość powalił francuskiego kapitana, co stało się (podobno) sygnałem do odwrotu Francuzów.
25.05.1799 pod Frauenfeld, s.w. z Zurychu i Lucerny wspierają dla odmiany Francuzów w boju z Austriakami.
Bardzo spektakularna akcja s.w., demonstrująca ich właściwe zastosowanie, miała miejsce pod Klein-Dettingen (dziś: Döttingen) 17.08.1799. W celu połączenia się z Rosjanami Austriacy rozpoczęli budowę dwóch mostów pontonowych przez rzekę Aare. Zniweczyły to dwie kompanie s.w. z Zurychu, które, ukryte między spalonymi zabudowaniami, wystrzelały austriackich pontonierów. Miejsce starcia upamiętnia pamiątkowa tablica [4]:
W roli przymusowego sojusznika Francji Austria wystawiła kontyngent wojska, którego główną siła w roku 1807 były 4 pułki piechoty, (3 z nich początkowo wysłano do Hiszpanii i Portugalii) [5]. S.w. tam nie było - do francuskiej taktyki nie pasowali. Większość tych wojsk utracono w roku 1812 w Rosji.
Po rekonstrukcji federacji szwajcarskiej w roku 1815 kompanie s.w. zaczęły stawać się raczej elitarnymi klubami strzeleckimi, brylującymi bardziej na strzelnicach, zawodach i festynach niż w polu. Do wyposażenia wszedł plecak, mieszczący zbędne graty i obniżający ruchliwość. Popularność zyskały ciężkie sztucery, nieraz ważące do 9 kilogramów, doskonałe do zawodów ale nieprzydatne w polu. Dwa sztucery z nieco późniejszego okresu, z kantonów Obwalden i Bern, można podziwiać tutaj:
http://www.littlegun.info/arme%20suisse/...e%20gb.htm
Strzelanie ćwiczono na na strzelnicach, na znanych dystansach, w optymalnych warunkach. Wyszkolenie taktyczne zaniedbano. Regulamin z roku 1822 przewiduje zastosowanie s.w. przy:
1. Obsadzaniu i obronie stałych punktów terenowych
2. Obronie wszelkich pozycji
3. Obleganiu i obronie twierdz i umocnień polowych
4. Osłonie artylerii (bardzo dziwne zadanie dla "elitarnej" piechoty).
Jak widać, z lekkiej piechoty Landolta zrobiły się nieruchawe oddziały pozycyjne o ograniczonej przydatności taktycznej. Wygodnictwo rodziło takie pomysły jak przydzielenie każdemu s.w. czterech pachołków, którzy mieli przygotowywać "panu strzelcowi" stanowiska a potem nabijać mu broń. Ponieważ, w odróżnieniu od reszty milicji, s.w. łożyli na swój ekwipunek i i wywodzili z ustosunkowanych grup społecznych, na dziwactwa te przymykano oczy. W końcu s.w. byli wspaniałą dekoracją festynów oraz procesji. Zgarniali nagrody na zawodach, ale w ćwiczeniach milicji uczestniczyli sporadycznie. Jako personifikacja narodowej broni, s.w. wciąż byli w społeczeństwie bardzo popularni, lecz ich wartość bojowa sięgnęła dna. Przy rekrutacji mniejszą wagę przykładano do kondycji fizycznej i zdolności. W końcu elitarny skład stał się kulą u nogi. Wróćmy do roku 1837 gdzie [6] czytamy o s.w.:
Przed wieloma laty ta ulubiona broń Szwajcarów znalazła tak licznych patronów, że opinia publiczna, wprowadzona w błąd przez publicystów i półwojskowych, pielęgnuje obraz korpusu s.w. jako najpotężniejszego filara naszej wolności. Prasa wielokrotnie komentowała ten temat.
Można zrozumieć, że podobne frazy łechcą próżność osób zaangażowanych. Obserwując to jednak w rzetelnym świetle, nawet bez przywoływania autorytetu uznanych wojskowych, musimy przyznać że te oczekiwania, nadmiernie rozdmuchane zarówno przez większość samych s.w. jak i przez publiczność, nie zostały spełnione.
Tak w roku 1837 wyglądali s.w. kantonu Zurych:
S.w. byli często uważani za rodzaj "pieszej artylerii", mającej dać przewagę ogniową nad wrogiem, przynajmniej pod względem zasięgu. Dopóki reszta piechoty miała broń gładkolufową był w tym pewien sens, a takie zadanie mogło być często wykonane ze stałych stanowisk (przynajmniej w teorii).
Nadchodzi rok 1848, gdy Federacja Szwajcarska otrzyma konstytucję i narodzi się Feldstutzer. Przedtem s.w. otrzymają jednak okazję do sprawdzenia się. Mowa o wojnie domowej roku 1847. Już przed wojną fachowa prasa ostrzegała że nie wszystko jest cacy [7]:
S.w. to u nas jedyny rodzaj broni któremu dane jest pokazać coś specyficznego, coś narodowego, ponieważ strzelectwo jest sprawą narodową i wielu zwyczajnych ludzi szuka swego zadowolenia, swej sławy w strzelectwie.
Stawiając jednak pytanie: czy tę kwestię u nas potraktowano właściwie, koniecznie trzeba zaprzeczyć. Dlaczego? Bo nie oswojono się z myślą że jest zasadnicza różnica między dobrym strzelcem tarczowym a dobrym strzelcem polowym i wrzuca się ich do jednego garnka, zamiast z korzyścią traktować ich oddzielnie, aż uprzedzenia się rozwieją albo przynajmniej zejdą na drugi plan.
Niewielu wojskowych wątpi że nasi s.w. są bardziej strzelcami tarczowymi niż polowymi, podobnie jak w to że w wielu kantonach s.w. używają zbyt ciężkich sztucerów i w ogóle są za ciężko wyekwipowani aby się nadać do lekkiej służby.
-----------------------------------------------------------------
P.S. Szwajcarscy strzelcy służyli też za granicą, głównie w dwóch formacjach:
- Kompania Debrunner w Wenecji 1848-19, licząca 126 ludzi i uzbrojoną w austriacke sztucery, przypuszczalnie M1844.
- 13. Batalion jegrów w Neapolu (1850-59), w składzie 8 kompanii. 400 ludzi miało Feldstutzery, reszta (900-1300) - belgijskie sztucery Minie. Pod względem wojsko to zupełnie nie przypominało szwajcarskich s.w.,. Była to prawdziwa lekka piechota, wyszkolona w sposób praktyczny, z wykorzystaniem pruskiej metody F.Waldersee. Poziom dyscypliny był wysoki. U kadry rozwijano inicjatywę i samodzielność. Oprócz strzelania na zmienne dystanse często ćwiczono walkę na bagnety. Odbywano forsowne marsze, przy każdej okazji wystawiano ubezpieczenia. Co tydzień trenowano szacowanie odległości i manewry całym batalionem.
Po roku 1859 Szwajcaria zabroniła swym obywatelom wstępu do obcych armii (poza papieską).
-----------------------------------------------------------------
Podstawowe źródła:
[1] Martin Pegler: Out of Nowhere - a History of Military Sniper, ISBN 978-1841768540
[2] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1865
[3] Ze zbiorów Verein Schweizer Armeemuseum,
[4] https://en.m.wikipedia.org/wiki/File:D%C...rblick.JPG
[5] Osprey, Men-at-Arms 476, Napoleon's Swiss Troops, ISBN 978-1849086783
[6] Helvetische Militärzeitschrift, rocznik 1837
[7] Schweizerische Militärzeitschrift, rocznik 1847
Rzetelna ocena wpływu broni na pole walki wymaga źródeł kilku typów:
(1) Publikacje bronioznawcze, objawiające jak nieodparcie destrukcyjna i rewolucyjna jest dana broń:
(2) Wojskowe instrukcje i regulaminy, pokazujące jak wojskowy beton broni z (1) chciałby użyć.
(3) Raporty z pola walki, relacjonujące jak (1) i (2) zadziałały w praktyce.
(4) Analizy, objaśniające dlaczego w (3) wyszło całkiem co innego niż oczekiwano w (2) i dlaczego nie spełniły się nadzieje z (1).
W połowie XIX wieku jedyną okazją w której s.w. mogli się sprawdzić na prawdziwym polu walki była szwajcarska wojna domowa 1847 (Sonderbundkrieg). O jej przyczynach, przebiegu i rezultatach można poczytać w wielu publikacjach [4],[5],[6]. Wojna krótka, cywilizowana, zmobilizowała jednak po obu stronach prawie 180 tyś. ludzi i widziała kilka operacji na sporą skalę. Źródła z okolic roku 1848 będą więc adekwatne, tym bardziej że z tego okresu pochodzi prototyp Feldstutzera.
Aby dowiedzieć się do czego od danej formacji oczekiwano trzeba zacząć od regulaminów i instrukcji szkolenia. Podręcznik musztry s.w. z 1848 r. [1] jest typowym, aczkolwiek minimalistycznym regulaminem lekkiej piechoty. Regulamin obejmuje podstawowe manewry formacji tak zwartych jak i rozproszonych, np. w tyralierze, co ilustrują schematy:
Znalazłem tylko jeden fragment, przewidujący przydzielenie s.w. indywidualnych celów - oczywiście działając wciąż w formacji:
Dowodzący może też dać pojedynczym dobrym strzelcom zadanie strzelania do pojedynczych osób albo punktów w ugrupowaniu wroga. W tym przypadku rezultat da się szybciej osiągnąć gdy rozkaz strzelania do wskazanego celu otrzyma trzech do czterech strzelców.
Szkolenie jegrów w Austrii i innych państwach niemieckich było dużo bardziej zaawansowane i miało charakter praktyczny [2]. W armii stałej pracowano przez cały rok. Ćwiczono w terenie, trenując szybkie manewry w trudnym terenie, w lesie, z ładowaniem i strzelaniem w w ruchu, pozycji leżącej, z pozorowanym przeciwnikiem, z "wrogą" kawalerią, itd. [3] Podstawową komórką tyraliery była tzw. rota, u s.w. licząca 2, u Austriaków: 3 żołnierzy:
Jeger nie tylko dobrze strzelał ale był sprawny fizycznie, zwinny, samodzielny, zdolny pokonywać trudne przeszkody (w tym wodne), dobrze obserwować i poruszać się skrycie w terenie. Jeger był pod bronią przez cały rok, podczas gdy s.w., po wstępnym szkoleniu prze ponad miesiąc, co roku odbywał tylko kursy powtórkowe w wymiarze ok. 10 dni.
W wojnie domowej 1847 r. strzelano dużo, ale głównie Panu Bogu w okno. Oficjalna lista strat (po obu stronach) liczy zaledwie 86 zabitych i ok. 500 rannych. Nawet jeżeli jest zaniżona to i tak straty były bardzo niewielkie. To wszystko przy zużyciu (podobno) 100000 patronów karabinowych (nie licząc 1000 strzałów armatnich, też podobno). A jak wypadła ocena końcowa? W swoim oficjalnym raporcie [7] generał Henri Dufour, głównodowodzący wojsk federalnych, o s.w. pisze tak oto:
W skrócie:
Reorganizacja s.w. jest konieczna, ponieważ stanowią oni najbardziej niemrawy korpus. W wojnie obronnej ten mankament jest mniej wyczuwalny, ponieważ s.w. w większości przypadków zajmą wygodnie swoje stanowiska. Jednak nawet w takiej wojnie będą konieczne marsze i s.w. będą wtedy pozostawać w tyle, podobnie jak przy manewrach zaczepnych. Samowolnie i bezprawnie rekwirowali wozy na które składali część ekwipunku. Wozy blokowały drogi, powodując bałagan i konflikty z maszerującą piechotą. A jeżeli wyposażenie s.w. okazuje się za ciężkie do zwykłej służby, to czy można użyć ich w polu, gdzie, jako lekka piechota, musieliby się rozproszyć? Tej pożałowania godnej sytuacji trzeba koniecznie zaradzić [...]
Relacje z walk (np. pod Entlebuch) pokazują że czasem s.w. trudno było wyciągnąć z ukrycia i skłonić do marszu naprzód, w czym nie pomagały ani rozkazy, ani patriotyczne apele, ani osobisty przykład oficerów [8].
Co o przydatności s.w. na polu walki myślała regularna piechota? Oto przykładowa opinia z roku 1851 [9]:
Mamy wprawdzie u s.w. stosowny odpowiednik zagranicznych karabinów trzpieniowych i iglicówek i żywimy mocne przekonanie że sztucer Szwajcarów, szczególnie w nowym regulaminowym wariancie, jeżeli zostanie prawidłowo użyty to pokona tych rywali w chwalebny sposób. S.w. są jednak elitarym zespołem, który z powodu kosztownego uzbrojenia i wyposażenia wymaga zamożnych ludzi, trudnych do znalezienia i zastąpienia. Obecne uzbrojenie i wyposażenie czyni ich ociężałymi. Jeżeli te oddziały mają skutecznie oddziaływać to muszą mieć warunki do spokojnego celowania, tzn. wcześniej nie mogą się nadmiernie wysilać. Wymagają dalszych oddziałów, które będą ich chronić przed atakami bronią białą, jednym słowem: w swojej obecnej postaci i organizacji nadają się tylko do ograniczonego zastosowania i są mimo swojej obecnej wysokiej wartości w stałej,zabezpieczonej pozycji w żadnym wypadku nie nadają się do zastosowania jako tyralierzy alni lekka piechota.[i/]
Słowo: "elita" odnosi się tutaj do aspektu społecznego, nie militarnego.
Manewry federacyjnych w roku 1856 pozostawiły o s.w. następującą opinię [10];
[i]Najskromniej wypadły dokonania s.w. Jest to wynikiem szwankującej instrukcji, która wciąż nie wyjaśnia jak ich stosować, czy jako lekką piechotę czy "pozycyjną artylerię". Pierwsza funkcję spełniają oni, na ile mogliśmy to obserwować, z bardzo małym zrozumieniem j jeszcze mniejszą energią. Dopóki nie określi się ich zastosowania to s.w. nie odzyskają wcześniejszej użyteczności. Wielu mówi wprost, że najlepiej byłoby tę specjalistyczną formację rozwiązać, strzelców przydzielić do kompanii jegerskich a im wszystkim dać sztucery.
W tym czasie jegrzy mieli już dobry, małokalibrowy karabin i zbyteczność s.w. stawała się widoczna. Podkreślił to w roku 1860 w swym artykule szwajcarski weteran: [11]
Strzelcy wyborowi, których ważność - mówiąc otwarcie - nigdy nie mogła dosięgnąć poziomu, jakiego dla tej narodowej formacji chciałaby opinia społeczna i społeczna sympatia.
Do walki w tyralierze są za ciężko obładowani a ich ogień za powolny. Ponieważ są wyćwiczeni głównie na strzelnicach, to w polu, gdzie odległości do celu są nieznane i najczęściej znacznie większe, ich celność nie będzie wysoka a jeżeli jeszcze będą musieli pobiegać, to spadnie do zera.
Kiedy jednak cała piechota zostanie uzbrojona w broń precyzyjną, to wybije ostatnia godzina naszych s.w. i ich dzisiejszego modelu.
Dotychczas największa biegłość s.w. ujawniała się tam gdzie byli używani jako rodzaj lekkiej artylerii. Z chronionych pozycji na zboczach górskich albo na skrajach lasów, gdzie pełni animuszu celowali z zimną krwią, mogli zadać wrogowi ciężkie straty, nigdy jednak nie zdołali go zatrzymać.
W innych publikacjach z tego okresu także napotykamy refleksję, że swą egzystencję s.w. zawdzięczają w dużej mierze publicznej sympatii. W każdym razie nosili eleganckie mundury [12]. Nie widać przypadkiem podobieństwa do uniformu francuskich strzelców pieszych?
Czy po z górą dekadzie od wprowadzenia Feldstutzera w kompaniach s.w. coś się zmieniło? Opinia z roku 1863 [13]:
Pod względem wyszkolenia i dyscypliny taktycznej kompanie s.w. ustępują kompaniom jegerskim batalionów piechoty. Są słabe w ubezpieczaniu, ociężale i pedantyczne w tyralierze, ich oficerowie nie wykazują się umiejętnością wykorzystania terenu i nie panują nad swymi kompaniami.
W tym samym c zasie podnoszą się głosy o organicznej słabości kompanijnej organizacji s.w. i jej przyczynach [12]:
W rożnych kompaniach, widzianych podczas służby, obserwowaliśmy że nawet najlepszy kapitan, nie widząc perspektyw dalszej kariery, wkrótce gnuśniał. Zadowala go, jeżeli żyje w zgodzie z kompanią i może bez problemów odsłużyć tych kilka lat które mu zostały. Pozostaje w nadmiernej zażyłości ze swymi podwładnymi a nad sobą nie ma żadnego autorytetu, na którym mógłby się oprzeć, Ta sytuacja jest tym bardziej fatalna że strzelcy rekrutują się z inteligentnych i zamożnych warstw ludności, bystro obserwujących wszelkie wpadki oficerów. Zamiast wykorzystywać tę inteligencję we właściwy sposób do kształcenia elitarnego korpusu, obecnie utrudnia ona niestety zachowania porządku i dyscypliny.
W praktyce kompania okazała się za małym organizmem, tak taktycznie jak i organizacyjnie. Materia była oporna i batalionowa organizacja s.w. pojawi dopiero w roku 1870, natomiast cztery lata później s.w. znikną jako osobny rodzaj wojska i zostaną wchłonięci przez piechotę.
W roku 1865 w ramach dyskusji do czego się s.w. się nadają i czy ich aspiracje do statusu wojskowej elity są uzasadnione, czytamy co następuje [14]:
W skrócie:
S.w. powinni być w stanie spełniać następujące funkcje:
- Zawiązanie walki: s.w. maszerują na czele i działając w tyralierze bądź w roju, powstrzymują ogniem wrogich tyralierów, maskując własne wojska w trakcie rozwijania się z kolumn.
- Przygotowanie bitwy przez walkę ogniową w szyku rozproszonym samodzielnie albo na skrzydłach ogólnej tyraliery i ze wsparciem przez odwody.
- Współudział w rozstrzygającym natarciu np. przez włączenie się do kolumny batalionowej,
- Obsada i obrona szczególnie ważnych, kluczowych pozycji: wsi, zagajnika, przejścia przez rzekę, przysiółka w wojnie górskiej, itp.
- Ubezpieczanie marszów i placówek.
Na pytanie, czy w obecnej sytuacji s.w. są w stanie te zadania wypełnić, trzeba niestety odpowiedzieć przecząco, w pierwszej linii upatrując przyczyny w wadliwej organizacji.
Z mankamentów s.w. dobrze zdawali sobie sprawę ich właśni oficerowie. Jak oceniali kondycję swej formacji? [15]:
Dobrze wiemy że dotąd większość oficerów uważa s.w. za broń pozycyjną, co oznacza z góry rezygnację z ruchliwości. Wiemy też że są oficerowie i strzelcy, których ten przesąd posunął do tego że chcieliby walczyć tyko tam gdzie mogą się zamaskować w bezpiecznym ukryciu. Ciężkie wyposażenie przyczyniło się do rozpowszechnienia tych niepraktycznych poglądów. Zakładamy jednak że kampania 1847 wstrząsnęła tymi poglądami i wielu uważa, że coś powinno się zmienić.
Oficerowie s.w. nawołują do reform. Tradycyjnie uważano s.w. za substytut lekkiej artylerii, proponują więc [15] podział kompanii s.w. na 8 "baterii". W ramach baterii poszczególni żołnierze specjalizowaliby się w obserwacji, szacowaniu dystansu, przygotowaniu amunicji, itd. Całkiem sensowne - oficerowie utyskują że wielu s.w. nie umie odlewać pocisków. Najlepszych strzelców rozdzielono by między baterie. Na największe odległości strzelali by tylko oni, pozostali ładowali by im broń. Dzięki specjalizacji i zespołowemu działaniu podzielona na "baterie" kompania s.w. byłaby bardziej efektywna. Jest tam wiele dobrych pomysłów i jeden problem: zaproponowana organizacja zdecydowanie odbiega od wszystkiego co do tej pory znało szwajcarskie wojsko. Tak czy inaczej autorzy są zdania że kompania s.w. dobrze się sprawdzi, działając w luźnym szyku jako np. awangarda oddziału piechoty. Jak mogłaby w praktyce taka akcja przebiegać? Zróbmy myślowy eksperyment.
Stoi na polu rozwinięta kompania s.w. Z daleka zbliża się przeciwnik, także uformowany w tyralierę. Ufni w zasięg swej broni i strzeleckie umiejętności s.w. czekają aż ten się zbliży się i będą go mogli spokojnie wystrzelać. Już 500 m, szykują się do otwarcia ognia i - oops, Houston, mamy problem! Wróg okazał się kompanią francuskich żuawów albo algierskich tyralierów (turcos). Ci, ani myśląc o walce ogniowej, nagle ruszają biegiem w luźnym szyku. Lecą w pełnym pędzie (pas gymnastique), pochyleni, zygzakując i wykonując uniki, utrudniające celowanie. 500 metrów mogą pokonać w 2 minuty. Pierwsze strzały s.w. są w tych warunkach mało skuteczne i na biegnących nie robią wrażenia. Ci zaś są coraz bliżej, w luźnym, ale wciąż wyrównanym, spójnym szyku. Wyją jak potępieńcy i złowrogo błyskają bagnetami. Trzeba przestawiać celowniki, dym prochowy psuje widoczność, nieskuteczność ognia deprymuje. Pytanie: ile jako-tako wymierzonych strzałów s.w. zdołają oddać i w którym momencie złamią szyk, zaczynając uciekać? Fikcja? Oj, nie! Podobne sytuacje zdarzyły się w różnych miejscach, np. w Lombardii, gdzie miejsce szwajcarskich s.w. zajęła uzbrojona w Lorenze cesarska piechota.
-----------------------------------------------------------------
Kompanie strzelców wyborowych w początkach swego istnienia odegrały w szwajcarskiej wojskowości zauważalną rolę. W okresie późniejszym ich wartość bojowa stale malała, głównie wskutek utraty ruchliwości, rozczłonkowania, niepraktycznego wyszkolenia, notorycznych problemów z dyscypliną i wątpliwej zdolności współdziałania z resztą armii. Później wpływ miało też wyposażenie reszty piechoty w broń gwintowaną. Na szczęście w tym okresie s.w. nie musieli mierzyć się w polu z którąś z przodujących armii Europy (na przełomie 1856/57 r. mało brakowało a byli by to Prusacy). Dlatego s.w. zachowali społeczny prestiż i pozostali symbolem szwajcarskiej obronności oraz strzeleckiego mistrzostwa, którym Szwajcarzy słusznie się chlubią.
-----------------------------------------------------------------
Źródła:
[1] Exerzirreglement für die eidgenössischen Scharfschützen (1848)
[2] Abrichtungs-Reglement fuer die Jäger der k.k. Armee (1848)
[3] F.Waldersee - Die Methode zur kriegsgemässen Ausbildung der Infanterie fuer das gestreute Gefecht (1848)
[4] Der siegreiche Kampf der Eidgenossen genen Jesuitismus und Sonderbund (1848)
[5] J.Leuthy - Die neuesten Kriegseregignisse in der Schweiz veranlasst durch Berufung der Jesuiten (1848)
[6] Ralph Weaver - Three Weeks in November. A Military History of the Swiss Civil War of 1847, ISBN 978-1908916570
[7] H.Dufour - Allgemeiner Bericht des Eidgenössischen Oberbefehlshaber ueber die Bewaffnung u. den Feldzug 1847 (1848)
[8] Schweizerische Militärzeitschrift, rocznik 1848
[9] Buckhardt-Iselin - Ideen ueber Organisation und Taktik der Schweizerischen Infanterie (1851)
[10] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1856
[11] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1860
[12] https://de.wikipedia.org/wiki/Datei:Schw...n_1862.jpg
[13] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1863
[14] Allgemeine schweizerische Militäerzeitung, rocznik 1865
[15] Qualifizieren sich die Schweizerischen Scharfschützen zu einer Spezialwaffe oder Nicht? (praca zbiorowa oficerów s.w. z 1850)[/i]
https://capandball.com/the-model-1851-fe...nt-part-1/
Beczce miodu towarzyszy jednak łyżka dziegciu. Bronioznawstwo i wojskowość to odrębne dyscypliny, mające średniej wielkości punkt styku. Pod urokiem broni nietrudno fantazjować o jej wojskowym znaczeniu i przemożnym wpływie na dzieje ludzkości. Wojsko ocenia jednak broń po jej przydatności w rękach żołnierza, w określonym miejscu, czasie, systemie taktycznym a nawet warunkach społecznych. Historia nieraz pokazała że oderwane od realiów bronioznawcze mrzonki nie chcą się spełniać. W artykule czytamy:
The Swiss sharpshooter companies played a key role in the development of the light infantry and sniper tactics as these units focused more on marksmanship than any other light infantry troops of European armies. They were troops suitable for the elite infantry role and for the modern style sniper roles as well.
Sniper? W języku potocznym snajperem nazwiemy każdego dobrego strzelca, a nawet piłkarza który czasem trafi do bramki. Zostańmy przy wojskowej definicji. Ekspert Martin Pegler [1] napisał:
In a military context, soldiers who were particularly able shots were referred to as sharpshooters or marksmen, but never snipers, and its use appears to come from the press during the early months of the First World War.
Light Infantry and sniper tactics? Taktyka wykuwała się w walce: w wojnach Fryderyka II, w wojnach napoleońskich, włoskich, w Algierii, na Krymie, w amerykańskiej rewolucji, itd. Czy szwajcarskie kompanie strzelców wyborowych (dalej: s.w.) faktycznie odegrały kluczową rolę w rozwoju lekkiej piechoty i snajperów? A może nie odegrały żadnej roli? Na czym ta rola miałaby polegać? Strzelanie z bezpiecznego ukrycia za murkiem lub skałą trudno uznać za taktyczną rewolucję. Czy sukcesy na strzelnicy są wystarczającą legitymacją do miana elitarnej piechoty? A może chodzi o zadufanych w sobie gamoni?
W roku 1837 szwajcarski fachowy periodyk [2] tak oto napisał o s.w.:
W wojskowości trudno znaleźć coś bardziej szkodliwego jak lekkomyślne oczekiwanie tego, czego mogą dokonać poszczególne rodzaje wojska. Gdy w końcu nadejdzie moment,w którym nastąpi weryfikacja stanu rzeczy, to często okazuje się, z największą szkodą, że wojsko to jest niczym więcej jak tylko pustym brzmieniem swojej nazwy.
Kasandryczne proroctwo czy trzeźwa ocena fachowca? Zbadamy epokowe źródła i spróbujmy ocenić to sami. Ponieważ kwestia szwajcarskich s.w. jest słabo znana i owiana mitami, zacznijmy od naszkicowania ich historii. Kompanie s.w. miały bowiem unikalną formułę, która wpierw spowodowała rozkwit, a później - degenerację tej formacji.
Strzelectwo ma Szwajcarii dawną tradycję. W średniowieczu królowały halabarda i pika, ale legenda Wilhelma Tella wyprzedza nawet bitwę pod Morgarten. Później czworobokom pikinierów zaczynają towarzyszyć luźni strzelcy z kuszami i rusznicami. Ościenne monarchie reglamentowały plebsowi dostęp do broni ale w Szwajcarii uzbrojony był prawie każdy. Pierwsze związki strzeleckie (głównie kusznicze) pojawiły się już w 14 wieku i były ważnym składnikiem milicji, stanowiącej podstawę obronności federacji. Towarzystwa strzeleckie nie są szwajcarską specjalnością,występowały m.in. w Czechach i krajach niemieckich, ale w Szwajcarii cieszyły się ogromną popularnością.
Broń palna szybko się rozpowszechniła, podobnie jak zamiłowanie do strzelectwa. Mnożyły się zawody i festyny strzeleckie, trwające nieraz cały tydzień. Kantony i miasta wspierały to i dotowały jako czynnik wzmacniający zdolność obronną, co już od roku 1504 dokumentują historyczne źródła. W wyniku defensywnego porozumienia kantonów (Schrirmwerk) z roku 1702 powstały pierwsze milicyjne kompanie strzelców, uzbrojonych w broń gwintowaną.
W roku 1770 w Zurychu następuje organizacyjny przełom. Niejaki Salomon Landolt, ukończywszy akademię wojskową w Metz podróżuje po Europie, zapoznając się z wojskowością m.in. Francji i Holandii. Po powrocie do ojczyzny angażuje się w politykę, próbując uzdrowić obronność Zurychu. W górzystym kraju, pełnym górskich wąwozów i przesmyków, mały oddziałek zdeterminowanych wojaków wyposażonych w celną broń mógł skutecznie powstrzymywać liczniejszego przeciwnika. Warunkiem było gruntowne wyszkolenie tych ludzi nie tylko w strzelaniu ale i sprawnym poruszaniu się oraz wykorzystaniu terenu. Landolt nie wynalazł regularnej, lekkiej piechoty z bronią gwintowaną. W Prusach oddziały jegrów zaczęto tworzyć w roku 1744, w Austrii - w roku 1758, wykorzystując je m.in. w II wojnie śląskiej i w wojnie siedmioletniej. Landolt obmyślił jednak rozwiązanie dopasowane do federacyjnych realiów, uwzględniając ich milicyjny charakter i strzeleckie tradycje.
Landolt oprócz wiedzy wojskowej posiadał talent do PR. Jako zamiłowany myśliwy i strzelec był znany w kręgach zamożnej młodzieży Zurychu. Z tej grupy właśnie grupy, spośród zapalonych strzelców, rekrutował swój pierwszy oddział s.w. Na samym początku nadał oddziałowi aurę elitarności. Szukał entuzjastów, ludzi gotowych pokryć wszystkie koszty włącznie z umundurowaniem, wyposażeniem i zakupem najlepszej (i najdroższej) broni. Pierwszą grupkę 40 członków gruntownie wyszkolił i w roku 1770, przy okazji lustracji kantonalnej milicji, zaprezentował rządowi Zurychu. Już umundurowanie i wyposażenie zwróciło uwagę, ale największe wrażenie zrobiły sprawne manewry przy symulacji różnych wojskowych zadań oraz strzelanie na różne dystanse do drewnianych kukieł. W stosunku do tradycyjnej milicji główną innowacją Landolta było szkolenie nie pozycyjnych strzelców, ale uniwersalnej lekkiej piechoty, sprawnej zarówno w walce ogniowo jak i manewrowej.
Świetne wrażenie na pokazie dało Landoltowi wolną rękę w organizacji kompanii liczącej 100 osób, której uzbrojenie i umundurowanie oraz kryteria rekrutacji mógł dobrać według własnego uznania. Chętnych nie brakowało, do czego przyczyniała się też nietuzinkowa osobowość kapitana, swoją drogą zdolnego malarza Wymagania Landolta były wysokie: przyjmował wyłącznie sprawną, zdrową, dynamiczną młodzież z tzw. dobrych domów. S.w. mieli się sami finansować więc warunek zamożności był oczywisty. Dzięki charyzmie Landolta i skutecznej propagandzie, jego strzelców wkrótce otoczyła aura elitarności. Liczba ochotników szybko rosła a przynależność do s.w. stała się symbolem wysokiego statusu społecznego.
S.w. Landotla pilnie ćwiczyli zarówno strzelanie jak i umiejętności polowe, osiągając wysoką sprawność i budząc powszechny podziw. Wkrótce korpus s.w. rozrósł się do 500 ludzi w 4 kompaniach. We wszystkich ćwiczeniach milicji Zurychu s.w. Landolta uczestniczyli w roli lekkiej piechoty, działając jako straż przednia, robiąc rozpoznanie, organizując rajdy i zasadzki, atakując "wrogie" placówki i wystawiając ubezpieczenia. Budzili podziw swym wyszkoleniem, sprawnością i wszechstronnością. Zgrabny mundur też robił swoje (poniżej z roku 1792, [3]). Być strzelcem było cool:
Odwiedzając okoliczne festyny s.w. zdobywali popularność i często wygrywali zawody strzeleckie. Przykład był zaraźliwy i sąsiedni Zug, a wkrótce i inne kantony zorganizowały podobne formacje, będące - zgodnie z ideą Landolta - ruchliwą lekką piechotą o świetnym wyszkoleniu strzeleckim, wyposażoną w dobrą i celną broń.
Okazja do wykazania się s.w. w walce nadeszła w roku 1798, gdy Szwajcarię zaczęły deptać armie Francji oraz Rosji i Austrii. Szwajcarzy walczyli po obu stronach. Przykładowo 2.03.1798 pod Lengnau, w walce ze wkraczającymi Francuzami, wyróżniła się kompania s.w. z Bern-Oberland.
5.03.1798 w bitwie pod Neuenegg, dobrze uplasowana w terenie berneńska kompania s.w. przyczyniła się do zatrzymania marszu Francuzów.
26.04.1798 pod Hägglingen s.w. kantonu Zug długi czas powstrzymywali ogniem francuską piechotę, zadając jej dotkliwe straty.
30.04.1798 pod Wollerau s.w. ze Schwytz skutecznie odpierają Francuzów ogniem, dwa dni później pod Schindellegi ci sami strzelcy znowu przez 2 godziny powstrzymują przeważającą sile Francuzów.
3.05.1798 pod Rothenthurm wojska Schwytz pokonały francuski oddział. W decydującym momencie jeden ze s.w., stosując (podobno) potrójną naważkę, strzałem na wielką odległość powalił francuskiego kapitana, co stało się (podobno) sygnałem do odwrotu Francuzów.
25.05.1799 pod Frauenfeld, s.w. z Zurychu i Lucerny wspierają dla odmiany Francuzów w boju z Austriakami.
Bardzo spektakularna akcja s.w., demonstrująca ich właściwe zastosowanie, miała miejsce pod Klein-Dettingen (dziś: Döttingen) 17.08.1799. W celu połączenia się z Rosjanami Austriacy rozpoczęli budowę dwóch mostów pontonowych przez rzekę Aare. Zniweczyły to dwie kompanie s.w. z Zurychu, które, ukryte między spalonymi zabudowaniami, wystrzelały austriackich pontonierów. Miejsce starcia upamiętnia pamiątkowa tablica [4]:
W roli przymusowego sojusznika Francji Austria wystawiła kontyngent wojska, którego główną siła w roku 1807 były 4 pułki piechoty, (3 z nich początkowo wysłano do Hiszpanii i Portugalii) [5]. S.w. tam nie było - do francuskiej taktyki nie pasowali. Większość tych wojsk utracono w roku 1812 w Rosji.
Po rekonstrukcji federacji szwajcarskiej w roku 1815 kompanie s.w. zaczęły stawać się raczej elitarnymi klubami strzeleckimi, brylującymi bardziej na strzelnicach, zawodach i festynach niż w polu. Do wyposażenia wszedł plecak, mieszczący zbędne graty i obniżający ruchliwość. Popularność zyskały ciężkie sztucery, nieraz ważące do 9 kilogramów, doskonałe do zawodów ale nieprzydatne w polu. Dwa sztucery z nieco późniejszego okresu, z kantonów Obwalden i Bern, można podziwiać tutaj:
http://www.littlegun.info/arme%20suisse/...e%20gb.htm
Strzelanie ćwiczono na na strzelnicach, na znanych dystansach, w optymalnych warunkach. Wyszkolenie taktyczne zaniedbano. Regulamin z roku 1822 przewiduje zastosowanie s.w. przy:
1. Obsadzaniu i obronie stałych punktów terenowych
2. Obronie wszelkich pozycji
3. Obleganiu i obronie twierdz i umocnień polowych
4. Osłonie artylerii (bardzo dziwne zadanie dla "elitarnej" piechoty).
Jak widać, z lekkiej piechoty Landolta zrobiły się nieruchawe oddziały pozycyjne o ograniczonej przydatności taktycznej. Wygodnictwo rodziło takie pomysły jak przydzielenie każdemu s.w. czterech pachołków, którzy mieli przygotowywać "panu strzelcowi" stanowiska a potem nabijać mu broń. Ponieważ, w odróżnieniu od reszty milicji, s.w. łożyli na swój ekwipunek i i wywodzili z ustosunkowanych grup społecznych, na dziwactwa te przymykano oczy. W końcu s.w. byli wspaniałą dekoracją festynów oraz procesji. Zgarniali nagrody na zawodach, ale w ćwiczeniach milicji uczestniczyli sporadycznie. Jako personifikacja narodowej broni, s.w. wciąż byli w społeczeństwie bardzo popularni, lecz ich wartość bojowa sięgnęła dna. Przy rekrutacji mniejszą wagę przykładano do kondycji fizycznej i zdolności. W końcu elitarny skład stał się kulą u nogi. Wróćmy do roku 1837 gdzie [6] czytamy o s.w.:
Przed wieloma laty ta ulubiona broń Szwajcarów znalazła tak licznych patronów, że opinia publiczna, wprowadzona w błąd przez publicystów i półwojskowych, pielęgnuje obraz korpusu s.w. jako najpotężniejszego filara naszej wolności. Prasa wielokrotnie komentowała ten temat.
Można zrozumieć, że podobne frazy łechcą próżność osób zaangażowanych. Obserwując to jednak w rzetelnym świetle, nawet bez przywoływania autorytetu uznanych wojskowych, musimy przyznać że te oczekiwania, nadmiernie rozdmuchane zarówno przez większość samych s.w. jak i przez publiczność, nie zostały spełnione.
Tak w roku 1837 wyglądali s.w. kantonu Zurych:
S.w. byli często uważani za rodzaj "pieszej artylerii", mającej dać przewagę ogniową nad wrogiem, przynajmniej pod względem zasięgu. Dopóki reszta piechoty miała broń gładkolufową był w tym pewien sens, a takie zadanie mogło być często wykonane ze stałych stanowisk (przynajmniej w teorii).
Nadchodzi rok 1848, gdy Federacja Szwajcarska otrzyma konstytucję i narodzi się Feldstutzer. Przedtem s.w. otrzymają jednak okazję do sprawdzenia się. Mowa o wojnie domowej roku 1847. Już przed wojną fachowa prasa ostrzegała że nie wszystko jest cacy [7]:
S.w. to u nas jedyny rodzaj broni któremu dane jest pokazać coś specyficznego, coś narodowego, ponieważ strzelectwo jest sprawą narodową i wielu zwyczajnych ludzi szuka swego zadowolenia, swej sławy w strzelectwie.
Stawiając jednak pytanie: czy tę kwestię u nas potraktowano właściwie, koniecznie trzeba zaprzeczyć. Dlaczego? Bo nie oswojono się z myślą że jest zasadnicza różnica między dobrym strzelcem tarczowym a dobrym strzelcem polowym i wrzuca się ich do jednego garnka, zamiast z korzyścią traktować ich oddzielnie, aż uprzedzenia się rozwieją albo przynajmniej zejdą na drugi plan.
Niewielu wojskowych wątpi że nasi s.w. są bardziej strzelcami tarczowymi niż polowymi, podobnie jak w to że w wielu kantonach s.w. używają zbyt ciężkich sztucerów i w ogóle są za ciężko wyekwipowani aby się nadać do lekkiej służby.
-----------------------------------------------------------------
P.S. Szwajcarscy strzelcy służyli też za granicą, głównie w dwóch formacjach:
- Kompania Debrunner w Wenecji 1848-19, licząca 126 ludzi i uzbrojoną w austriacke sztucery, przypuszczalnie M1844.
- 13. Batalion jegrów w Neapolu (1850-59), w składzie 8 kompanii. 400 ludzi miało Feldstutzery, reszta (900-1300) - belgijskie sztucery Minie. Pod względem wojsko to zupełnie nie przypominało szwajcarskich s.w.,. Była to prawdziwa lekka piechota, wyszkolona w sposób praktyczny, z wykorzystaniem pruskiej metody F.Waldersee. Poziom dyscypliny był wysoki. U kadry rozwijano inicjatywę i samodzielność. Oprócz strzelania na zmienne dystanse często ćwiczono walkę na bagnety. Odbywano forsowne marsze, przy każdej okazji wystawiano ubezpieczenia. Co tydzień trenowano szacowanie odległości i manewry całym batalionem.
Po roku 1859 Szwajcaria zabroniła swym obywatelom wstępu do obcych armii (poza papieską).
-----------------------------------------------------------------
Podstawowe źródła:
[1] Martin Pegler: Out of Nowhere - a History of Military Sniper, ISBN 978-1841768540
[2] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1865
[3] Ze zbiorów Verein Schweizer Armeemuseum,
[4] https://en.m.wikipedia.org/wiki/File:D%C...rblick.JPG
[5] Osprey, Men-at-Arms 476, Napoleon's Swiss Troops, ISBN 978-1849086783
[6] Helvetische Militärzeitschrift, rocznik 1837
[7] Schweizerische Militärzeitschrift, rocznik 1847
Rzetelna ocena wpływu broni na pole walki wymaga źródeł kilku typów:
(1) Publikacje bronioznawcze, objawiające jak nieodparcie destrukcyjna i rewolucyjna jest dana broń:
(2) Wojskowe instrukcje i regulaminy, pokazujące jak wojskowy beton broni z (1) chciałby użyć.
(3) Raporty z pola walki, relacjonujące jak (1) i (2) zadziałały w praktyce.
(4) Analizy, objaśniające dlaczego w (3) wyszło całkiem co innego niż oczekiwano w (2) i dlaczego nie spełniły się nadzieje z (1).
W połowie XIX wieku jedyną okazją w której s.w. mogli się sprawdzić na prawdziwym polu walki była szwajcarska wojna domowa 1847 (Sonderbundkrieg). O jej przyczynach, przebiegu i rezultatach można poczytać w wielu publikacjach [4],[5],[6]. Wojna krótka, cywilizowana, zmobilizowała jednak po obu stronach prawie 180 tyś. ludzi i widziała kilka operacji na sporą skalę. Źródła z okolic roku 1848 będą więc adekwatne, tym bardziej że z tego okresu pochodzi prototyp Feldstutzera.
Aby dowiedzieć się do czego od danej formacji oczekiwano trzeba zacząć od regulaminów i instrukcji szkolenia. Podręcznik musztry s.w. z 1848 r. [1] jest typowym, aczkolwiek minimalistycznym regulaminem lekkiej piechoty. Regulamin obejmuje podstawowe manewry formacji tak zwartych jak i rozproszonych, np. w tyralierze, co ilustrują schematy:
Znalazłem tylko jeden fragment, przewidujący przydzielenie s.w. indywidualnych celów - oczywiście działając wciąż w formacji:
Dowodzący może też dać pojedynczym dobrym strzelcom zadanie strzelania do pojedynczych osób albo punktów w ugrupowaniu wroga. W tym przypadku rezultat da się szybciej osiągnąć gdy rozkaz strzelania do wskazanego celu otrzyma trzech do czterech strzelców.
Szkolenie jegrów w Austrii i innych państwach niemieckich było dużo bardziej zaawansowane i miało charakter praktyczny [2]. W armii stałej pracowano przez cały rok. Ćwiczono w terenie, trenując szybkie manewry w trudnym terenie, w lesie, z ładowaniem i strzelaniem w w ruchu, pozycji leżącej, z pozorowanym przeciwnikiem, z "wrogą" kawalerią, itd. [3] Podstawową komórką tyraliery była tzw. rota, u s.w. licząca 2, u Austriaków: 3 żołnierzy:
Jeger nie tylko dobrze strzelał ale był sprawny fizycznie, zwinny, samodzielny, zdolny pokonywać trudne przeszkody (w tym wodne), dobrze obserwować i poruszać się skrycie w terenie. Jeger był pod bronią przez cały rok, podczas gdy s.w., po wstępnym szkoleniu prze ponad miesiąc, co roku odbywał tylko kursy powtórkowe w wymiarze ok. 10 dni.
W wojnie domowej 1847 r. strzelano dużo, ale głównie Panu Bogu w okno. Oficjalna lista strat (po obu stronach) liczy zaledwie 86 zabitych i ok. 500 rannych. Nawet jeżeli jest zaniżona to i tak straty były bardzo niewielkie. To wszystko przy zużyciu (podobno) 100000 patronów karabinowych (nie licząc 1000 strzałów armatnich, też podobno). A jak wypadła ocena końcowa? W swoim oficjalnym raporcie [7] generał Henri Dufour, głównodowodzący wojsk federalnych, o s.w. pisze tak oto:
W skrócie:
Reorganizacja s.w. jest konieczna, ponieważ stanowią oni najbardziej niemrawy korpus. W wojnie obronnej ten mankament jest mniej wyczuwalny, ponieważ s.w. w większości przypadków zajmą wygodnie swoje stanowiska. Jednak nawet w takiej wojnie będą konieczne marsze i s.w. będą wtedy pozostawać w tyle, podobnie jak przy manewrach zaczepnych. Samowolnie i bezprawnie rekwirowali wozy na które składali część ekwipunku. Wozy blokowały drogi, powodując bałagan i konflikty z maszerującą piechotą. A jeżeli wyposażenie s.w. okazuje się za ciężkie do zwykłej służby, to czy można użyć ich w polu, gdzie, jako lekka piechota, musieliby się rozproszyć? Tej pożałowania godnej sytuacji trzeba koniecznie zaradzić [...]
Relacje z walk (np. pod Entlebuch) pokazują że czasem s.w. trudno było wyciągnąć z ukrycia i skłonić do marszu naprzód, w czym nie pomagały ani rozkazy, ani patriotyczne apele, ani osobisty przykład oficerów [8].
Co o przydatności s.w. na polu walki myślała regularna piechota? Oto przykładowa opinia z roku 1851 [9]:
Mamy wprawdzie u s.w. stosowny odpowiednik zagranicznych karabinów trzpieniowych i iglicówek i żywimy mocne przekonanie że sztucer Szwajcarów, szczególnie w nowym regulaminowym wariancie, jeżeli zostanie prawidłowo użyty to pokona tych rywali w chwalebny sposób. S.w. są jednak elitarym zespołem, który z powodu kosztownego uzbrojenia i wyposażenia wymaga zamożnych ludzi, trudnych do znalezienia i zastąpienia. Obecne uzbrojenie i wyposażenie czyni ich ociężałymi. Jeżeli te oddziały mają skutecznie oddziaływać to muszą mieć warunki do spokojnego celowania, tzn. wcześniej nie mogą się nadmiernie wysilać. Wymagają dalszych oddziałów, które będą ich chronić przed atakami bronią białą, jednym słowem: w swojej obecnej postaci i organizacji nadają się tylko do ograniczonego zastosowania i są mimo swojej obecnej wysokiej wartości w stałej,zabezpieczonej pozycji w żadnym wypadku nie nadają się do zastosowania jako tyralierzy alni lekka piechota.[i/]
Słowo: "elita" odnosi się tutaj do aspektu społecznego, nie militarnego.
Manewry federacyjnych w roku 1856 pozostawiły o s.w. następującą opinię [10];
[i]Najskromniej wypadły dokonania s.w. Jest to wynikiem szwankującej instrukcji, która wciąż nie wyjaśnia jak ich stosować, czy jako lekką piechotę czy "pozycyjną artylerię". Pierwsza funkcję spełniają oni, na ile mogliśmy to obserwować, z bardzo małym zrozumieniem j jeszcze mniejszą energią. Dopóki nie określi się ich zastosowania to s.w. nie odzyskają wcześniejszej użyteczności. Wielu mówi wprost, że najlepiej byłoby tę specjalistyczną formację rozwiązać, strzelców przydzielić do kompanii jegerskich a im wszystkim dać sztucery.
W tym czasie jegrzy mieli już dobry, małokalibrowy karabin i zbyteczność s.w. stawała się widoczna. Podkreślił to w roku 1860 w swym artykule szwajcarski weteran: [11]
Strzelcy wyborowi, których ważność - mówiąc otwarcie - nigdy nie mogła dosięgnąć poziomu, jakiego dla tej narodowej formacji chciałaby opinia społeczna i społeczna sympatia.
Do walki w tyralierze są za ciężko obładowani a ich ogień za powolny. Ponieważ są wyćwiczeni głównie na strzelnicach, to w polu, gdzie odległości do celu są nieznane i najczęściej znacznie większe, ich celność nie będzie wysoka a jeżeli jeszcze będą musieli pobiegać, to spadnie do zera.
Kiedy jednak cała piechota zostanie uzbrojona w broń precyzyjną, to wybije ostatnia godzina naszych s.w. i ich dzisiejszego modelu.
Dotychczas największa biegłość s.w. ujawniała się tam gdzie byli używani jako rodzaj lekkiej artylerii. Z chronionych pozycji na zboczach górskich albo na skrajach lasów, gdzie pełni animuszu celowali z zimną krwią, mogli zadać wrogowi ciężkie straty, nigdy jednak nie zdołali go zatrzymać.
W innych publikacjach z tego okresu także napotykamy refleksję, że swą egzystencję s.w. zawdzięczają w dużej mierze publicznej sympatii. W każdym razie nosili eleganckie mundury [12]. Nie widać przypadkiem podobieństwa do uniformu francuskich strzelców pieszych?
Czy po z górą dekadzie od wprowadzenia Feldstutzera w kompaniach s.w. coś się zmieniło? Opinia z roku 1863 [13]:
Pod względem wyszkolenia i dyscypliny taktycznej kompanie s.w. ustępują kompaniom jegerskim batalionów piechoty. Są słabe w ubezpieczaniu, ociężale i pedantyczne w tyralierze, ich oficerowie nie wykazują się umiejętnością wykorzystania terenu i nie panują nad swymi kompaniami.
W tym samym c zasie podnoszą się głosy o organicznej słabości kompanijnej organizacji s.w. i jej przyczynach [12]:
W rożnych kompaniach, widzianych podczas służby, obserwowaliśmy że nawet najlepszy kapitan, nie widząc perspektyw dalszej kariery, wkrótce gnuśniał. Zadowala go, jeżeli żyje w zgodzie z kompanią i może bez problemów odsłużyć tych kilka lat które mu zostały. Pozostaje w nadmiernej zażyłości ze swymi podwładnymi a nad sobą nie ma żadnego autorytetu, na którym mógłby się oprzeć, Ta sytuacja jest tym bardziej fatalna że strzelcy rekrutują się z inteligentnych i zamożnych warstw ludności, bystro obserwujących wszelkie wpadki oficerów. Zamiast wykorzystywać tę inteligencję we właściwy sposób do kształcenia elitarnego korpusu, obecnie utrudnia ona niestety zachowania porządku i dyscypliny.
W praktyce kompania okazała się za małym organizmem, tak taktycznie jak i organizacyjnie. Materia była oporna i batalionowa organizacja s.w. pojawi dopiero w roku 1870, natomiast cztery lata później s.w. znikną jako osobny rodzaj wojska i zostaną wchłonięci przez piechotę.
W roku 1865 w ramach dyskusji do czego się s.w. się nadają i czy ich aspiracje do statusu wojskowej elity są uzasadnione, czytamy co następuje [14]:
W skrócie:
S.w. powinni być w stanie spełniać następujące funkcje:
- Zawiązanie walki: s.w. maszerują na czele i działając w tyralierze bądź w roju, powstrzymują ogniem wrogich tyralierów, maskując własne wojska w trakcie rozwijania się z kolumn.
- Przygotowanie bitwy przez walkę ogniową w szyku rozproszonym samodzielnie albo na skrzydłach ogólnej tyraliery i ze wsparciem przez odwody.
- Współudział w rozstrzygającym natarciu np. przez włączenie się do kolumny batalionowej,
- Obsada i obrona szczególnie ważnych, kluczowych pozycji: wsi, zagajnika, przejścia przez rzekę, przysiółka w wojnie górskiej, itp.
- Ubezpieczanie marszów i placówek.
Na pytanie, czy w obecnej sytuacji s.w. są w stanie te zadania wypełnić, trzeba niestety odpowiedzieć przecząco, w pierwszej linii upatrując przyczyny w wadliwej organizacji.
Z mankamentów s.w. dobrze zdawali sobie sprawę ich właśni oficerowie. Jak oceniali kondycję swej formacji? [15]:
Dobrze wiemy że dotąd większość oficerów uważa s.w. za broń pozycyjną, co oznacza z góry rezygnację z ruchliwości. Wiemy też że są oficerowie i strzelcy, których ten przesąd posunął do tego że chcieliby walczyć tyko tam gdzie mogą się zamaskować w bezpiecznym ukryciu. Ciężkie wyposażenie przyczyniło się do rozpowszechnienia tych niepraktycznych poglądów. Zakładamy jednak że kampania 1847 wstrząsnęła tymi poglądami i wielu uważa, że coś powinno się zmienić.
Oficerowie s.w. nawołują do reform. Tradycyjnie uważano s.w. za substytut lekkiej artylerii, proponują więc [15] podział kompanii s.w. na 8 "baterii". W ramach baterii poszczególni żołnierze specjalizowaliby się w obserwacji, szacowaniu dystansu, przygotowaniu amunicji, itd. Całkiem sensowne - oficerowie utyskują że wielu s.w. nie umie odlewać pocisków. Najlepszych strzelców rozdzielono by między baterie. Na największe odległości strzelali by tylko oni, pozostali ładowali by im broń. Dzięki specjalizacji i zespołowemu działaniu podzielona na "baterie" kompania s.w. byłaby bardziej efektywna. Jest tam wiele dobrych pomysłów i jeden problem: zaproponowana organizacja zdecydowanie odbiega od wszystkiego co do tej pory znało szwajcarskie wojsko. Tak czy inaczej autorzy są zdania że kompania s.w. dobrze się sprawdzi, działając w luźnym szyku jako np. awangarda oddziału piechoty. Jak mogłaby w praktyce taka akcja przebiegać? Zróbmy myślowy eksperyment.
Stoi na polu rozwinięta kompania s.w. Z daleka zbliża się przeciwnik, także uformowany w tyralierę. Ufni w zasięg swej broni i strzeleckie umiejętności s.w. czekają aż ten się zbliży się i będą go mogli spokojnie wystrzelać. Już 500 m, szykują się do otwarcia ognia i - oops, Houston, mamy problem! Wróg okazał się kompanią francuskich żuawów albo algierskich tyralierów (turcos). Ci, ani myśląc o walce ogniowej, nagle ruszają biegiem w luźnym szyku. Lecą w pełnym pędzie (pas gymnastique), pochyleni, zygzakując i wykonując uniki, utrudniające celowanie. 500 metrów mogą pokonać w 2 minuty. Pierwsze strzały s.w. są w tych warunkach mało skuteczne i na biegnących nie robią wrażenia. Ci zaś są coraz bliżej, w luźnym, ale wciąż wyrównanym, spójnym szyku. Wyją jak potępieńcy i złowrogo błyskają bagnetami. Trzeba przestawiać celowniki, dym prochowy psuje widoczność, nieskuteczność ognia deprymuje. Pytanie: ile jako-tako wymierzonych strzałów s.w. zdołają oddać i w którym momencie złamią szyk, zaczynając uciekać? Fikcja? Oj, nie! Podobne sytuacje zdarzyły się w różnych miejscach, np. w Lombardii, gdzie miejsce szwajcarskich s.w. zajęła uzbrojona w Lorenze cesarska piechota.
-----------------------------------------------------------------
Kompanie strzelców wyborowych w początkach swego istnienia odegrały w szwajcarskiej wojskowości zauważalną rolę. W okresie późniejszym ich wartość bojowa stale malała, głównie wskutek utraty ruchliwości, rozczłonkowania, niepraktycznego wyszkolenia, notorycznych problemów z dyscypliną i wątpliwej zdolności współdziałania z resztą armii. Później wpływ miało też wyposażenie reszty piechoty w broń gwintowaną. Na szczęście w tym okresie s.w. nie musieli mierzyć się w polu z którąś z przodujących armii Europy (na przełomie 1856/57 r. mało brakowało a byli by to Prusacy). Dlatego s.w. zachowali społeczny prestiż i pozostali symbolem szwajcarskiej obronności oraz strzeleckiego mistrzostwa, którym Szwajcarzy słusznie się chlubią.
-----------------------------------------------------------------
Źródła:
[1] Exerzirreglement für die eidgenössischen Scharfschützen (1848)
[2] Abrichtungs-Reglement fuer die Jäger der k.k. Armee (1848)
[3] F.Waldersee - Die Methode zur kriegsgemässen Ausbildung der Infanterie fuer das gestreute Gefecht (1848)
[4] Der siegreiche Kampf der Eidgenossen genen Jesuitismus und Sonderbund (1848)
[5] J.Leuthy - Die neuesten Kriegseregignisse in der Schweiz veranlasst durch Berufung der Jesuiten (1848)
[6] Ralph Weaver - Three Weeks in November. A Military History of the Swiss Civil War of 1847, ISBN 978-1908916570
[7] H.Dufour - Allgemeiner Bericht des Eidgenössischen Oberbefehlshaber ueber die Bewaffnung u. den Feldzug 1847 (1848)
[8] Schweizerische Militärzeitschrift, rocznik 1848
[9] Buckhardt-Iselin - Ideen ueber Organisation und Taktik der Schweizerischen Infanterie (1851)
[10] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1856
[11] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1860
[12] https://de.wikipedia.org/wiki/Datei:Schw...n_1862.jpg
[13] Allgemeine schweizerische Militärzeitung, rocznik 1863
[14] Allgemeine schweizerische Militäerzeitung, rocznik 1865
[15] Qualifizieren sich die Schweizerischen Scharfschützen zu einer Spezialwaffe oder Nicht? (praca zbiorowa oficerów s.w. z 1850)[/i]