Wczoraj stawiłem się na strzelnice Ekspert w Jaworznie z Enfieldem P53 do przestrzelania [oczywiście jest to ten sam oryginał z postu powyżej] , ze względu na warunki strzelałem tylko z postawy stojąc z ''wolnej ręki'' czyli tak jak na zawodach , dystans 50m tarcza sportowa pistoletowa.
Na pierwsza próbę strzelecka użyłem dawkę prochu ZS 4 o naważce ~52 grain oraz moje pociski typu Minie-Willams o wadze 514 grain kalibrowana na ''ciasno'' w stosunku do kalibru P 53 gdyż tylko taki kalibrator posiadam do innych mych Enfieldów.
W wad strzelecko-sportowych tego oryginalnego P53 subiektywnie uważam [jak dla mnie] : za długa kolba oraz bardzo szeroka szczerbinka typu V w celowniku choć tu łatwo to wymienić gdyż ten element celownika w ORYGINAŁACH jest wymienny , mocowany do ramy celownika tylko jedną śrubką , natomiast w replikach rama celownika wraz z szczerbinką stanowi jedną integralną całość co przysparza nieraz wiele kłopotów w regulacji/ustawieniu celowników w Enfieldach-replikach...
Jak widać z powyższej fotki jest całkiem OK jeśli idzie o skupienie 10ciu strzałów [oczywiście jak na pierwszy raz z 160letniego oryginału...] , celowałem pod czarne i jak widać tam mniej więcej układały się przestrzeliny , czyli strzela ''centralnie''...bardzo długa kolba powoduje przy mych warunkach fizycznych mniejszą stabilność postawy i tym samym nieco ''ciągnie mnie'' w prawo przy strzale...
Tu natomiast widzimy tarcze którą również strzeliłem ''z wolnej ręki'' celując tym razem w centrum czarnego pola z założonymi okularami strzeleckimi , tu też jest strzelone 10 strzałów w tym bardzo ładne skupienie 6ciu przestrzelin lecz tak jak poprzednio nieco w prawo prawdopodobnie za sprawą zbyt długiej kolby jak na me upodobania...
Następnie postrzelaliśmy sobie z Darkiem do tarczy ''okolicznościowej'' z pewna postacią z znanej kreskówki
Lufy nie czyściłem całe 30 strzałów , zero kłopotów z nagarem i tym samym z sprawnym ładowaniem broni , smar własny...jak widać oryginały ''dają rade'' i zasadniczo są o wiele lepsze jakościowo i techniczne od współczesnym replik nawet tych z najwyższej półki typu PH itp...
Na pierwsza próbę strzelecka użyłem dawkę prochu ZS 4 o naważce ~52 grain oraz moje pociski typu Minie-Willams o wadze 514 grain kalibrowana na ''ciasno'' w stosunku do kalibru P 53 gdyż tylko taki kalibrator posiadam do innych mych Enfieldów.
W wad strzelecko-sportowych tego oryginalnego P53 subiektywnie uważam [jak dla mnie] : za długa kolba oraz bardzo szeroka szczerbinka typu V w celowniku choć tu łatwo to wymienić gdyż ten element celownika w ORYGINAŁACH jest wymienny , mocowany do ramy celownika tylko jedną śrubką , natomiast w replikach rama celownika wraz z szczerbinką stanowi jedną integralną całość co przysparza nieraz wiele kłopotów w regulacji/ustawieniu celowników w Enfieldach-replikach...
Jak widać z powyższej fotki jest całkiem OK jeśli idzie o skupienie 10ciu strzałów [oczywiście jak na pierwszy raz z 160letniego oryginału...] , celowałem pod czarne i jak widać tam mniej więcej układały się przestrzeliny , czyli strzela ''centralnie''...bardzo długa kolba powoduje przy mych warunkach fizycznych mniejszą stabilność postawy i tym samym nieco ''ciągnie mnie'' w prawo przy strzale...
Tu natomiast widzimy tarcze którą również strzeliłem ''z wolnej ręki'' celując tym razem w centrum czarnego pola z założonymi okularami strzeleckimi , tu też jest strzelone 10 strzałów w tym bardzo ładne skupienie 6ciu przestrzelin lecz tak jak poprzednio nieco w prawo prawdopodobnie za sprawą zbyt długiej kolby jak na me upodobania...
Następnie postrzelaliśmy sobie z Darkiem do tarczy ''okolicznościowej'' z pewna postacią z znanej kreskówki
Lufy nie czyściłem całe 30 strzałów , zero kłopotów z nagarem i tym samym z sprawnym ładowaniem broni , smar własny...jak widać oryginały ''dają rade'' i zasadniczo są o wiele lepsze jakościowo i techniczne od współczesnym replik nawet tych z najwyższej półki typu PH itp...