12-04-21, 06:08 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-04-21, 06:10 PM przez Wycior.
Powód edycji: Gramatyka
)
"Czescy histrorycy nienazywaja wygranej bitwy pod Trutnowem ''pyrrusowym'' zwyciestwem"
Zwycięstwo na pewno Pyrrusowe: nie tylko bardzo kosztowne ale i bezsensowne. Po przełamaniu austriackiej pozycji w Nachodzie Trautenau nie tylko traciło znaczenie jako pozycja blokująca ale stawało się pułapką. Poza tym: zwycięstwo kojarzy się z trofeami: zdobytymi sztandarami, działami. Pod Trautenau żadnych trofeów. Przeciwnika wyparto ale nie rozbito.
''zaprzepaszczonym zwyciestwem'' ??? To czescy historycy. A inni historycy?
Równie dobrze można mówić o "podarowanym" zwycięstwie ponieważ główną przyczyną pruskiej porażki były rażące błędy generała Bonina, dowodzącego pruskim I korpusem. W nieudolności i niekompetencji były dworak okazał się godnym rywalem Benedeka. Podzątkowo Prusacy wyparli cesarskich (brygada Mondela) z Trautenau. Generał Bonin, zaniedbując rozpoznanie, pochopnie uznał ten sukces za koniec bitwy i odrzucił wsparcie zaoferowane mu przez maszerujący w pobliżu korpus gwardii. Zaniechał też obserwacji cofającego się wroga. Przede wszystkim zaniedbał jednak osłony lewego skrzydła korpusu maszerującego w stronę Pilnikova.
Wystarczyło umocnić zdobyte wzgórza na południe od Trautenau ( Hopfenberg, Galgenberg, Katzauer Berg). Była to wspaniała, naturalna pozycja obronna. Odpowiednio przygotowana i obsadzona, mogła zniweczyć każde natarcie na Trautenau. Niestety, została tam tylko słaba awangarda (za chwilę: ariergarda), która musiała przyjąć cały ciężar natarcia korpusu Gablenza wspartego masą artylerii. Zrobiła to wzorowo, realizując walkę w odwrocie - jedną z najtrudniejszych operacji wojskowych. Pruska piechota zachowała porządek, dyscyplinę i organizację, demoralizując nacierających krwawymi stratami. Mimo wielkiej przewagi w panikę nie wpadła, w odróżnieniu od generała Bonina, który - znowu pochopnie - zarządził głęboki odwrót.
Obrazek z Trautenau będzie się powtarzał. Nacierające w nieskoordynowany sposób zwarte szyki cesarskich będą koszone zdyscyplinowanym ogniem Prusaków. W roku 1864 taktyczny geniusz Gablenz dowodził w Danii. Musiał wiedzieć o bitwie pod Lundby i skutkach ataku w zwartym szyku na piechotę z iglicówkami. Niczego go to jednak nie nauczyło i nie zachwiało wiary w nieodpartą moc austriackich bagnetów.
"10 korpus CK Armi niezostal wzmiocniony nastepnymi korpusami"
To niestety "życzeniowe" myślenie. Już po godzinie 16.00 bitwy pozycja Gablenza była nie do utrzymania. Pruski I korpus wycofał się, nie tracąc zdolności bojowej. Na prawym skrzydle Gablenza, pod Upicami, maszerował korpus gwardii, trochę dalej stał V korpus po przełamaniu obrony w Nachodzie. Cokolwiek szło na Trautenau wystawiało prawe skrzydło pod uderzenie. Gablenz powinien natychmiast się wycofać ale i to zawalił. W efekcie następnego dnia, aby uniknąć okrążenia, musiał poświęcić brygadę Grivicica,
Zwycięstwo na pewno Pyrrusowe: nie tylko bardzo kosztowne ale i bezsensowne. Po przełamaniu austriackiej pozycji w Nachodzie Trautenau nie tylko traciło znaczenie jako pozycja blokująca ale stawało się pułapką. Poza tym: zwycięstwo kojarzy się z trofeami: zdobytymi sztandarami, działami. Pod Trautenau żadnych trofeów. Przeciwnika wyparto ale nie rozbito.
''zaprzepaszczonym zwyciestwem'' ??? To czescy historycy. A inni historycy?
Równie dobrze można mówić o "podarowanym" zwycięstwie ponieważ główną przyczyną pruskiej porażki były rażące błędy generała Bonina, dowodzącego pruskim I korpusem. W nieudolności i niekompetencji były dworak okazał się godnym rywalem Benedeka. Podzątkowo Prusacy wyparli cesarskich (brygada Mondela) z Trautenau. Generał Bonin, zaniedbując rozpoznanie, pochopnie uznał ten sukces za koniec bitwy i odrzucił wsparcie zaoferowane mu przez maszerujący w pobliżu korpus gwardii. Zaniechał też obserwacji cofającego się wroga. Przede wszystkim zaniedbał jednak osłony lewego skrzydła korpusu maszerującego w stronę Pilnikova.
Wystarczyło umocnić zdobyte wzgórza na południe od Trautenau ( Hopfenberg, Galgenberg, Katzauer Berg). Była to wspaniała, naturalna pozycja obronna. Odpowiednio przygotowana i obsadzona, mogła zniweczyć każde natarcie na Trautenau. Niestety, została tam tylko słaba awangarda (za chwilę: ariergarda), która musiała przyjąć cały ciężar natarcia korpusu Gablenza wspartego masą artylerii. Zrobiła to wzorowo, realizując walkę w odwrocie - jedną z najtrudniejszych operacji wojskowych. Pruska piechota zachowała porządek, dyscyplinę i organizację, demoralizując nacierających krwawymi stratami. Mimo wielkiej przewagi w panikę nie wpadła, w odróżnieniu od generała Bonina, który - znowu pochopnie - zarządził głęboki odwrót.
Obrazek z Trautenau będzie się powtarzał. Nacierające w nieskoordynowany sposób zwarte szyki cesarskich będą koszone zdyscyplinowanym ogniem Prusaków. W roku 1864 taktyczny geniusz Gablenz dowodził w Danii. Musiał wiedzieć o bitwie pod Lundby i skutkach ataku w zwartym szyku na piechotę z iglicówkami. Niczego go to jednak nie nauczyło i nie zachwiało wiary w nieodpartą moc austriackich bagnetów.
"10 korpus CK Armi niezostal wzmiocniony nastepnymi korpusami"
To niestety "życzeniowe" myślenie. Już po godzinie 16.00 bitwy pozycja Gablenza była nie do utrzymania. Pruski I korpus wycofał się, nie tracąc zdolności bojowej. Na prawym skrzydle Gablenza, pod Upicami, maszerował korpus gwardii, trochę dalej stał V korpus po przełamaniu obrony w Nachodzie. Cokolwiek szło na Trautenau wystawiało prawe skrzydło pod uderzenie. Gablenz powinien natychmiast się wycofać ale i to zawalił. W efekcie następnego dnia, aby uniknąć okrążenia, musiał poświęcić brygadę Grivicica,