Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Repliki vr. oryginały karabinów wojskowych
#11
Ok, przepraszam frankofilów i Francuzów miłośników żab za nazwanie ich żabojadami ale to stara nazwa i wcale nie obraźliwa chociaż w obecnych czasach przewrażliwienia kto wie zatem na wszelki wypadek sorry.
A ślimaki też lubią Tongue
Lorenz .54", Podewils-Lindner .56" i inne
Odpowiedz
#12
(18-11-23, 10:36 PM)Derek napisał(a): No to zapraszam do wysłuchania wykładu prof. Bretta Gibbons'a w kolejnym jego filmiku tym razem stricte o gwincie progresywnym w karabinach wojskowych.
Koledzy przeczytajcie lub posłuchajcie uważnie bo Żabojady znowu byli pierwsi przez fuszerkę a wynaleźli doskonałe rozwiązanie strzeleckie Tongue

Czy to się komuś podoba czy nie to taka jest właśnie rzeczywistość rodem z połowy XIX w. o czym także pisał Rusznik w rożnych miejscach.

Bardzo fajne te nagrania. Widać, że gość ma pasję i dar do opowiadania. Według mnie nie zmienia to jednak faktu, iż gwint progresywny w karabinach wojskowych typu Enfield i Springfield nie jest panaceum na wszystkie problemy i podobnie jak lufy o stałej głębości gwintu ma swoje wymagania.
 
Doskonałym tego przykładem jest łasnie ACW i kwestia regulaminowej amerykańskiej amunicji, która sprawdzałaby się zarówno w lufach .577 importowanych Enfield-ów jak również w lufach .580 lokalnych Springfield-ów. Regulaminowy pocisk Burtona (właściwie Benton-a) do nich miał średnicę .5775 cala i aby w warunkach bojowych móc być wykorzystywany w lufach Enfield-ów w kalibrze .577 musiał został pomniejszony do .574 cala.
 
Jak ten krok odbił się celności Springfield-ów z lufami .580 z gwintem progresywnym?
Czy gwint progresywny stabilizował mocno podkalibrowy pocisk o średnicy mniejszej od kalibru lufy o .006 cala?
 
Odpowiedzi na te pytania dostarcza właśnie historia i sam imć Pan Gibbons. Na początku próbowano ratować się (z marnym skutkiem) zwiększeniem naważki prochowej, a final to wprowadzenie nowego pocisku Willkinsona z trzpieniem w otworze ekspansywnym, który miał umożliwić efektywne rozpęcznienie pocisku w lufie .580 i celność zgodną z ówczesnymi wojskowymi standardami zarówno dla broni z lufami .577 jak i .580 
 
Jak wiadomo nie od dziś gwinty o stałej głębokości też mają swoje wymagania. Z moich doświadzeń z lufami włoskimi wynika, iż najlepsze skupienia na tarczy dają pociski (również te historyczne np. .575-213 OS ) o średnicy około .001 cala mniejszej od kalibru lufy. W sumie ta zasada doboru pocisków do lufy o stałej głębokości gwintu była stosowana również w przypadku regulaminowych angielskich patronów do luf wojskowych o stałej głębokości gwintu np. pocisków Pritchett bez miseczki w "dupce". Smile
 
IMHO gwint progresywny jak najbardziej stanowi krok naprzód i ma sporo zalet, które są szczególnie widoczne głównie w przypadku gdy chcemy strzelać dużo, długo, szybko i skutecznie razić siłę żywą przeciwnika. Absolutnie nie odradzam zakupu ani nie krytykuję broni o lufie z gwintem progresywnym ale byłbym daleki od dyskredytowania broni o tradycyjnym sposobie gwintowania. W naszych realiach strzelnicowych nie potrzeba szmocy tylko precyzji i umiejętności najczęściej na dystansach 50 i 100m.
 
Jak dotąd nie widziałem/słyszałem na zawodach żadnego posiadacza oryginalnego Enfield-a zarówno z gwintem progresywnym jak i o stałej głębokości aby stosował angielskie regulaminowe patrony bojowe z pociskiem Pritchett-a .550 lub .568 z miseczką w dupce i ładunkiem około 70grain. Może czas wprowadzić taki wymóg w konkurencji Lamarmora/O i Minie/O? Taka konkurencja dla purystów i twardzieli – bez kurtek strzeleckich, ochraniaczy, butów z obciążnikami???  Wink

Osobną kwestią jest wykorzystanie bojowych ładunków w lufach replik z gwintem o stałej głębokości. Tutaj zapewne można przyjąć, iż przy wykorzystaniu regulaminowych angielskich patronów wojskowych najlepiej sprawdzą się lufy o głębszych gwintach, a takie występują zarówno w oryginałach jak i wielu replikach (również tych włoskich). Bez rzetelnych testów nie pokusiłbym się jednak o autorytarne stwierdzenie, iż lufy replik się do takej amunicji nie nadają. IMHO kluczową kwestią jest wykonanie patrona z uwzgędnieniem parametrów konkretnej lufy i odpowiedniej dla niej tolerancją oraz zapewnienie efektywnego rozpęcznienia pocisku.
 
Może gdzieś/kiedyś zainicjujemy dla chętnych takie całodzienne spotkanko strzelecko-porównawcze przy grilu dla Enfield-ów i Springfield-ów? Oczywiscie dla oryginałów i replik. Niestety nie mam kokili Pritchetta- a ale mogę wspomóc pociskami .575-213OS. Trzeba by było tylko zrobić kalibratory .574 i .5775
 
Pozdarwiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości