Witaj, Gość
Musisz się zarejestrować przed napisaniem posta.

Użytkownik
  

Hasło
  





Szukaj na forum

(Zaawansowane szukanie)

Statystyki
» Użytkownicy: 184
» Najnowszy użytkownik: rethempthoor
» Wątków na forum: 367
» Postów na forum: 2,789

Pełne statystyki

Użytkownicy online
Aktualnie jest 38 użytkowników online.
» 0 Użytkownik(ów) | 36 Gość(i)
Bing, Google

Ostatnie wątki
Czarnoprochowe Zawody o K...
Forum: Zapowiedzi zawodów, spotkań
Ostatni post: Derek
9 godzin(y) temu
» Odpowiedzi: 1
» Wyświetleń: 25
2021 Rozpoczynamy
Forum: Radomsko - KS Rusznica
Ostatni post: compass200
10-05-24, 06:06 PM
» Odpowiedzi: 485
» Wyświetleń: 179,802
Sztucer z Bremy - ustawia...
Forum: Broń długa
Ostatni post: Derek
09-05-24, 06:05 PM
» Odpowiedzi: 14
» Wyświetleń: 682
Powstanie Styczniowe...
Forum: Wojny i Armie
Ostatni post: Rusznik
07-05-24, 10:31 PM
» Odpowiedzi: 51
» Wyświetleń: 16,296
Filmy o powstaniu styczni...
Forum: Wideo - filmy
Ostatni post: safnat
07-05-24, 01:16 AM
» Odpowiedzi: 12
» Wyświetleń: 340
O kb. Whitworth mit o zak...
Forum: Mity i bajki
Ostatni post: Derek
04-05-24, 10:23 PM
» Odpowiedzi: 28
» Wyświetleń: 100
Prosba do admina
Forum: Hyde Park
Ostatni post: variag
04-05-24, 09:55 PM
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 63
Kosz
Forum: Kosz
Ostatni post: Derek
04-05-24, 09:33 PM
» Odpowiedzi: 13
» Wyświetleń: 77
Ceny broni kiedyś i dziś....
Forum: Artykuły
Ostatni post: variag
04-05-24, 06:17 PM
» Odpowiedzi: 34
» Wyświetleń: 1,347
Pistolet Feinwerkbau hist...
Forum: Kupię
Ostatni post: Doktor200
03-05-24, 09:01 PM
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 41

 
Lightbulb Dwubączkowe karabiny Enfield dla oddziałów Strzelców.
Napisane przez: Derek - 09-02-21, 05:21 PM - Forum: Kapiszonowa - Odpowiedzi (29)

Wprowadzenie
Tym postem inauguruję cykl artykułów autorstwa Rusznika o krótkich karabinach z Enfield produkowanych dla strzelców Jej Królewskiej Mości królowej brytyjskiej Wiktorii. Zaczynamy od historii tych karabinów i pokazania ich współczesnego wyglądu.
Zapraszam także do dyskusji i uzupełnienia wiedzy tak ciekawej bronioznawczo.

Rusznik napisał(a): Historia zaczęła się jeszcze podczas wojny krymskiej 1853-56 r. W czasie tej wojny strzelcy-jegrzy Angielscy otrzymali w zamian za swe przestarzale karabiny Brunswick karabiny Minie M 1851 po 1854 roku zaś otrzymali małą partię zmodernizowanych Brunswick'ów z lufami typu Minie. Także cześć strzelców otrzymała nowe piechotne karabiny Enfield M 1853. Z karabinów Minie M 1851 oraz piechotnych Enfieldów M 1853 – P/53 strzelcy nie byli zbyt zadowoleni gdyż broń była dlugaśna i zatem nieporęczna dla tych mobilnych formacji a ich celność punktowa pozostawiała wiele do życzenia, natomiast zmodernizowane sztucery Brunswick'ie M 1837/54 z lufą typu Mnie okazały się celne i poręczne jednak zbyt mało ich wyprodukowano [około 4 tys. sztuk] aby zaspokoić potrzeby strzelców. Tak wiec jeszcze przed 1856 rokiem zapadła decyzja zaprojektowania strzeleckiego Enfield'a czyli zwyczajna przeróbka piechociaka Enfield P/53 na potrzeby strzelców i tak się stało. Karabin Enfield skrócono do długości około 49'' [125 cm] w tym lufa miała 33'' z gwintem tożsamym jak w piechotnej wersji czyli 3 bruzdowy o stałym skręcie 1-78'' oraz stałej głębokości 0.014'' , natomiast okucia kolby wykonano w całości z utwardzanego żelaza . Celownik ramkowy wyskalowany od 100 do 1100 jardów, przesunięto go dalej od oka w pobliże bączka objemki. Zaczep na pas zmieniono przenosząc antabkę z kabłąka spustowego [piechota] na kolbę oraz zamontowano [lutowanie] zaczep do szablastego bagnetu z lufy kilkanaście cm od jej wylotu.
Lufa ważyła około 3 funty i 10,5 oz wiec była stosunkowo lekka a cała bron ważyła też niewiele bo 3,7-3,85 kg. Ten nowy model karabinu wprowadzono do służby dla strzelców w 1856 roku a do 1859 r. wyprodukowano ich około 76.000 sztuk. Broń ta jednak podczas testów strzeleckich okazała się niezbyt celna zwłaszcza z nałożonym na wiotka lufę ciężkim jataganowym bagnetem. Około 1858 r. postanowiono zmodernizować ten model strzeleckiego karabinu Enfield P/56 i tak powstał nowy model z przedłużanym łożem i nowa lufa z gwintem progresywnym na głębokości u dna lufy miał głębokość 0.013'' a u wylotu 0.005'' co wyraźnie poprawiło celność i tolerancje na rożną jakość amunicji. Zaczep bagnetowy powędrował na pierwszy bączek-objemke co poprawiło walory strzeleckie z założonym bagnetem stąd też wzięła się potoczna nazwa tego modelu ''Bar on Band''. Karabin ten często w oficjalnych rejestrach oznaczano „Short Rifle P/56, Bar on Band”. Czasami można spotkać wersje z obróconą ramką celowniczą. Wyprodukowano tego modelu około 30.000 sztuk [wielka rzadkość na dziś].

W międzyczasie dla Marynarki Wojennej UK powstał nowy model karabinu Enfield'a z ciężką lufą i nowym gwintowaniem 5 bruzdowym z szybkim skrętem gwintu 1-48'' w mosiężnych okuciach jak piechociak to sławny model P/58 Naval rifle. Okazało że nowa lufa jest bardzo celna co ''podnieciło'' strzelców angielskich którzy domagali się szybkiego wprowadzenia tych nowych luf w swych strzeleckich Enfieldach i tak powstał nowy model M 1860 – P/60 z nowa ciężką lufą o wadze 4 funty i 1,5 oz z progresywnym gwintowanie o szybkim skręcie 1-48'' reszta podzespołów broni pozostała bez większych zmian.
W 1861 wprowadzono wersie z nową nastawą celownika pod amunicję z ulepszonym prochem i zwiększono nastawy do 1250 jardów oraz częściowo wprowadzono nowe bączki-objemki lufy typu Baddeley. Wyprodukowano nowego modelu M 1860 – P/60 i M 1861 – P/61 około 50.000 sztuk . Broń ta okazała się wyjątkowo celna i sprawna podczas amerykańskiej wojny domowej modeli tych ożywali strzelcy wyborowi obu stron konfliktu.
 
Poniżej przedstawiam trzy Enfieldy Rusznika w tym (pierwszy z góry) jego karabin zawodniczy model M 1860/61 [data na zamku 1864].
Kolejny w żelaznych okuciach to model ''czysty'' M 1860 – P/60 a ten w mosiężnych okuciach to wersja exportowa. Wszystkie mają lufy pięcio bruzdowe z gwintem 1-48'' w kalibrze nominalnym 0.577” czyli wagomiarowy 25 co jest wybite z boku komory lufy wraz z innymi puncami ostrzału angielskiego i kontrolnego z Birmingham.
Na fotkach też jest ujęty bagnet szablasty typu jatagan jaki był używany do tych modeli Enfielda. Ogólna produkcja tego modelu wraz z podtypami wynosiła zaledwie około 50.000 sztuk zważywszy, że długiego - piechotnego modelu M 1853 – P/53 wyprodukowano blisko 1.400.000 sztuk.
Wszystkie te Enfieldy Strzelców wyprodukowano w Birmingham każdy w innej fabryce i tak egzemplarz Rusznika jest z fabryki J.S.Roberts , mosiężny jest z fabryki Wilson , a P/60 z fabryki Moore&Harris. Wszystkie mają znana historie służby wojskowej . Wszystkie części są oryginalne i zgodne numerycznie oraz jest zgodne sygnowanie poszczególnych podzespołów broni.

[Obrazek: 903114a0fb1e92f2med.jpg]  [Obrazek: a8ceed4c9e3fa32emed.jpg]  [Obrazek: 0cd2be33f6033557med.jpg]  [Obrazek: d4a599ce66df2821med.jpg]  [Obrazek: 0f6bc650a0b9da89med.jpg]  [Obrazek: a1226c3808eba502med.jpg]



trochę więcej o tych dwóch karabinach Enfieldach M 1860 – P60. Ten w mosiężnych okuciach jest z późnej produkcji Tower z 1866 r. i nigdy nie opuścił Europy, dzielnie służył w jednej z europejskich armii i srodze się bił. Kiedyś może poznamy resztę historii tej sztuki broni . Kolbę ma nieco smuklejszą niż w typowych strzeleckich P60 punce i oznaczenie typowe dla Birmingham , zamek i kurek bez ''grawery'' czyli linii obwiedniowych itp.

Drugi przedstawiciel Enfielda dwubączkowego to typowy, rasowy P60 z celownikiem wyskalowanym do 1100 jardów. Wszystkie główne podzespoły tego karabinu są zgodnie sygnowane puncą firmową Moore&Harris co ciekawe na plasku kolby jest wybita okrągła pieczęć  korporacji zbrojeniowej z Birmingham. Robertson prawdopodobnie prowadzili skomasowaną sprzedaż tej broni dla USA - Jankesów i stąd ta dodatkowa punca-pieczęć na kolbie jako znak handlowy. Karabin ten prawdopodobnie wrócił do Europy wraz z dostawa broni dla walczącej Francji w 1870-71 roku i przeleżał spory czas w magazynach wojskowych. Zaczep bagnetowy nosi numeracje, która była zgodna z numerem bagnetu jataganowego skompletowanego z tym karabinem. Jankesi tego modelu oraz pochodnych zakupili oficjalnie w ilości około 11.000 sztuk, dodatkowo niewiele [parę tysięcy] zakupiły milicje stanowe z własnych składek społecznych.

[Obrazek: eb4f2ed8fc9f5063med.jpg]  [Obrazek: 0ba18b5f2ff4257bmed.jpg]  [Obrazek: e7237863224fc7ffmed.jpg]  [Obrazek: 59aa06d222b0e5bamed.jpg]

Rusznik napisał(a):Warto nadmienić to co pokazują fotki z mych książek, że karabiny strzelców P56 , P58 , P60 oraz P61 były drogą bronią. Karabiny te wymagały precyzyjniejszej fabrykacji i selekcji powykonawczej w porównaniu z siermiężnym piechotnym P53. Z mych obliczeń wynika, że karabin strzelców dziś musiałby kosztować ponad 10.000 zł, gdyż epokowo było to około 4 wypłat wykwalifikowanego fabrycznego robotnika w Anglii w latach 60-tych XIX wieku.
Ciekawe jest przedstawienie w liczbach zakupu piechotnych karabinów Enfield vis karabiny Strzeleckie na potrzeby ACW (amerykańskiej wojny domowej).
Jankesi zakupili na ten konflikt około 500.000 sztuk P53 i tylko około 11.000 sztuk strzeleckich Enfield'ów rożnych modeli , Konfederacja zakupiła oficjalnie około 400.000 dlugich karabinów Enfield P53 a tyko około 10.000 strzeleckich modeli.

Wszystkie te fakty „widać” na fotkach z książek, które posiada Rusznik

[Obrazek: c9b37ea806390c3cmed.jpg]  [Obrazek: 5bc5967ab4776ec3med.jpg]

Ostatnie fotografie przedstawiają rzadki karabin strzelców M 1858 czyli tak zwanego ''Bar on Band'' .



 
[Obrazek: c23c3b096ea3add2med.jpg]  [Obrazek: e6f0ee3ad2b2a4d6med.jpg]

relacja Rusznika ze strzelań epokowymi karabinami strzelców.


Rusznik napisał(a):Tu są fotki z dzisiejszego (19 listopada) przestrzeliwania karabinów Enfield P/60 po remoncie czyli pierwsze spontaniczne strzały po ponad 150 latach!!

[Obrazek: c83dd8b27e680f70med.jpg]
Pierwsza fotka przedstawia ''super profesjonalny sprzęt'' do elaboracji Enfieldów oraz inny tajemny i wielce skomplikowany sprzęt . A tak na poważnie to do obu Enfieldów P60 użyłem tej samej naważki 53/54 grain ZS4 i tego samego [mojego] pociski Wiliams Minie niekalibrowanego około kalibru .58" oraz mojego smaru. Tego samego zestawu amunicji ożywam w mym Enfieldzie M 1860/61 wiec poszedłem na twardo albo będą strzelać na tej amunicji albo „mom to w rzyci” …
Co do warunków na strzelnicy mimo tego, że było dość ciepło jak na listopad 13-15 stopni C to niestety wiał wiatr halny, który kiwał i kołysał mi ekranem tarczy co miało negatywny wpływ na wynik skupienia przestrzelin do tego oświetlenie było problematyczne gdyż stanowisko miałem w słońcu a tarcze w cieniu.
Nic to przecież chodziło o to aby uruchomić strzelecko oba Enfieldy po ponad 150 latach letargu.


[Obrazek: c0850d5862dab313med.jpg]
Powyżej jest ukazane super hiper wyczynowe stanowisko strzeleckie z ławą strzelecką regulowana śrubami i z poziomicami oraz z amortyzatorami odrzutu . 
Na pierwszy ogień poszedł ''mosiężny'' Enfield najpierw odstrzeliłem kilka pocisków w kulochwyt dla ułożenia i rozgrzania lufy , następnie oddałem 10 strzałów z podpórki:

[Obrazek: 82a82be1373fbbd1med.jpg]

Potem bez czyszczenia i innych ceregieli 10 strzałów z WOLNEJ REKI wynik sumaryczny na fotce poniżej.

[Obrazek: ba1b2da5924cc136med.jpg]

Broń odpalała bez problemów za każdym razem nic nie prychało z kominka, ponad 20 strzałów oddałem bez czyszczenia , pociski ładowało się tak samo lekko od pierwszego strzału do ostatniego lufa niewiele się zabrudziła.
Niestety albo to wynik bujania tarczy albo jeszcze niedorobionego ''be
[b]d[/b]ding'u'' skupienie nieco wędrowało w osi, ale i tak jak na pierwsze strzały po ponad 150 latach od tak z marszu i nonszalancko to skupienie jest wielce obiecująco strzelecko.
Drugi do przestrzeliwania poszedł Enfield P60 ''w żelazie'' ta sama amunicja i sentencja strzelecka czyli najpierw 10 strzałów z podpórki:

[Obrazek: d1ec07e7fb8628d4med.jpg]
i następnie 10 z wolnej ręki: fotka nr 08.

[Obrazek: 5f0fae037cc3b19dmed.jpg]

Tu też bez czyszczenia , ładowanie cały czas tak samo przyjemne i sprawne.
W „mosiężnym” Enfieldzie będzie trzeba poprawić be
[b]d[/b]ding pod lufa a w tym „żelaznym” jest luźna pierwsza objemka przed wylotem lufy co też ma negatywny wpływ na skupienie.
Zamki-spusty chodzą jak w ''szwajcarski zegarku'' ustawienie celowników to już kwestia indywidualna użytkowników tych wspaniałych karabinów.

[i]Na koniec w związku z prośbą o fotografię z bagnetem [/i]

Rusznik napisał(a):Przedstawiam Wam zdjęcie z książki, jest to reprint z oryginalnej fotki z czasów ACW przedstawiający strzelców armii północy ''jankesów'' z Enfildami P60 wraz z nałożonymi bagnetami , warto tez zwrócić uwagę na umundurowanie i osprzęt strzelców oraz na ich, że się tak wyrażę inteligentniejsze rysy twarzy w stosunku do szarej piechoty.
Moją uwagę zwraca tez nieco inne niż piechotne kepi z ozdobnymi sznurami [strzeleckimi insygniami-nagrodami??].

[Obrazek: 3d4411dbe8f1c939med.jpg]

Kontynuując temat bo Rusznik  będąc na zawodach Expert Silhouetes Cup nie zapomniał o swoich fanach (plus i minus) i przywiózł jednego ze swych Enfieldów P60 a mianowice tego w "żelazie" co to miał być ten gorszy. Strzelaliśmy z niego z powodzeniem z wolnej ręki stojąc na dystansie 50 m. Amunicja ta sama co w Goleszowie czyli 53/54 ZS 4 sypany z prochownicy do fiolek pocisk ten sam typ Wiliams-Minie tylko nieco większy niż kal. 0.580'' niekalibrowany.

[Obrazek: 938ec0f5fe00a96emed.jpg]
To pierwsze zdjęcie przedstawia efekt 10 strzałów Rusznika.


[Obrazek: 7ccd1d018b13dbcemed.jpg]

[Obrazek: 66139357de350d9emed.jpg]

Tutaj strzelał Mario tak z 6-7 pocisków (z radości zgubił rachubę strzałów  )


[Obrazek: ac5f70050904a0fcmed.jpg]

Powyżej moje dzieło i wstyd przyznać dwa istotne odskoki ten w górę to prawdopodobnie za ciasny pocisk (tak sobie tłumacze [Obrazek: icon_razz.gif]) a ten w lewo to ewidentnie moja wina.


[Obrazek: 365a045ada3b7459med.jpg]
Oddaję głos Rusznikowi :
Rusznik napisał(a):ostatnia fota to podkład tarczowy i nasze wspólne dzieło z około 22-23 przestrzeli... a tu takie ponad 157 letnie zardzewiale originały na drugim strzelaniu po ponad 150 letnim letargu.

A tak przy okazji chciałbym wam zaprezentować efekt renowacji karabinów Enfield za pomocą fotek od Rusznika. Czyli przed renowacją i po niej. Przykład blachy zamka i kurka:
[Obrazek: fd560191fc498c49med.jpg]
i po renowacji:
[Obrazek: 92ba4e1abb7729ddmed.jpg]

Kolejny przykład to fragment lufy z mocowaniem bagnetu na którym jest wybity numer. Przed renowacją wyglądał tak:
[Obrazek: 10669cada105f839med.jpg]
a po renowacji wygląda tak:
[Obrazek: 9ebaed580dcecf11med.jpg]

Wracając do meritum nasz guru pisze:
Rusznik napisał(a):Regulacje celowników ORGINALNYCH karabinów Enfield nie dokonuje się przez lutowanie.
Na fotkach są ukazane zapasowe szczerbinki wkładane na jaskółczy ogon w końcówkę ramki celowniczej i mocującą całość małą śrubką dzięki temu nie tylko można mieć kilka różnych konfiguracji formy i wielkości szczerbinki-wizjera ale też łatwo regulować lewo-prawo oraz góra-dół na najniższej nastawie celowniczej.

[Obrazek: f2f0410af601e961med.jpg]  [Obrazek: 070f0ad5c4765bf5med.jpg]

Aha co do pięknej patyny na niewyremontowanym Enfieldzie to drodzy dyletanci tam PATYNY to może było 10-20% reszta to zaschnięta rdza powierzchniowa i stary brud wszelkiej maści co otworzył skorupę o grubości około 0,5 do nawet 1mm.
Oryginalna OKSYDA lufy została zachowana w 50% całości na styku drewna łoża – lufy i istnieje nadal dla potomności. Z zaschniętego starego brudu i rdzy nie da się wyczytać HISTORI tej broni natomiast CZYTA się to z sygnatur i napisów fabrycznych oraz oznaczeń pułkowych lub magazynowych a te są tu w doskonałym stanie zachowania więc historia tego Enfielda jest mi DOSKONALE znana i zachowana dla potomności.

Wydrukuj tę wiadomość

  Karabiny "a tige' czyli z trzpieniem.
Napisane przez: Derek - 09-02-21, 02:39 PM - Forum: Kapiszonowa - Odpowiedzi (10)

W tym wątku proszę pisać o karabinach z trzpieniem bo jest ich parę Smile
Jest to nawiązanie do artykułu Krótka historia trzpienia w lufie .

Wydrukuj tę wiadomość

Bug Feldstutzer M1851 w praktyce.
Napisane przez: Derek - 08-02-21, 03:59 PM - Forum: Kapiszonowa - Odpowiedzi (34)

 10.kwiecień.2019 
Rusznik nieoceniony miłośnik długiej broni epokowej przesyła kilka fotek dla miłośników karabinów szwajcarskich.
Przed nami szwajcarskie ''trio'' Feldek , Jeger M 1856/59 oraz tarczowka w typie szwajcarskim

[Obrazek: ffe542bb35755c21med.jpg]  [Obrazek: 2d927688ddf81cdcmed.jpg]  [Obrazek: 8cea76a7b7cc43c7med.jpg]  [Obrazek: 1f934ef3e440d109med.jpg]

Z szwajcarskiego tria zrobił się kwartecik bo doszła lekka tarczówka.

[Obrazek: c1651db8e7671890med.jpg]  [Obrazek: c92b47ecf64a7665med.jpg]

Można zobaczyć różnice pomiędzy ciężką tarczówką o wadze 5,2 kg a lekką o wadze 3,1kg.

[Obrazek: da4034ece1661794med.jpg]  [Obrazek: c8435f203416777cmed.jpg]  [Obrazek: 96fa709853a7dcbemed.jpg]
Zwróćcie uwagę na pociski do szwajcarów w tym pociski Merian czyli szwajcarski mini Lorenz oraz pociski typu nieco zmodyfikowany [rowki] Bucholzer.
Na koniec creme de la creme czyli zbliżenia zamków tych feldków [Obrazek: icon_smile.gif] Ktoś kiedyś mi pisał "szkoda, że nie można obejrzeć zamków z bliska" tak oto i one:

[Obrazek: b6916456dd44440amed.jpg]  [Obrazek: 2b97961845beac37med.jpg]  [Obrazek: c116030cd54f4d63med.jpg]  [Obrazek: f24092609081e2c7med.jpg]

16.gru.2020 - 19:13
Zamieszczam parę fotografii swego feldka oczywiście M51.
Mam go już jakiś czas i jak go wziąłem w swe ręce był strasznie zapyziały a przewód lufy wołał o pomstę do nieba. Renowacja kolby to pikuś ale szlifowanie lufy i doprowadzenie jej do jako takiego stanu to godziny pucowania i przecierania. Zresztą do tej pory nie skończone bo co czyszczenie to trzeba dalej przecierać lufę by wreszcie gładź zobaczyła.
Do tego jak zwykle problemy z pociskiem bo lufa już nie trzyma wymiaru i trzeba było zamówić kokilę Buholzera u Łukasza o średnicy 10,60 mm.
[Obrazek: 29fe0d7d2644db6cmed.png]
Tak w tym roku w maju mniej więcej rozpocząłem testy na poważnie ale z rzadka i z dość kiepskim rezultatem:
[Obrazek: b7df84236fa8e1a5med.jpg]
Pociski raz latały, raz nie i tak karabin wylądował w czerwcu w szafie.
Teraz zimą mając chwilę czasu znowu go wyciągnąłem, poprawiłem naważkę na 55 gr ZS4 plus aż 48gr kaszki semoliny pszennej (tak wyżarta jest komora zapłonowa) by podnieść pocisk w lufie do miejsca gdzie gwint jest nieuszkodzony. Wreszcie pociski zaczęły latać normalnie i wycinać w tarczy równe dziurki [Obrazek: icon_smile.gif]
Dzisiaj postrzelałem acz nie bardzo miałem czasu bo to sekcja się zjawiła w dość licznym i nowym gronie to i ma koncentracja nie była normalna, mimo tego taka tarczę zdążyłem wystrzelić:
[Obrazek: 15403741856e4276med.jpg]
Wiem, wiem wynik nie najlepszy ale jak jak zwykle się cieszę i wiem, że kolejne strzelanie będzie lepsze [Obrazek: icon_smile.gif] Aha i jak zwykle 50 m stojąc.


27.gru.2020 
Długo szukałem informacji o Szwajcarach w Wimbledonie w 1860 r. a odpowiedź miałem pod nosem od ponad dwóch lat. Do rzeczy, kolejny raz przeglądnąłem znaną nam wszystkim stronę NRA http://www.researchpress.co.uk/ i przeczytawszy jeszcze raz artykuły o pierwszych zawodach w 1860 r. natknąłem się na taki oto fragment wspomnień pana J.C. Templer, Captain Commanding 18th Middlesex:
Cytat:T. Talking of Switzerland, how did the Switzers do?
J. They were first-rate. They were no doubt almost without exception admirable shots, and could well be entrusted with their liberties against a whole army of Zouaves and Turcos. They were intelligent, well-conditioned men, who quickly learnt to appreciate the English rifle; and I really believe the best thing that could have happened to them was the detention of their own weapons in the French Douanes, for it was the means of introducing them to a better weapon.
Z tego tekstu zrozumiałem tyle, że Szwajcarom zatrzymali karabiny celnicy francuscy i de facto strzelali oni z karabinów brytyjskich czyli Enfield'ów.
W innym fragmencie czytałem, że było tych Szwajcarów 16 i jeden Rosjanin.

Cały artykuł znajdziecie tutaj 
http://www.researchpress.co.uk/index.ph ... on-meeting

Niestety z tego wynika, że legenda o świetnych wynikach z karabinów szwajcarskich w 1860 r. jest nieprawdziwa  Sad
Cóż trzeba będzie ją stworzyć od nowa przynajmniej do tych 600 yards.
Zapraszam właścicieli feldków i innch karabinów rodem ze Szwajarii do prób osiągnięcia dobrych rezultatów na 300 m  Shy
Zacznijmy od tego.


31.gru.2020 
Wczoraj udało mi się postrzelać obok takiego urządzenia co jest radarem dopplerowskim i zmierzyłem prędkości pocisków Buholzer z mego feldka dla dwóch naważek.
Pierwsza to ZS3 50 gr :
1 - 306 m/s
2 - 291 m/s
3 - 292 m/s
4 - 298 m/s

Druga naważka to ZS4 55 gr :
1 i 2 - 306 m/s
3 i 4 - 308 m/s

Wniosek prosty ZS4 to bardzo "równy" proch i feldek go lubi [Obrazek: icon_smile.gif]
Zresztą strzelałem na 100 m do sylwetki kury i na 8 strzałów trafiłem 4 razy - postawa stojąc z ręki. Feldek do takiego strzelania jest stworzony [Obrazek: icon_biggrin.gif]

[Obrazek: 1575c763ec0d3915med.jpg]

20.sty.2021
Feldek raczej lubi dużo prochu minimum 50 gr i to wolnego czyli minimum ZS4 lub CH4 a lepiej ZS5 lub CH5. Tak taki proch też istnieje [Obrazek: icon_razz.gif] A jak conicale to przynajmniej zgodne wagą i długością z oryginalnymi pociskami.
Może ta tabela pomoże w wyborze pocisku:
[Obrazek: ab742a7edc882ff0med.jpg]

Nr 3 - 1851 dla Stutzera czyli pocisk Wurstembergera z flejtuchem.
Nr 4 - 1856 Jaegergewehr pocisk mini Lorenza.
Nr 5 - 1863 - pocisk Buholzera przeznaczony do wszystkich karabinów kalibru 10,40 mm (Feldstutzer 1851, Jaegergewehr 1856, Infanteriegewehr 1863, Stutzer 1864)
Nr 6 - 1867 - zmodyfikowany pocisk (taki typowy conical) do łusek przeznaczony do wszystkich Kleinkaliber - 10,3 mm do 11,02 mm.
Oryginalny Buholzer miał 26,7 mm długości i ciężar ok. 18,6 g

Wydrukuj tę wiadomość

Lightbulb 100 letnie kabury do rewolwerów.
Napisane przez: Derek - 08-02-21, 02:18 PM - Forum: Rewolwery kapiszonowe - Odpowiedzi (4)

Rusznik pisze:

Cytat:Ze względu na posuchy na forach pozwoliłem sobie popełnić oto taki krotki artykulik o rewolwerach i ich kaburach w kontekście tego jak to ongiś wyglądało i jak ... to wygląda dziś u współczesnych replik takiego sprzętu. Grono ''Świeżaków forumowych'' będzie nieco zdziwionych wyglądem 160 letnich oryginałów, reszta ''starych wyjadaczy forumowych'' będzie „syczeć” … lecz myślę sobie, że temat ten nieco ożywi ziejące na forum pustki i wniesie choć nieco światełka wiedzy bronioznawczej...

[Obrazek: f7138a285912954emed.jpg]   [Obrazek: d1f99b7cbab89d36med.jpg]
Pierwsze dwie fotki ukazują kabury rewolwerowe dwa oryginały po bokach a w środku replikę udająca wojskowa amerykańską '' yankeską'' kaburę typu '' US army'' produkcji zapewne azjatyckiej - ordynarna skora twarda i gruba z ordynarnych szyciem i wykończeniem.

[Obrazek: ad366775c1ce9febmed.jpg]   [Obrazek: bd50ca4d31bfa205med.jpg]
Fotki powyższe okazują replikę kabury „army” i jakie oryginalne rewolwery do tego typu olstra wchodziły - pasowały czyli rewolwer Remington NMA oraz Colt M 1860 oraz jak taki rewolwer ''leży'' w zamkniętej kaburze.

Następnie pokazuję bardziej ciekawy przykład epokowej ''yankeskiej'' kabury oraz rewolwer jaki w niej był noszony [ wydedukowane po śladach na skórze kabury] i jest to na 99,9% Remington-Beals Navy [bardzo rzadko spotykany antyk w Europie].
[Obrazek: b7be9cb18616b378med.jpg]  [Obrazek: 3c7cd302f851a84bmed.jpg]
Kolejna fotka pokazuje piękne szycie wieka kabury oraz fakturę skóry prawdopodobnie jagnięcej, kabura szyta z podwójnej skory jagnięcej całość o grubości około 2,5mm skora miękka i delikatna szycie gęste i bardzo dokładne.

[Obrazek: a7fca97750dc4441med.jpg]
Fotka powyżej ukazuje dolne wykończenie kabury ,

[Obrazek: cec85167f2ea6f03med.jpg]   [Obrazek: e7da3b775908adfcmed.jpg]
fotki dwie powyższe ukazują wewnętrzną stronę wieka kabury .

[Obrazek: 981495b1a99e2e88med.jpg]   [Obrazek: b7b2dbc04596551emed.jpg]
Te fotki okazują kaburę wraz z schowanym w niej rewolwerem i śladami używania w postaci odciśnięć użytkowych od brzucha kawalerzysty. Kabura smukła lekka w stanie nadal użytkowym trafiła do Europy prawdopodobnie wraz z dostawami broni z USA dla Francji w 1870-71 roku.

Kolejne fotki okazują mój najnowszy nabytek do kolekcji czyli epokowa kaburę do Beaumont-Adamsa wraz ze smyczą z plecionki skórzanej co jest wieka rzadkością gdyż najczęściej smycze angielskie były sznurowe !!! Bardzo solidnie wykonana i uszyta kabura podpisana wewnątrz wieka podpis imieniem i nazwiskiem oraz innymi symbolami zapewne jednostki albo terytorium . Stan zachowania tak kabury jak i smyczy rewolwerowej więcej niż bardzo dobry rzecz w pełni użytkowa do dziś . Kabura ta jest świeżo po renowacji wiec jest nieco ciemniejsza w barwie ale z wiekiem powinna się rozjaśnić upodabniając swą barwa do koloru skory smyczy czyli taki ciemniejszy brąz. Co do smyczy rewolwerowej ze skórzanej plecionki to warto wyjaśnić do czego służyła i jak to się nosiło. Smycz służyła do zabezpieczenia przed zgubieniem w walce DROGIEGO rewolweru i była noszona na szyi lub przez ramie. Ukazana skórzana smycz jest wielka rzadkością gdyż większość angielskich smyczy była wykonana z rożnych rodzajów sznurów , natomiast późniejsze modele smyczy miały ''lżejsze'' karabińczyki zaczepu na koluszko  rewolweru . Tu też warto nadmienić, że sama głowica rewolwerowa z koluszkiem do smyczy jest wielką ale to wielką rzadkością wśród angielskich KAPISZONOWYCH rewolwerów typu Adams.
Sam ukazany B-Adams jest ze znamienitej londyńskiej fabryki broni sygnowanej LA Co gdzie wyprodukowano max. 19000 sztuk tego modelu rewolweru. Mój ma numeracje z około 1862 roku co stanowi dodatkowa atrakcje kolekcjonerską w postaci tego, że z tej serii produkcyjnej fabryki LA Co [ nr od 33000 do około 44000 ] sporo eksportowała do Ameryki głównie dla armii CS.
[Obrazek: 01c5b882e2f57b20med.jpg]  [Obrazek: dcd5cd0ca88cf7a5med.jpg]  [Obrazek: 56d4906ced4a9552med.jpg]  [Obrazek: 9fffe96109ea1acemed.jpg]  [Obrazek: 8deb0dd55176ca79med.jpg]  [Obrazek: ed08d690a91de387med.jpg]

Następne fotki ukazują strony-fotki z książki o broni angielskiej dla Konfederatów w tym pokazane są epokowe kabury do różnych rewolwerów typu B-Adams itp kwestie z tym związane.
[Obrazek: 20320a0aca5bdc87med.jpg]  [Obrazek: c44456f275acfa44med.jpg]  [Obrazek: 6de2e4da220245cbmed.jpg]


Na kolejnej fotce jest zdjęcie z książki z kaburą typu US army gdzie widać jak była wykończona w tym denko kabury oraz jej forma i proporcje.
[Obrazek: 8730d9eb2c8452bfmed.jpg]

Następna fotka nr 77 okazują przykład Pruskich rewolwerów kapiszonowych z Marynarki Wojennej w tym Adamsa z fabryki Suhl i Colta Navy z Ameryki oraz Pruskie do nich olstra.
[Obrazek: 6241918c472d10f4med.jpg]

Fotka poniższa ukazuje Ruskiego S&W z olstrem i Colta Navy z Tulskiej fabryki.
[Obrazek: 842a4098b10a7967med.jpg]

Kolejne fotki przedstawiają rew. Adamsa i kabure do niego od mego kolegi kolekcjonera ,

[Obrazek: 16ee98538022ac23med.jpg]  [Obrazek: 6100a70a52dde55bmed.jpg]

Fotki następne to kabura amerykańska tłoczona i grawerowana [oficer CS Army?] na rewolwer typu Colt Pocket lub Police z lufa długości około 6''...kabura sygnowana wytwórca z San Francisco , koło kabury leży mosiężna prochownica angielska obszyta skóra do karabinów sportowych z lat około 1860tych.

[Obrazek: 43710891cdb2a0demed.jpg]  [Obrazek: e0f7fff0cd3f52d3med.jpg]

i kolejny przykład
[Obrazek: 8601bcf8795481f7med.jpg]  [Obrazek: 6aac994b1a3fd9f1med.jpg]

Wydrukuj tę wiadomość

  Radomsko trochę historii.
Napisane przez: compass200 - 07-02-21, 10:06 PM - Forum: Radomsko - KS Rusznica - Odpowiedzi (6)

[Obrazek: RADOMSKO-2019-6.jpg]


[Obrazek: if-Tk6-YTrz-Qi-C5kfk-Tu-PONpc-Gcw2-PG7-O...13y4-G.jpg]

[Obrazek: DSC05117.jpg]
[Obrazek: 2019r.jpg]


[Obrazek: NOR7441.jpg]

Wydrukuj tę wiadomość

  Moje lanie.
Napisane przez: compass200 - 07-02-21, 09:47 PM - Forum: Odlewanie kul, pocisków - Brak odpowiedzi

Moje lanie.

Wsad do gara duży 15-20 kg.
po roztopieniu mieszam ,do końca odlewania nie dodaję ołowiu.
Otrzymuję 500-700 pocisków o tym samym składzie.
Jeśli nie skończę jednego dnia ,dokańczam następnego .
Odlewam na dworze ,w masce.na wietrze .bokiem do wiatru .jak nie ma wiatru nie odlewam.
nie używam termometrów ,
Nie twierdzę że nie można inaczej ,lepiej.każdy ma swój sposób,i niech tego się trzyma.


[Obrazek: DSCF0421.jpg]

[Obrazek: IMG-20190718-122701.jpg]

[Obrazek: DSCF0426.jpg]

[Obrazek: DSCF0424.jpg]


[Obrazek: 20180702-105322.jpg]

[Obrazek: 20180702-114107.jpg]
poważone czekają na swoją kolej

Wydrukuj tę wiadomość

Information Twardość stopów ołowiu.
Napisane przez: Derek - 07-02-21, 08:47 PM - Forum: Odlewanie kul, pocisków - Odpowiedzi (1)

Prosty i praktyczny sposób sprawdzania twardości ołowiu metodą ołówkową.

Zajmując się od jakiegoś czasu odlewaniem pocisków do swej bron czarnoprochowej stwierdziłem, że muszę do niektórych z nich odlewać pociski z różną twardością ołowiu.
Mój pistolet lubi kule z miękkiego ołowiu to samo wojskowy karabin odprzodowy z pociskami typu Minie lub Lorenz ale już w rewolwerze lepiej latają kule twardsze a w karabinie odtylcowym  takie co mają ołów o twardości 9-10 BHN.

Zaraz, zaraz spytacie a co to te BHN a to właśnie oznaczenie i skala twardości metali o nazwie Brinnel. Co to jest najszybciej powie nam Wikipedia:

Skala twardości Brinella – skala oznaczania twardości metali na podstawie testu dokonanego metodą opracowaną przez szwedzkiego inżyniera Johana Augusta Brinella w 1900 roku. Twardość w skali Brinella oznacza się BHN i leży w zakresie od 3 do 600. „
Resztę doczytacie pod tym linkiem wikipedia .

Wiedząc już jak oznaczyć twardość ołowiu lub jego stopów i korzystając z zasobów internetu prezentuję taką tabelkę obrazującą to co nas interesuje.
   

Tak teraz wszystko wydaje się łatwe. Bierzemy odpowiednią ilość czystego ołowiu do tego cyny trochę i już mamy stop o ustalonej twardości. Też byłem zadowolony jak zobaczyłem pierwszy raz tę tabelę. Wiem gdzie kupić czysty ołów 99,98% ołowiu w ołowiu jak cukru w cukrze. Cyna przecież jest w lutach z reguły o 60% zawartości cyny w lucie.
No to sobie odlałem pociski i kule tyle ile mi było potrzeba. Niestety w tym jest jeden mały problem ano cena czystego ołowiu i jednorazowa ilość do zakupu czyli gąska o wadze ok. 35 kg.

Krezusem nie jestem no i nadarzyła się okazja kupna ołowiu ze złomu. Tylko co dalej co ja właściwie kupiłem ? Jaki to w sumie twardy jest ten ołów, jak to zmierzyć?

W dobie internetu na takie pytania znajduje się odpowiedź w 2-3 minuty ale przemyślenie tego co się znalazło czasami trwa długo.
Znalazłem informację podaną przez jednego z kolegów, że jest taka prosta metoda oparta na ołówkach, którą opisano w Ameryce. No tak w tej Ameryce to ludzie już wszystko wymyślili a to link do ich artykułu o metodach pomiarowych twardości ołowiu:
http://www.texas-mac.com/Evaluations_and...sters.html

Przeczytałem co pisał Zielonorogi (to ten co znalazł ten artykuł – dzięki kolego), przeczytałem i artykuł źródłowy a także fora amerykańskie deliberujące na ten temat i postanowiłem zaadaptować ten pomysł na nasz grunt.

Na czym więc polega badanie twardości ołowiu za pomocą ołówków ?

Objaśnię to poniżej ale to jest tekst dla tych co nie czytali tego amerykańskiego artykułu, ci co czytali mogą spokojnie te wyjaśnienia pominąć.
Zacznijmy od tego, że żył sobie w XIX wieku taki gość  Friedrich Mohs  i w 1812 r. opracował genialną i prostą zarazem skalę twardości minerałów. Po prostu to co rysuje inny minerał jest od tamtego twardsze czyli talk jest najmiększy a diament najtwardszy bo nic go nie zarysuje chyba, że inny diament. Ta zasada najbardziej nas interesuje – twardsze rysuje miększe.
Więcej o skali twardości Mosha znajdziecie tutaj: wikipedia .


Jak to ma się do ołówków ano znowu prosto. Ołówki są produkowane w znanej europejskiej skali twardości oznaczanej HB i w komplecie mamy ołówki miękkie oznaczane od 8B do B, średniej twardości  HB i F jak i twarde od H  do 10H. Teraz wiemy które ołówki są miękkie a które twardsze  ale to nie wszystko pomysłodawcy z Ameryki zaprezentowali też sposób w jaki sprawdzać twardość ołowiu za pomocą ołówków. Tutaj oddam miejsce na cytat z Zielonorogiego, który zgrabnie przetłumaczył na język polski co należy czynić:

Cytat:Metodologia jest następująca
Obierasz koniec ołówka z drewna tak by został sam grafit, ma być nienaostrzony, równy walec grafitu, bez zwężenia, o płaskiej podstawie.
Tak przygotowaną końcówką pod kątem 45 stopni przejeżdżasz po ołowiu.
Jedziesz po ołowiu ostrą krawędzią podstawy grafitu, pchając wzdłuż osi ołówka
Jeżeli żłobi rysę to ołówek twardszy od ołowiu, bierzesz miększy i zaś sprawdzasz.

Pozostała mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia ano wybór ołówków do przeprowadzania badań. Amerykanie używali ołówków marki Staedtler Mars GmbH & Co. u nas raczej nie do dostania. Mamy za to dostępne na naszym rynku ołówki kultowej marki pochodzącej jeszcze z Cesarstwa Austro-Węgierskiego o nazwie KOH-I-NOOR.
Tu mała dygresja skąd wzięły się te piękne znane nam wszystkim żółte ołówki.

Cytat:Jak twierdzi Henry Petroski, tradycja ta rozpoczeła się w 1890r. kiedy to Austro-Węgierska L. & C. Hardtmuth Company wprowadziła na rynek swoją markę Koh-I-Nor, nazwaną na cześć znanego diamentu. W założeniu miały być to najlepsze oraz najdroższe ołówki współczesnego świata, kiedy większość z nich malowana była na ciemne kolory lub wogóle, Koh-I-Nor był złocistożółty. Mówi się, że kolor mógł być zainspirowany Austro-Węgierską flagą, klientom podobało się też to, iż ich ołówki pochodzą z Dalekiego Wschodu - wtedy grafit o najwyższej jakości sprowadzany był aż z Syberii.
  
Ciekawostką jest to, że firma działa nadal o czym można przeczytać na stronie jej polskiego oddziału - http://www.koh-i-noor.pl/o-nas.php

Mój wybór padł na flagowy wyrób KOH-I-NOOR czyli ołówki serii 1500 a dokładnie 1504 w zestawie maksymalnym 24 ołówków. A co, jak szaleć to szaleć poza tym wypadało by sprawdzić pełny zakres dostępnych twardości ołówków.
[Obrazek: 612ad0702e31b62dm.png]
Źródło: zdjęcia własne

Przystąpiłem zatem do testów. Wpierw odlałem testowe próbki ołowiu i jego stopów zgodnie z tabelą twardości podaną wyżej.

Ołów czysty miałem w gąsce i odlałem pięć próbek testowych o twardościach:
  • 8-9 BHN – stop 40:1 tj. 97% Pb (ołowiu) i 3% Sn (cyny),
  • 10 BHN – stop 20:1 tj. 95% Pb i 5% Sn,
  • 11 BHN – stop 16:1 tj. 94% Pb i 6% Sn,
  • 12 BHN – stop Elektrotyp tj. 94,5% Pb, 3% Sn i 2,5% Sb (antymonu),
  • 15 BHN – sławny stop Lyman#2 tj. 95% Pb, 5% Sn i 5% Sb.
Więcej próbek testowych o większych twardościach wg podanej tabeli nie zrobiłem bo uważam, że do naszych potrzeb czarnoprochowców twardość 15 BHN to już naprawdę zbytek.
[Obrazek: 92fe0e312042e1bem.png]
Źródło: zdjęcie własne

Mając ołówki w dyspozycji i testowe próbki stopów ołowiu przystąpiłem do badań czyli stwierdzania, który ołówek rysuje powierzchnię danej próbki a który się po niej ślizga.


Zaostrzone ołówki starłem na papierze ściernym do pełnego przekroju wkładki grafitowej i przystąpiłem do badań.
[Obrazek: 21a3392210f2ac6dmed.png]
Źródło: zdjęcie własne

Pierwsze moje zdziwienie było jak sprawdzałem czysty ołów o twardości ok 4,2 BHN jak podaje producent. Amerykanie pisali, że u nich odpowiada to ołówkowi o twardości 6B a w ołówkach KOH-I-NOOR wyszło mi 4B czyli niestety każda marka ma swoje własne oznaczenie twardości i trzeba się opierać na tym co jest dostępne dla naszego rynku.
W każdym razie badając poszczególne próbki testowe otrzymałem poniższą tabelę:
Tabela nr 1 odpowiedników twardości ołówków KOH-I-NOOR serii 1500 i stopów ołowiu.
<table>
<tr><th>Lp.</th><th>Stop ołowiu</th><th>BHN</th><th>Ołówek</th></tr>
<tr><td>1</td><td>Czysty ołów</td><td>4</td><td>4B</td></tr>
<tr><td>2</td><td>40:1</td><td>9</td><td>2B</td></tr>
<tr><td>3</td><td>20:1</td><td>10</td><td>B</td></tr>
<tr><td>4</td><td>16:1</td><td>11</td><td>HB</td></tr>
<tr><td>5</td><td>Elektrotyp</td><td>12</td><td>HB</td></tr>
<tr><td>6</td><td>Lyman#2</td><td>15</td><td>2H</td></tr>
</table>

Źródło: opracowanie własne

Jak widać nie wszystko można rozdzielić wg twardości ołówków np. stopy o twardościach 11 i 12 BHN odpowiadają tej samej twardości ołówka HB.
Wykonałem kolejne próbki testowe stopów ołowiu o twardościach 7 BHN i 13 BHN.
Pełna tabela jaką otrzymałem wygląda tak:

Tabela nr 2 Odpowiedniki ołówkowe KOH-I-NOOR do twardości ołowiu i jego stopów
<table>
<tr><th>Lp.</th><th>Stop ołowiu</th><th>BHN</th><th>Ołówek</th></tr>
<tr><td>1</td><td>Czysty ołów</td><td>4</td><td>4B</td></tr>
<tr><td>2</td><td>98%Pb i 2%Sn</td><td>7-8</td><td>3B</td></tr>
<tr><td>3</td><td>40:1</td><td>9</td><td>2B</td></tr>
<tr><td>4</td><td>20:1</td><td>10</td><td>B</td></tr>
<tr><td>5</td><td>16:1</td><td>11</td><td>HB</td></tr>
<tr><td>6</td><td>Elektrotyp</td><td>12</td><td>HB</td></tr>
<tr><td>7</td><td>94%Pb, 3%Sn, 3%Sb</td><td>13</td><td>F</td></tr>
<tr><td>8</td><td>Lyman#2</td><td>15</td><td>2H</td></tr>
</table>
Źródło: opracowanie własne

Stosuję z powodzeniem tę tabelę jak tylko nie wiem jaki ma skład stop ołowiu, który otrzymałem.

Oto przykłady, pierwszy zakupiłem ołów kablowy od złomiarza okazało się, że jest miękki i rysuje go już ołówek 4B wniosek twardość 4 BHN. Drugi przykład kupiłem pociski na strzelnicy jak leci nie wybierając, przetopiłem sprawdzam ołówkami 2B się ślizga, B również, HB trochę zbiera ołowiu ale nie za bardzo. Za to ołówek F żłobi ołów aż miło, wracam do ołówka HB sprawdzam w tabeli i wychodzi twardość ołowiu 11 BHN no będą dobre pociski do Sharpsa.
[Obrazek: f18c8065574a44eemed.png]
Źródło: zdjęcie własne

Z tabeli powyższej jeden jeszcze płynie wniosek nie trzeba posiadać wszystkich ołówków a tylko te które są konieczne czyli 4B, 3B, 2B, B, HB, F, H, 2H.
W sklepach EMPIK bez trudu dostaniemy pojedyncze sztuki z interesującą nas twardością.

Na koniec prosta porada kupiliśmy ołów na złomie odlaliśmy sztabkę by pozbyć się zanieczyszczeń sprawdzamy a tu wychodzi np. 9 BHN (ołówek 2B) a nam w naszym Remiku najlepiej latają kule o twardości 5-6 BHN. Wtedy niestety musimy mieć zapas czystego ołowiu i dodając go eksperymentalnie w małych dawkach odlewamy próbki aż otrzymamy stop o twardości takiej, że ołówek 4B się ślizga a 3B już żłobi rysę.

Życzę miłego odlewania kul i pocisków (pamiętajcie o BHP) i mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłem.

Wydrukuj tę wiadomość

Video Ranger .45 - Ardesa - prezentacja.
Napisane przez: Derek - 07-02-21, 07:28 PM - Forum: Wideo - filmy - Brak odpowiedzi

Wydrukuj tę wiadomość

Video Broń czarnoprochowa - Dobieranie naważki
Napisane przez: Derek - 07-02-21, 07:27 PM - Forum: Inne - Brak odpowiedzi

Wydrukuj tę wiadomość

Video Le Page Target Standard Pedersoli
Napisane przez: Derek - 07-02-21, 07:25 PM - Forum: Wideo - filmy - Brak odpowiedzi

Wydrukuj tę wiadomość